Pewien wierszokleta...

Pewien wierszokleta zorganizował w szpitalu wieczorek poezji. Sala pękała w szwach od pacjentów i personelu. Artysta tak się rozochocił, że jego występ potrwał dobre trzy godziny. Gdy skończył, wszyscy zebrani spali kamiennym snem. Nagle do poety podbiega anestezjolog, ściska jego prawicę i mówi:
- Szacuneczek mistrzu!

Oceń:

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz obrazkowy

Komentarze

Odśwież
Avatar baarts

Edytowano - 10 kwietnia 2016, 23:06

Wierszokleta-osoba pisząca słabe wiersze.anestezjolog-lekarz, który znieczula osoby potrzebujące operacji,leczy pacjentów oddziału intensywnej terapii, leczy ból ostry i przewlekły.

Avatar Adi34

11 kwietnia 2016, 20:59

@baarts: a miałem pisać kto to ten antesjolog (wiem że źle pisze ale na telefonie)

Avatar
Konto usunięte

12 kwietnia 2016, 18:08

@baarts: Dzięki Tobie oszczędziłam sobie szukania na Wikipedii. Dziękować za wyjaśnienie.

Avatar Monster_

13 kwietnia 2016, 14:26

Wy serio nie wiecie kto to anestezjolog?! W której klasie jesteście? 1 podstawówki?

Avatar
Konto usunięte

Edytowano - 13 kwietnia 2016, 15:19

@Monster_: Mylisz się.
Nie interesuję się medycyną ani niczym z nią związanym, więc tutaj akurat każdy ma prawo nie wiedzieć. To, że człowiek nie zna jednego słowa, nie oznacza, że jest jakiś zacofany. Jeżeli aby nie wiedzieć kto to anestezjolog trzeba być w pierwszej klasie... Chętnie zobaczę drugoklasistę znającego to słowo, skoro to takie banalne.

Avatar Monster_

13 kwietnia 2016, 17:58

Ja też sie tym nie interesuję, ale podstawowe określenia, takie jak: nazwy niektórych lekarzy, czy podstawowe przepisy BHP, powinieneś znać z życia codziennego...

Avatar
Konto usunięte

13 kwietnia 2016, 18:01

@Monster_: Jak najbardziej znam nazwy lekarzy. Anestezjolog to jedna z nielicznych, których nigdy nie mogłam zapamiętać. Bardzo bym prosiła o wyrozumiałość, gdyż nie mam na codzień kontaktu z medycyną, jak i zawsze trudno mi przychodziły takie pojęcia. Zapewne nie tylko mi, dlatego baarts napisał komentarz z wyjaśnieniem.

Avatar Monster_

13 kwietnia 2016, 20:42

No ok. Może za mocno na "was" naskoczyłem... Przepraszam...

Opisz dokładnie problem, a jeśli potrzeba to zilustruj go screenem.

Opisz problem

Dołącz screena

Polecane dowcipy

Jasio wraca ze szkoły z pokrwawionym nosem.
- Co ci się stało? - pyta mama.
- To przez tego magika z cyrku, który podczas przedstawienia wyciągnął mi z nosa złotą monetę!
- I zostawił cię w takim stanie?
- On nie! Po przedstawieniu moi koledzy szukali następnych monet!

Zobacz cały dowcip

Zacząłem przynosić do pracy ciasteczka nafaszerowane marychą, żeby stwierdzić, kto mi kradnie jedzenie z lodówki. I niestety nic. Kompletnie nie mogę rozpoznać złodzieja, a jeszcze szef się ze mnie śmieje.

Zobacz cały dowcip

Szpital.
– Panie doktorze, jednak mam pewną prośbę.
– Proszę się nie martwić, leży pan już na stole, a ja operuję od 10 lat.
– Rozumiem, panie doktorze, ale jednak zdecydowanie proszę, żeby…
– Cicho!
– Ale jednak…
– Niech pan zamilknie, albo każę dać panu zastrzyk usypiający!
– Dzięki Bogu… O to właśnie mi chodziło…

Zobacz cały dowcip

Popularne dowcipy z nowych

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip

Jedzie blondynka w wełnianej czapce na motorze.
Policjant zatrzymuje motor i się pyta:
- Czemu pani ma wełnianą czapkę, a nie kask?
- Proszę pana, ja zrobiłam taki eksperyment. Z dwunastego piętra zrzuciłam wełnianą czapkę i kask. Kask się połamał, a czapka była cała.

Zobacz cały dowcip

Widziałem dwóch walczących niewidomych. Krzyknąłem:
- Stawiam stówę na tego z nożem!
Rozbiegli się.

Zobacz cały dowcip