Para wybrała się na zimowe ferie do małego, romantycznego domku gdzieś w górach. On od razu poszedł do drewutni po drwa do kominka. Po powrocie krzyczy:
- Kochanie, jak strasznie zmarzły mi ręce!
- Włóż je między moje uda i ogrzej - odpowiada ona czule.
Jak powiedziała, tak zrobił i to go rozgrzało. Zjedli obiad i on poszedł narąbać jeszcze trochę drewna. Po powrocie woła:
- Kochanie, ależ mi zimno w ręce!
- Włóż je między moje uda i ogrzej - odpowiada ponownie dziewczyna.
Nie trzeba mu było dwa razy powtarzać. Po kolacji chłopak udał się po zapas drewna na całą noc. Ledwo wrócił, od razu woła:
- Jejku, jejku, kochanie, jak mi zimno w ręce!
- Ręce, ręce! - nie wytrzymuje dziewczyna. - A uszy to ci nie marzną?
Przychodzi pracownik do dyrektora:
- Jestem zmuszony prosić pana o podwyżkę, ponieważ interesują się mną trzy firmy!
- A mogę wiedzieć, jakie to firmy? – pyta dyrektor
- Elektrownia, gazownia i wodociągi miejskie.
W ZOO miejskim padł goryl. Rozpoczęto więc starania o sprowadzenie nowego, ale ponieważ zajmuje to trochę czasu, kierownictwo zamieściło ogłoszenie o pracy. Zgłosił się gość, więc mu wyjaśniono, co ma robić. Huśtał się więc w przebraniu goryla codziennie, aż razu pewnego przesadził i przeleciawszy ogrodzenie wpadł do klatki z lwem.
Biega od kraty do kraty i drze się:
- Lew, lew, ratunku!
Lew patrzy z przerażeniem i pewnej chwili nie wytrzymuje:
- Ty, cicho bądź, bo nas obu z tej roboty wywalą!
- Co robisz?
- Krzesło dla teściowej majstruję.
- O, dużo jeszcze zostało do zrobienia?
- Nie, tylko elektryka.
Siedzi policjant w przedziale pociągu i czyta książkę. Co pewien czas wykrzykuje.
- Coś podobnego!
- Nie wiedziałem!
- Niewiarygodne!
- Nigdy bym nie przypuszczał!
Wreszcie jeden ze współtowarzyszy podróży nie wytrzymuje :
- Co pan czyta takiego ciekawego?
- Słownik ortograficzny.
Idzie sobie dwóch policjantów i nagle widzą na ziemi małe lusterko. Podnosi jeden i mówi:
- Ty, patrz! Moje zdjęcie!
Drugi zagląda i mówi:
- Nie, no co ty. To moje!
I zaczęli się kłócić. Postanowili iść do komendanta. Komendant spojrzał i mówi:
- No co wy, własnego komendanta nie poznajecie? - i schował lusterko do kieszeni.
W domu jego córka przez przypadek znalazła w jego kieszeni owe lusterko i mówi do mamy:
- Mamo, tata nosi w kieszeni zdjęcie jakiejś laski!
Po czym mama zagląda i mówi:
- E, no co ty, to jakaś stara rura.
Przychodzi babcia do lekarza, lekarz pyta:
- Co pani dolega?
- Boli mnie brzuch.
- A co pani jadła?
- Śledzie w puszce.
- Były świeże?
- Nie wiem, nie otwierałam.
Jedzie sobie bogaty człowiek limuzyną, patrzy a tu jakiś biedak wpiernicza trawę, aż mu się uszy trzęsą. Podjeżdża do niego bliżej i pyta:
- Panie czemu pan jesz trawę?
- Aaaa... głodny jestem i nie mam na jedzenie.
- To wsiadaj pan, zabiorę pana do siebie.
Ucieszony biedak pomyślał o rodzinie i pyta:
- A mogę wziąć ze sobą dzieci?
- No spoko niech wsiadają.
- A mogę wziąć ze sobą żonę?
- Dobra, dobra byle szybko.
- A mogę wziąć ze sobą rodziców?
- Panie tak wielkiego trawnika to ja nie mam.
Młody, niedoświadczony człowiek dostał pracę w pewnej wielkiej, bardzo znanej firmie. Pracował przez tydzień, radził sobie średnio, a tu nagle wzywa go dyrektor biura:
- Szanowny Panie - mówi - zdecydowaliśmy się przenieść pana na wyższe stanowisko. Teraz będzie pan kierownikiem działu.
Tak też się stało. Po tygodniu dość marnej pracy, młodego człowieka wzywa szef koordynacji działów:
- Szanowny Panie - mówi - zdecydowaliśmy się pana awansować, teraz będzie pan szefem filii w naszym mieście.
I tak mija kolejny tydzień takiej sobie pracy - ale oto główny szef, czyli najważniejszy boss, wzywa młodego człowieka do siebie.
- Postanowiłem Cię awansować. Teraz będziesz szefem naszej firmy na całą Polskę. Twoja pensja będzie dziesięciokrotnie większa niż dotychczas. Będziesz miał do dyspozycji służbowe auto, własny gabinet, będziesz wyjeżdżać na wiele zagranicznych delegacji.
- Dziękuję! - mówi ucieszony młody człowiek.
- I tylko tyle? - mówi boss. - Taka propozycja, a tu tylko "dziękuję"?
- Dziękuję, tato!
- Wytłumacz mi Rebe, bo nie rozumiem: Przychodzisz po pomoc do biednego - pomaga ci jak tylko może. Przychodzisz do bogacza - udaje, że cię nie widzi. Czemu tak się dzieje?
- Spójrz, Abram, przez okno. Co widzisz?
- Sara z Ickiem idzie ze sklepu. Josel na bazar jedzie. Rapaport z Rywką rozmawia.
- Dobrze, Abram. A teraz spójrz w lustro. Co widzisz?
- Cóż mogę widzieć, Rebe. Siebie samego widzę.
- Widzisz, Abram - okno jest ze szkła i lustro ze szkła. Wystarczy dodać odrobinę srebra i już widzisz tylko siebie.
Antek kupuje na targu konia.
- Ile pan chce za niego?
- Tysiąc złotych.
- Przecież on jest ślepy!
- Co?! Przejedź się pan nim, to zobaczysz, czy jest ślepy!
Antek wsiada na konia i zaczyna galopować. Koń pędzi przed siebie na oślep, prosto na mur z cegieł i po chwili wpada na niego, kończąc w ten sposób życie. Antek wyłazi spod konia i mówi:
- Mówiłem, że jest ślepy!
- Może i ślepy, ale jaki odważny!
- Potwornie nudna ta książka, zero fabuły, a tak dużo postaci.
- Stary, to książka telefoniczna...
1. Chodzenie spać wcześnie.
2. Niewychodzenie z domu.
3. Niechodzenie na imprezy.
Moje kary z młodości stały się moimi celami w dorosłym życiu.
Uwielbiam trzy rzeczy: jeść dzieci i nie używać przecinków.
Widziałem dwóch walczących niewidomych. Krzyknąłem:
- Stawiam stówę na tego z nożem!
Rozbiegli się.
Trzech chłopców przechwala się czyj wujek jest lepszy.
Pierwszy mówi:
- Mój wujek jest biskupem i każdy mówi Wasza Ekscelencjo!
Na to drugi:
- A mój jest kardynałem i każdy mówi Wasza Eminencjo!
A trzeci chłopiec mówi:
- Mój waży 200 kilo i każdy mówi: O Boże!