Najlepsze dowcipy

Rozmawiają dwie kumpele:
- Ty, jaki jest najlepszy sposób, by mąż wykonywał 200 skłonów dziennie?
- Nie wiesz? Przybij pilota od telewizora do podłogi.

Oceń:

Kowalskiego ugryzł komar. Mężczyzna najpierw złapał owada, a po chwili przyjrzawszy się mu wnikliwie, wypuścił.
- Dlaczego to zrobiłeś? - pyta żona.
- Nie mogłem go zabić - odpowiada smutno Kowalski - w jego żyłach płynie teraz moja krew!!!

Oceń:

Kłócą się ze sobą dwie ameby. Jedna mówi do drugiej:
- Uważaj, bo zaraz cię kopnę!
- A niby czym?!
- Nibynóżką!

Oceń:

- Czy jak mam prawo jazdy kategorii C, to mogę jeździć autobusem?
- Może pan, ale pod warunkiem, że kupi pan bilet.

Oceń:

Mały chłopczyk przyszedł na seans spirytystyczny i poprosił, aby medium wezwało mu ducha jego ukochanego dziadka. Duch się objawił:
- Witaj, wnuczku!
- Witaj, kochany dziadku! A skąd ty do mnie mówisz?
- Z "tamtego świata", wnuczku!
- Nieźle! A co ty tam robisz, skoro ty jeszcze nie umarłeś?

Oceń:

Dlaczego dziewczyny jak się budzą, to się przeciągają?
- Bo się po jajach nie mogą podrapać.

Idzie Polak , Niemiec i Rusek przez pustynie i zachciało im sie pić. Pojawia się diabeł i mówi, że dostaną wody jeżeli w sumie będą mieli 100 cm penisa .. polak wyciąga .. 50 cm .. Niemiec 49 cm , a Rusek szuka ...i wyciąga 1 cm idą dalej .. i Polak mówi:
- Dobrze, że miałem 50 cm ..
Niemiec mówi
- Dobrze że miałem 49 cm ...
a Rusek mówi:
- Dobrze, że mi stanął :) ..

W zeszłym tygodniu byłem na spotkaniu VIP-ów w Seattle. W salonie spostrzegłem Billa Gatesa siedzącego na kanapie i pijącego koniak. Byłem umówiony na spotkanie z bardzo ważnym klientem, który przyleciał do Seattle razem ze mną, ale trochę się spóźniał. Będąc śmiałym facetem, podszedłem do Gatesa i przedstawiłem się. Wyjaśniłem mu, że przeprowadzam bardzo ważny interes i dodałem, jak bardzo by mi pomogło, gdyby podszedł do mnie, kiedy będę z klientem i powiedział do mnie: "Cześć, Krzysiu". Zgodził się. 10 minut później, kiedy rozmawiałem z klientem, poczułem klepnięcie w ramię. To był Bill Gates. Odwróciłem się i spojrzałem na niego.
- Cześć, Krzysiu, jak leci? - zapytał.
A ja na to:
- Odpieprz się, Bill, mam spotkanie.

Zatonął statek. Uratowali się tylko Polak, Rusek i Niemiec. Płyną w szalupie, ale zaczął doskwierać im głód. Postanowili, że zrobią losowanie. Na kogo wypadnie ten odetnie sobie jakąś część ciała i to zjedzą, żeby nie umrzeć z głodu.
Pierwsze losowanie padło na Niemca. Niemiec uciął sobie nogę, no i ją zjedli.
Po jakimś czasie głód dał się znowu we znaki. Losowanie i kolej na Ruska. Rusek uciął sobie rękę, no i ją zjedli.
Płyną dalej, ale głód znowu dał o sobie znać.
Kolej padła na Polaka. Polak zaczyna rozsuwać rozporek
- O, dzisiaj będzie parówka - cieszy się Niemiec z Ruskiem.
- Ni chu*a, zupa mleczna - odpowiada Polak.

Oceń:

Wchodzi blondynka do swojego mieszkania i słyszy odgłosy z sypialni. Odgłosy są jednoznaczne. Ale dla potwierdzenia otwiera drzwi i widzi swojego męża z obca babą. Wybiega z sypialni, otwiera schowek męża, wyjmuje pistolet, przeładowuje, przykłada sobie do skroni, i w tym momencie mąż mówi:
- Ależ kochanie, nie rób tego, ja Ci wszystko wytłumaczę!
Blondynka patrząc na niego groźnie, krzyczy:
- Zamknij się!!! Ty będziesz następny!!!

Wyróżniona gra

A może dowcipy na email?

Dodaj dowcip Poczekalnia (108)

Sortuj dowcipy

Kategorie

Losowe dowcipy

Polecane dowcipy

Po tym jak przed świętami usłyszałem głos żony z kuchni stwierdzam, że kobiety są podstępne. Powiedziała:
- Tak go upasę, że już żadna na niego nie spojrzy.

Zobacz cały dowcip

Stirlitz wchodzi do gabinetu Muellera:
- Nie chciałby pan pracować dla radzieckiego wywiadu? - pyta. - Nieźle płacą.
Zszokowany Muller patrzy podejrzliwie. Stirlitz zmieszany idzie do drzwi. Przystaje:
- Nie ma pan przypadkiem aspiryny? - pyta. Wie, że ludzie zapamiętują tylko koniec rozmowy.

Zobacz cały dowcip

- Jasiu, znasz liczby?
- Znam, tato mnie nauczył!
- To powiedz, co jest po sześciu?
- Siedem.
- Świetnie, a po siedmiu?
- Osiem.
- Brawo, nieźle cię tato nauczył, a po dziesięciu?
- Walet!

Zobacz cały dowcip

Popularne kawały

- Panie Leonardzie, co pan robił w laboratorium z trzema asystentkami?
- Nic...
- To dlaczego ten królik patrzy na pana z takim szacunkiem?

Zobacz cały dowcip

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip

Widziałem dwóch walczących niewidomych. Krzyknąłem:
- Stawiam stówę na tego z nożem!
Rozbiegli się.

Zobacz cały dowcip