Dowcipy z kategorii Binladen

Podróżnik w czasie: Który mamy rok?
Bush: Koleś, nie wiem kim jesteś, ale masz poważny problem! Wylądowałeś w białym domu!
Podróżnik w czasie: Co z tego, chce wiedzieć który mamy rok!
Bush: Wrzesień 2001
Podróżnik w czasie: Przed czy po zamachu?
Bush: Przed
Podróżnik w czasie: Co
Bush: Co

Oceń:

Przychodzi do sklepu facet i prosi o dobry alkohol na 25. rocznicę ślubu.
Sprzedawca patrzy na półki, potem na klienta i pyta:
- A pan chce świętować czy raczej zapomnieć?

Oceń:

Bin Laden jedzie taksówką.
- Gdzie mam pana wysadzić? - pyta taksówkarz.
- Ale zbieg okoliczności! Miałem pana zapytać o to samo!

Oceń:

Wywiad z Osamą:
- Jaki jest pana ulubiony kolor?
- Hmmm... GRANATOWY.
- Marka pana samochodu?
- Citroen C4.
- Jak wygrywa pan w tenisa?
- Używam dobrej RAKIETY.
- Pana ulubiony aktor?
- Zbigniew ZAMACHOWSKI.
- Jaki serial ogląda pan najczęściej?
- Kapitana BOMBĘ.
- Co wręcza pan swojej walentynce?
- Hmmm... No oczywiście, że BOMBONIERKĘ.
- Co zrobiłby pan, gdyby uczennice rozmawiały na pana lekcjach?
- Oczywiście bym je ROZSADZIŁ.
- Jak pan wchodzi do basenu?
- Skaczę na BOMBĘ.
- Od tego wywiadu rozbolała mnie głowa. Dokończymy jutro.
- Niech pan weźmie iBUM. Mi zawsze pomaga. Wiem, mam trochę WYBUCHOWY charakter.

Za górami, za lasami
żył Bin Laden z Talibami.
Aż pewnego dnia we wtorek
gdy dopisał mu humorek,
zamiast "escape" wcisnął "enter"
i rozj*bał World Trade Center!

Szczyt odwagi??!!
- Przejść w turbanie po Manhattanie!!

Tegoroczna nominacja do Oscara w kategorii "efekty specjalne": Osama bin Laden.

Najnowszy amerykański hit? Piwo Beer Laden!

Oceń:

Big Laden patrzy...

Entliczek pentliczek - nie ma wieżyczek. Co dziś znowu wytnie nam Osama? Czy puści lotnika? Czy wyśle wąglika? A może w jakiejś ubikacji dokona detonacji? Raz, dwa, trzy do Kabulu lecisz TY!!!

Lekcja angielskiego: I've never been laden...
Lekcja niemieckiego: Ich bin Laden!

Jeśli zabierzesz się na okazję z obywatelem Talibanu, to uważaj aby... nie wysadził Cię przed ambasadą.

Oceń:

Kto ty jesteś?
Wąglik mały.
Jaki znak twój?
Proszek biały.
Umiesz zabić?
Problem żaden.
Kto twym bogiem?
Sam Bin Laden
Jestem teraz w telefonie,
Zaraz umrzesz kutafonie.

Nowa reklama American Airlines - 'Naszym samolotem dowieziemy Cię prosto do Twojego biura'

Oceń:

Wyróżniona gra

A może dowcipy na email?

Dodaj dowcip Poczekalnia (149)

Dowcipy w tej kategorii

Kategorie

Losowe dowcipy

Polecane dowcipy

- Sensei, nie radzę sobie dobrze z budo.
- Opowiedz mi, Kohai.
- Brakuje mi lekkości i szybkości.
- Owszem.
- Brakuje mi elastyczności i zręczności.
- Owszem.
- Nie mam nieustępliwości i siły.
- Powiedz mi, Kohai, czy widziałeś, z jaką lekkością i szybkością orzeł szybuje nad skałami?
- Tak, sensei, widziałem.
- Czy zauważyłeś, z jaką elastycznością i zwinnością trzciny drżą na wietrze?
- Tak, sensei, zauważyłem.
- Czy widziałeś nieustępliwość i siłę wodospadu mielącego na pył kamienie i skały?
- Tak, sensei widziałem.
- I to jest, Kohai, twój problem. Zamiast trenować, gapisz się na jakieś gówna.

Zobacz cały dowcip

- Niczego nie zauważyłeś?
- Włosy podcięłaś?
- Nie!
- Nowa sukienka?
- Nie.
- No, to nie wiem...
- Włosy podcięłam!
- Toż na początku to mówiłem!
- Zgadłeś, a miałeś zauważyć.

Zobacz cały dowcip

Żona do męża:
- Przeczytałam dzisiaj, że wypadki najczęściej zdarzają się w kuchni.
- To prawda. A ja je potem muszę jeść.

Zobacz cały dowcip

Popularne kawały

Rosjanin przyjeżdża do gułagu. Strażnik przyjmuje go i pyta:
- Według papierów dostałeś 50 lat, za co?
- Strażniku, powiedziałem, że Stalin jest kretynem.
- I za to dostałeś 50 lat?
No tak, 10 za obrazę Kremla, 10 za obrazę matki ojczyzny, 15 za obrazę Stalina i 15 za rozpowszechnianie tajemnicy państwowej.

Zobacz cały dowcip

*Kobieta dzwoni do mechanika*
- Dzień dobry. Chciałam się umówić na przegląd auta.
- Dobrze, ale jaki to samochód?
- Mój.
- A marka?
- A Marek ma swoje.

Zobacz cały dowcip

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip