Nowe dowcipy i kawały

Mąż i żona jadą przez wieś samochodem. Nie odzywają się do siebie, bo są świeżo po kłótni. Nagle żona zauważa stadko świń i pyta z ironią męża:
- Twoja rodzina?
- Tak. Teściowie.

- Jakie były dwa najpopularniejsze imiona w PRL?
- Iza i Ania, bo w kolejce stało się iza masłem, iza chlebem, iza cukrem, a w sklepach nie było ani masła, ani chleba, ani cukru.

Dowódca pyta szeregowego:
- Co mamy napisać na twoim nieśmiertelniku, żołnierzu? Protestant, Katolik czy Żyd?
- Nic. Jestem niewierzący.
- A gdybyś został ranny, kogo powinniśmy wezwać: Pastora, księdza czy rabina?
- Wezwijcie lekarza.

Żyd, Ukrainiec i Rosjanin postanowili zdobyć Mount Everest.
Zorganizowali ekspedycję, doszli wspólnie prawie pod sam szczyt i założyli ostatni obóz.
Rano Żyd wstaje pierwszy, bierze żydowską flagę i udaje się samotnie na szczyt. Po godzinie zdobywa szczyt ale widzi, że na nim siedzi yeti i smaruje swojego olbrzymiego penisa słoniną. Chciał uciec, ale nie miał siły.
Yeti wydupczył Żyda i puścił go wolno.
Wraca do obozu a tam Ukrainiec i Rosjanin pytają się jak było.
- Chłodno - mruknął Żyd i udał się w ustronne miejsce.
- Dobra, teraz ja pójdę - powiedział Ukrainiec i wyruszył zdobywać szczyt.
Także spotkał Yeti. także został wydupczony i puszczony wolno. Wrócił do obozowiska.
- No to teraz moja kolej - powiedział Rosjanin i poszedł na szczyt.
Po godzinie nad obozem rozlega się potępieńczy wrzask dochodzący z samego szczytu.
Żyd patrzy się na Ukraińca, Ukrainiec na Żyda.
- Ja tam byłem, nie wrzeszczałem - zwraca się Żyd do Ukraińca. - Ty tam byłeś, nie wrzeszczałeś - dodaje.
- Ale ja mu podpierdzieliłem słoninę - odpowiada Ukrainiec...

Spotykają się dwie świnie różnej płci w rzeźni. Jedna z nich zagaduje drugą:
- Przepraszam, czy pani tu pierwszy raz?
- Nie ku**a, drugi!

Moja laska cały czas się żali swoim koleżankom, że nie kupuję jej kwiatów. Szczerze mówiąc to ja nawet nie wiedziałem, że ona ma jakieś kwiaty na sprzedaż.

Przychodzi Niemiec do nieba. Św. Piotr się pyta:
- Co zrobiłeś dobrego na ziemi?
- Dałem jednej kobiecie 10 euro i jednemu bezdomnemu 5 euro.
Św. Piotr odwraca się do Jezusa i pyta co zrobić, a Jezus odpowiada
- Oddaj mu to 15 euro i niech wy****dala.

Pyta się klient ciastkarza:
- Z czym jest ta polewa?
- Z ka-kałem
- Kakao, świetny pomysł!
- Dz-dzięki.

