Środek nocy. Gliniarz zatrzymuje samochód:
- Wie pan, jakimi zakosami jedzie pański samochód?
- Panie władzo, przepraszam. Wypiłem pół litra...
- To jeszcze nie powód, żeby dawać żonie prowadzić!
Rozmawia dwóch kumpli:
- Moja męskość jest, jak doberman!
- Nie rozumiem? - zastanawia się drugi.
- To proste - mówi pierwszy - Żonie nic nie zrobi, ale sąsiadkę to by rozerwał!
Rosjanie praktykują obecnie dwie metody na otrzeźwienie.
Pierwszy to stary, wypróbowany sposób, czyli sok z kiszonych ogórków lub kapusty.
Drugi, zupełnie nowy, to sprawdzenie aktualnego kursu euro i dolara.
Na rozprawie sędzia pyta oskarżonego:
- Dlaczego uciekł pan z więzienia?
- Bo, chciałem się ożenić!
- Ma pan dziwne poczucie wolności.
Ojciec pyta małego Jasia, czy zna opowieść o ptaszkach i pszczółkach.
- Nie chcę nic wiedzieć! - wybucha chłopiec i zaczyna płakać.
Zmieszany ojciec pyta go, co się stało.
- Och, tatusiu - szlocha Jasiu - kiedy miałem sześć lat, okazało się, że nie ma świętego Mikołaja, kiedy miałem siedem, że nie ma króliczka wielkanocnego, w wieku ośmiu lat dowiedziałem się, że nie ma dobrej wróżki, a w wieku dziesięciu - że to nie bocian przynosi dzieci. I jeśli teraz mi powiesz, że dorośli się nie pieprzą, to nie będę już miał w co wierzyć!
Przyjechał facet pierwszy raz do nowego miasta i nie wie jak trafić na ulice Łokietka. Niby ktoś mu tam coś tłumaczył, ale jeszcze chciał zasięgnąć języka u przechodniów. Zaczepia więc jednego i pyta:
- Przepraszam, czy jak pójdę w prawo, później w lewo, następnie prosto i w lewo to dojdę na ulicę Łokietka?
Przechodzień odpowiedział:
- NO.
Idzie dalej, ale coś pomylił, więc zaczepia drugiego przechodnia:
- Przepraszam, jak pójdę prosto, potem w prawo i następnie w lewo, czy dojdę na ulicę Łokietka?
Przechodzień odpowiedział:
- TAK.
Idzie biedny facet, ale znowu nie trafił. Patrzy, stoi policjant. Zaczepia go i pyta:
- Przepraszam czy jak pójdę prosto, potem w prawo i następnie w lewo to dojdę na ulicę Łokietka?
Policjant odpowiada:
- Ależ tak, oczywiście.
- A mam jeszcze jedno pytanie do pana. Dlaczego jeden przechodzień odpowiedział na moje pytanie NO, drugi TAK, a pan ALEŻ TAK OCZYWIŚCIE?
Policjant mu odpowiada :
- Wie pan, ten co panu powiedział NO, to taki nieuk granatem od pługa oderwany, ten co powiedział TAK jest już lepiej wykształcony, a ten co powiedział ALEŻ TAK OCZYWIŚCIE to inteligent.
- To pan jest inteligent, tak?
A policjant odpowiada:
- NO.
W koreańskiej restauracji:
- Panie Kim, to danie jest rewelacyjne. Mógłby mi pan podać przepis?
- Tak. To czipsy.
- Naprawdę? Ale ja tu widzę mięso.
- Przecież mówię czi psy.
U wspólnych znajomych Kowalski poznał miłą panią.
- Ilekroć pan się uśmiecha, mam ochotę zaprosić pana do siebie.
- Pani mi pochlebia.
- Och, pan mnie źle zrozumiał.
- Ja jestem dentystką.
- Jak pan może puszczać psa bez kagańca?!
- Ale wie pan, mnie go żal. Chory jest biedaczek, niedługo umrze, niech się chociaż nacieszy.
- A na co choruje?
- Na wściekliznę.
Mąż pokłócił się z żoną przy śniadaniu.
Wstając wściekły od stołu powiedział:
- W łóżku też jesteś do niczego - i wyszedł do pracy.
Po jakimś czasie zrobiło mu się głupio i dzwoni do domu, żeby przeprosić żonę.
Żona długo nie odbiera telefonu.
W końcu jednak podnosi słuchawkę.
- Czemu tak długo nie odbierałaś? - pyta wkurzony.
- Byłam w łóżku.
- Co robiłaś o tej porze w łóżku?
- Zasięgałam niezależnej opinii.
- Jakie były dwa najpopularniejsze imiona w PRL?
- Iza i Ania, bo w kolejce stało się iza masłem, iza chlebem, iza cukrem, a w sklepach nie było ani masła, ani chleba, ani cukru.
Wybiega kobieta z ubikacji i krzyczy z płaczem:
- Dwie kreski!
Jej mąż na to:
- U mnie też słaby zasięg.
Przychodzi mężczyzna do piekarni i mówi:
- Poproszę chleb.
- Z dziś? - pyta sprzedawca.
- Nie, Mieczysław.
Do apteki wchodzi blondynka i rozgląda się niepewnie. W końcu pyta aptekarza:
- Czy są testy ciążowe?
- Tak, są.
- A trudne maja pytania?
Pewien facet poszedł do psychiatry, ponieważ twierdził, że jest myszą.
Po kilku miesiącach, w ramach wdzięczności, przyszedł zadowolony do lekarza z butelką koniaku.
- Panie doktorze, jestem już w 100% zdrowy, dziękuję panu!
- Nie ma za co, przecież to moja praca - odparł lekarz.
Po jakimś czasie, ten sam facet przychodzi na wizytę kontrolną. Z przerażeniem w głosie mówi do lekarza:
- Panie doktorze, widziałem kota!
- No tak, ale to przecież nic takiego. W końcu wie pan już, że nie jest pan myszą.
- Dobrze, ale czy kot wie?
- Dziadku, czy to prawda, że w 1989 roku upadł w Polsce komunizm?
- Tak mój drogi, upadł, na cztery łapy...