Blondynki. Dowcipy o blondynkach - Popularne

Siedzą dwie blondynki i oglądają pornusa. Na filmie aktorzy się kochają, film się kończy i jedna z blondynek zaczyna płakać. Druga pyta:
- Co się stało?
- Myślałam, że się pobiorą.

Oceń:

- Dlaczego dowcipy o blondynkach są takie krótkie?
- Aby brunetki mogły je zapamiętać.

Oceń:

Dlaczego blondynka klęczy przed drzwiami od sklepu?

Bo na drzwiach jest napis "CIĄGNĄĆ".

Oceń:

Czym się różni żaba od blondynki
- Żaba kuma ...

Oceń:

Jak nazwać blondynkę w szkole wyższej?
- Gość

Oceń:

Blondynka pyta blondynkę:
- Co ty jesz, że jesteś taka szczupła?
- Nic.

Oceń:

- Co to są 4 szare komórki na plaży?
- 4 blondynki na plaży.
- A 9 szarych komórek na plaży?
- 4 blondynki i pies.

Oceń:

Przychodzi blondynka do lekarza i mówi:
- Panie doktorze, ciągle mnie do seksu ciągnie. Mam już czterech mężów i rozglądam się na piątym, sześciu kochanków, ja już tak dłużej nie mogę...
A lekarz odpowiada:
- Czy pani brom brała?
A blondynka:
- Nie, no właśnie jeszcze dziś nie brombrałam...

Oceń:

Dlaczego blondynka wchodzi na regał?

Bo chce być z górnej półki.

Oceń:

Przychodzi blondynka do fryzjerki tylko z trzema włosami.
Blondynka mówi:
- Dzień dobry, chciałabym warkocza.
- Przepraszam, ale jest to nie możliwe, gdyż właśnie jeden włos pani wypadł.
- Dobrze, to proszę o kłosa - mówi zdecydowanym tonem blondynka.
- O nie! Przykro mi, właśnie wypadł pani drugi!
Blondynka wstała i mówi:
- Dobra, zaszaleję, pójdę w rozpuszczonych!

Oceń:

Wyróżniona gra

A może dowcipy na email?

Dodaj dowcip Poczekalnia (125)

Dowcipy w tej kategorii

Kategorie

Losowe dowcipy

Polecane dowcipy

Co łączy Bolesława Chrobrego i pokój syna?

I tu syn Mieszka, i tu syn mieszka.

Zobacz cały dowcip

Nauczyciel prezentuje dzieciom obrazki zwierząt i pyta, jak zwierzęta się nazywają.
- To jest kot - mówi Małgosia.
- Bardzo dobrze. A to?
- To jest piesek - odpowiada Krzyś.
- Świetnie. A to? - pyta nauczyciel Jasia, prezentując zdjęcie niedźwiedzia.
Jasio milczy. Nauczyciel postanawia zażartować:
- Być może mamusia tak czasem nazywa tatusia.
- Nienasycony buhaj?

Zobacz cały dowcip

Kolega znalazł sposób na dodatkowe 600 zł. Zgłosi żonę do 500+, a ona jego do 100+.

Zobacz cały dowcip

Popularne kawały

Przychodzi do zegarmistrza rozżalony klient.
- Proszę Pana! Zegarek, który u pana kupiłem pół roku temu, już się popsuł i jest do wyrzucenia. A zapewniał mnie pan, że będzie mi służył przez całe życie.
- Zgadza się ale Pan wtedy bardzo źle wyglądał...

Zobacz cały dowcip

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip

Jezus wbiega na jezioro, rzuca się z wyciągniętymi rękami, robi piękny ślizg. Potem wstaje, podskakuje z przytupem. Wreszcie zwraca się ku niebu i woła: Tato! wyłącz to na chwilę, chcę się tylko wykąpać!

Zobacz cały dowcip