Transatlantyk płynie przez ocean. W pewnym momencie z niewiadomych przyczyn ulega awarii i idzie na dno. Trzymając się jednego koła ratunkowego do pobliskiej wyspy dopływa dwóch rozbitków. Rozbitkowie to przypadkowy Kowalski i Angelina Jolie. Wyspa oczywiście okazuje się bezludna. Gdy mija pierwszy szok i nastaje wieczór, oboje leżą na plaży w ostatnich promieniach zachodzącego słońca. W pewnym momencie odzywa się Angelina:
- Jesteśmy tu sami, nie zanosi się na szybki ratunek...
- No...
- Chyba nic się nie stanie jak zrzucimy ubrania i przytulimy się do siebie, co?
- No...
Przytulają się, a że krew nie woda, po paru godzinach wykończeni padają na piasek. Sytuacja powtarza się przez parę kolejnych dni. Następnego dnia Angelina podchodzi do Kowalskiego, który smutny i zasępiony siedzi na plaży i spogląda na błękitne wody morza...
- Kochany, może zrzucimy ubrania...
- Nie... nie mam ochoty - powiedział i odwrócił głowę
- Boże! Co się stało?
- A... nic...
- Powiedz proszę! Może będę mogła pomóc!?
- A wiesz - odpowiada Kowalski - że chyba możesz...
- Co mam zrobić? Mówić świństewka? A może...
- Nie... ubierz moje spodnie.
Ubrała
- Ubierz moja koszulę i marynarkę...
Ubrała
- Hmmm... ubierz mój kapelusz i włóż pod niego włosy..
Ubrała...
- Taaaak... ubierz jeszcze moje okulary przeciwsłoneczne
Ubrała a Kowalski pyta:
- I co? Czujesz się chociaż trochę jak facet?
- No... trochę tak...
- STARY!!! PRZELECIAŁEM ANGELINĘ JOLIE!!!!

Patrzę, a wzdłuż ulicy biegnie Murzyn w butach Nike i niesie wielki telewizor.
Pomyślałem: "Wygląda jak mój.."
Po czym przypomniałem sobie, że mój nosi Adidasy.

Wyróżniona gra

A może dowcipy na email?

Dodaj dowcip Poczekalnia (76)

Sortuj dowcipy

Kategorie

Losowe dowcipy

Polecane dowcipy

W superdrogim, pięciogwiazdkowym hotelu gdzieś w Ammanie do recepcji podchodzi facecik z przetłuszczonymi włosami, przetartej kurtce, poplamionych spodniach, w kaloszach i w ogóle taki niepasujący. Mówi do recepcjonistki:
- Hej, daj mi klucz do apartamentu Deluxe.
Recepcjonistka spogląda na niego krytycznie i pyta:
- Do apartamentu Deluxe? Tego za 10 tys. dolarów za noc?
- Tak, dokładnie do tego apartamentu.
- Wie pan co... - mówi recepcjonistka - Mam wrażenie, że ten apartament nie jest dla pana odpowiedni.
- Słuchaj no, laleczko... Wzywaliście hydraulika? I jak wybija sedes w superdeluksie to jest nadal gówno, więc nie będę z tego powodu ubierał się inaczej niż do zwykłej roboty.

Zobacz cały dowcip

Jedzie gazda z gaździną furmanką. Nagle niebo się zachmurzyło, rozszalała się burza. Znienacka 20 metrów przed furmanką uderzył piorun. A gazda patrzy w niebo, palec podnosi i mówi:
- Nooooooo...
Jada dalej. Po chwili następny piorun uderzył 5 metrów za furmanką. Gazda znów podnosi palec i mówi: - Noooooooooooooo...
Znowu jadą dalej. Nagle kolejny piorun uderza w gazdzinę jadącą na furmance, a gazda zadowolony: - No!!!

Zobacz cały dowcip

Rozmowa kwalifikacyjna:
- Więc, ile ma pan lat?
- 30
- A jak długo pan pracował w poprzedniej firmie?
- 35 lat
- Jakim cudem?
- Nadgodziny...

Zobacz cały dowcip

Popularne kawały

Widziałem dwóch walczących niewidomych. Krzyknąłem:
- Stawiam stówę na tego z nożem!
Rozbiegli się.

Zobacz cały dowcip

Jaś, pyta się ojca.
- Tatusiu, jak powstali ludzie?
- Zostali stworzeni przez Boga.
- A mamusia mówiła że ewoluowali od małp.
- Mamusia mówiła o swojej stronie rodziny.

Zobacz cały dowcip

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip