Podczas przedstawienia w cyrku wybuchł pożar. Wszyscy biegają w panice, wołając: "Ratunku, pożar!", tymczasem z boku stoi spokojnie jakiś facet i mówi:
- Jestem dyrektorem cyrku. Proszę zachować spokój, za chwilę wystąpi połykacz ognia!
Spotkania anonimowych alkoholików to strata czasu. Grupa obcych spotyka się i opowiada sobie, jak alkohol zepsuł im życie.
Robię to samo co weekend w barze.
Mówi Janusz do Staśka:
- Sprzedałem fortepian żony, by było spokojniej w chacie i kupiłem jej saksofon.
- Jak to? Przecież też będzie hałasować.
- Tak, ale przynajmniej nie będzie śpiewać.
Przychodzi facet do kancelarii adwokackiej ''Feldman, Pipman, Libman, Iwanow'' i domaga się, by jego sprawę prowadził nie kto inny, a mecenas Iwanow. Sekreterka pyta:
- A dlaczego właśnie mecenas Iwanow?
- Jeżeli Ruski daje sobie radę w żydowskiej kancelarii, musi być naprawdę dobry.
Rozmowa o pracę:
- Dlaczego wybrał pan naszą firmę?
- Bo szukacie pracownika
- No dobrze, co pan może dać naszej firmie?
- Nowego pracownika
- Mam marzenie, żeby przestać pić.
- To dlaczego nie przestaniesz?
- A czym byłoby życie bez marzeń?
W Barcelonie połowa mieszkańców wywiesza flagi katalońskie i pali hiszpańskie, druga zaś połowa wywiesza hiszpańskie i pali katalońskie. I tylko dwóch imigrantów z Odessy, Abramek i Icuś, padając z nóg od rana do nocy szyją i sprzedają te flagi.
Zarozumiały Jasio pyta fryzjera:
- Czy pan już kiedykolwiek kogoś strzygł?
- Owszem. Gdy byłem młodzieńcem, strzygłem barany i dziś, po tylu latach, przytrafił mi się jeden.
Pijany gość wsiada do taksówki i mówi:
- Pod pałac kultury!
Taksówkarz ze zdziwieniem:
- Ale my jesteśmy w Łodzi.
- No to wiosłuj.
Żył sobie kiedyś czarno-czerwony rycerz na czarno-czerwonym koniu. Pewnego razu zawędrował do wioski. Postanowił ożenić się z córką króla. Mieszkańcy spytali:
- Kim ty jesteś?
- Jestem czarno-czerwony rycerz na czarno-czerwonym koniu.
- Dobra, wjeżdżaj.
Czarno-czerwony rycerz zostawił w wiosce swojego czarno-czerwonego konia i poszedł do zamku. Otworzył mu sam król.
- Kim ty jesteś?
- Jestem czarno-czerwony rycerz. Mojego czarno-czerwonego konia zostawiłem w wiosce.
- Rozumiem. W jakiej sprawie przybywasz czarno-czerwony rycerzu?
- Chciałbym poślubić twoją córkę.
- Hmm... Ale najpierw musisz zabić smoka.
- Tak więc uczynię.
No i czarno-czerwony rycerz poszedł do jaskini smoka.
Smok:
- Kim ty jesteś?
- Jestem czarno-czerwony rycerz, ale czarno-czerwonego konia zostawiłem w wiosce.
- Zgaduję, że przyszedłeś mnie zabić czarno-czerwony rycerzu?
- Racja.
I zaczęli walkę. Czarno-czerwony rycerz oczywiście pokonał smoka. Cały był we krwi. Wrócił do zamku, ale król go nie poznał.
- Kim ty jesteś?
- Jestem czarno-czerwony rycerz. Zabiłem smoka.
- Aaa to ty, czarno-czerwony rycerzu.
- Czy mogę teraz poślubić twoją córkę?
- Nie mam córki.
Nauczycielka poleciła dzieciom skonstruować pułapkę na myszy. Na drugi dzień sprawdza prace.
Podchodzi do Jasia. Jaś przyniósł deseczkę, w nią wbity gwóźdź i na tym gwoździu serek. Pani pyta jak to działa, no to on na to, że myszka podchodzi, je serek, aż nagle jej gardziołko nabija się na gwóźdź.
- Ale to makabryczne! Wymyśl coś innego - mówi do Jasia.
Na drugi dzień Jasio przynosi inną deseczkę i na niej w dwóch miejscach przymocowany serek, a miedzy tymi serkami żyletka.
- Jak to działa? - pyta nauczycielka.
- Myszka podchodzi i zaczyna się zastanawiać który serek zjeść, patrząc to raz na jeden serek, to dwa na drugi. No i tak długo zastanawia się, i kręci główką, aż szyjka przerżnie się na tej żyletce.
- Ale makabryczne! - krzywi się nauczycielka. - Wymyśl coś innego.
Na trzeci dzień przynosi Jasio swój wynalazek. Pani ogląda pułapkę i pyta:
- Jasiu, dlaczego twój projekt to tylko mała deseczka?
- To jest moja pułapka na myszy.
- Więc powiedz, jak działa.
- Myszka podchodzi do deseczki, chwyta ją w łapki, wali się nią po głowie i krzyczy: "Nie ma serka, nie ma serka!"
Jasiu jakie wykształcenie ma Twój tatuś?
- Osiem klas i wszystkie pierwsze.
Zawsze zastanawiało mnie, czy francuzi jak kichają to mówią atchoux czy apsique...
Podróżnik w czasie: Który mamy rok?
Bush: Koleś, nie wiem kim jesteś, ale masz poważny problem! Wylądowałeś w białym domu!
Podróżnik w czasie: Co z tego, chce wiedzieć który mamy rok!
Bush: Wrzesień 2001
Podróżnik w czasie: Przed czy po zamachu?
Bush: Przed
Podróżnik w czasie: Co
Bush: Co
Jaś, pyta się ojca.
- Tatusiu, jak powstali ludzie?
- Zostali stworzeni przez Boga.
- A mamusia mówiła że ewoluowali od małp.
- Mamusia mówiła o swojej stronie rodziny.