Dwóch więźniów rozmawia w celi:
- Ile dostałeś?
- 15 lat.
- Za co?
- Za pomoc medyczną.
- Jak to za pomoc medyczną?
- Żona miała krwotok z nosa, no to jej założyłem opaskę uciskową na szyję.
Żona szyje sukienkę na maszynie, a mąż stoi nad nią i krzyczy:
- Teraz w lewo! Jeszcze bardziej! Prosto! Uważaj, nie za szybko!
- Przecież ty nie umiesz szyć! - odpowiada żona - Po co te twoje głupie komentarze?
- Chciałem ci tylko pokazać jak się czuję, gdy jedziemy samochodem.
Facet wraca z delegacji i zastaje w domu klasyczną sytuację: żona z kochankiem. Kochanek zrywa się z łóżka, wpada do łazienki, zdejmuje z wieszaka ręcznik i obwiązuje sobie nim biodra. W tym momencie rozwścieczony mąż wrzeszczy:
- Nieeeeeee! - i wbiega za nim do łazienki.
"Boże, on go zabije!" - myśli żona i też rzuca się za nimi.
Patrzy, a mąż w łazience szarpie za ręcznik, którym owinął się kochanek i krzyczy:
- Nie ten! Ten jest do twarzy!
Wchodzi mąż do sypialni i widzi żonę w łóżku z kochankiem.
- Co wy tu robicie?
A żona do kochanka:
- A nie mówiłam, że debil.
Babcia z dziadkiem siedzą w domu i piją południową herbatkę. Nagle słyszą dzwonek do drzwi. Po krótkiej spychologii dziadek poszedł otworzyć. Babcia krzyczy:
- Kto przyszedł?
- Listonosz - odpowiada dziadek.
- Coś dla mnie? - pyta babcia.
- Nie. Stanowczo za młody.
Para kochanków siedzi na kanapie, nagle dzwoni telefon, odbiera kobieta:
- Kto dzwonił?
- Mój mąż.
- O! I co mówił?
- Że spóźni się do domu, bo gra z tobą w pokera.
Moja żona wyszła uśmiechnięta z łazienki i oznajmiła:
- Straciłam kolejny kilogram!
- Wiem - odpowiedziałem - czuć aż tutaj.
Syberyjski myśliwy Wania przyniósł ciężarną żonę do syberyjskiego szpitala i zapowiedział, że wróci za trzy miesiące z polowania. Jeżeli coś będzie nie tak z żoną lub dzieckiem zemści się.
Poród przebiegł pomyślnie, ale dziecko urodziło się czarne.
Po trzech miesiącach wraca myśliwy Wania, niesie na plecach ubitego niedźwiedzia i od progu krzyczy, że chce zobaczyć dziecko.
Ordynator przestraszony wysyła lekarza, po malucha.
Przerażony lekarz każe to zrobić pielęgniarce.
Pielęgniarka przerażona daje dziecko salowej.
Salowa doświadczona życiowo bez obawy bierze dziecko i wychodzi do myśliwego:
- Długo byłeś na polowaniu?
- Trzy miesiące.
- A kiedy ostatnio się myłeś?
- Trzy, cztery miesiące temu, a co?
- To teraz zobacz coś tym brudnym chu*em narobił!
Rozmawiają dwaj kumple:
- Wiesz, że od dwudziestu lat jestem żonaty i wciąż kocham tę samą kobietę?
- No, to dobrze. Tylko pozazdrościć!
- Tak, ale gdyby moja żona się o tym dowiedziała, to by mnie zabiła...
Facet wraca z delegacji i znajduje żonę w łóżku z jakimś typem. Bez słowa wychodzi z domu na placyk przed blokiem. Siada na ławce z ciężkimi myślami:
"Ależ z niej ku*wa! Przecież wysłałem jej smsa, że wrócę wcześniej".
Posiedział, spalił kilka papierosów, twarz mu trochę pojaśniała:
"Z drugiej strony, może jednak nie ku*wa. Może zwyczajnie sms nie doszedł".
Baca wraca z Afryki i dziennikarz pyta go:
- Jakie zwierzęta tam widzieliście, baco?
Na to baca:
- No to na przykład zebra.
- A jak ta zebra wygląda?
- A wicie jak wygląda kuń?
- Wiem.
- To takie samiusieńkie, tylko że w paski.
- A jakieś inne zwierzę?
- No to np. żyrafa.
- A jak ta żyrafa wygląda?
- A wicie jak wygląda kuń?
- Wiem.
- No to takie samiusieńkie tylko z długą szyją.
- A jeszcze jakieś inne zwierzę?
- No to na przykład krokodyl.
- A jak on wygląda?
- A wicie jak wygląda kuń?
- Wiem.
- No to w ogóle do kunia niepodobne.
W Kołobrzegu na deptaku apetyczna dziewczyna wchodzi na automatyczną wagę, wrzuca monetę... i z niezadowoleniem ogląda wydrukowany wynik. Zdejmuje wiatrówkę i pantofle, znowu wrzuca monetę - znów niezadowolona z wyniku. Zdejmuje bluzkę - wynik ważenia znowu niezadowalający. Stoi tak niezdecydowana na tej wadze - co by tu jeszcze? - na to podchodzi przyglądający się temu facet i wręczając jej garść monet mówi:
- Niech pani kontynuuje - ja stawiam!
Lata 80-te. Do Polski przyjeżdża Gorbaczow. Porozmawiał z politykami i udał się do fabryki FSO. Zwiedził ją, a na końcu zapytał się dyrektora:
- Pracuje może u was Stasiu Maliniak?
- Tak pracuje - odpowiedział strasznie zdziwiony dyrektor.
- Przyprowadźcie wiec go do mnie.
Maliniak przyszedł do gabinetu, wypił z Gorbaczowem po kielichu, pogadali sobie.
Trzy miesiące później przyjeżdża do Polski amerykański gubernator. Sytuacja się powtarza. Gubernator zwiedza fabrykę FSO i pyta dyrektora:
- Czy pracuje u was Stasiu Maliniak?
- Pracuje.
- Przyprowadźcie więc go do mnie.
Wypili Whisky, pogadali sobie.
Następnego dnia Maliński ląduje na dywaniku u dyrektora.
- Powiedzcie mi Maliniak skąd wy znacie takich ludzi?
- No wie pan dyrektor były te czasy pod gruszą to się ludzi poznało.
Zdenerwowany dyrektor stara się go podejść.
- Ale papieża to Maliniak nie znacie co?
- Nie wierzy pan, że znam papieża?
- Założę się o nowego Poloneza, że nie.
- Dobrze stoi. Ale jak panu to udowodnię?
- Pojedziemy do Rzymu. Ja stanę na Placu Świętego Piotra i poczekam aż Ty wyjdziesz na balkonik z papieżem pod rękę i mi pomachasz.
- Dobrze zgadzam się.
Pojechali do Rzymu. Dyrektor stoi na placu patrzy, a tam Maliniak wychodzi z papieżem pod rękę i mu macha. Padł osłupiały na ziemie. Maliniak szybko wybiega, podchodzi do dyrektora i krzyczy:
- Panie dyrektorze niech się pan nie martwi o tego nowego Poloneza, ja się tam ciesze, że na wakacjach byłem, do Rzymu pojechałem...
- Ale tu nie chodzi o tego poloneza. Tylko jak tam stałeś z papieżem pod rękę i do mnie machałeś to podeszło dwóch Arabów i się mnie pytają: co to za facet w białym kitlu stoi obok Maliniaka!!!
Podczas prac wykopaliskowych grupa doświadczonych archeologów odkopała grupę mniej doświadczonych archeologów.
Trzech chłopców przechwala się czyj wujek jest lepszy.
Pierwszy mówi:
- Mój wujek jest biskupem i każdy mówi Wasza Ekscelencjo!
Na to drugi:
- A mój jest kardynałem i każdy mówi Wasza Eminencjo!
A trzeci chłopiec mówi:
- Mój waży 200 kilo i każdy mówi: O Boże!
Co oznacza skrót BIO na produkcie w sklepie?
Biedaku Idź Odłóż.