- Sprawdziłam dzisiaj mój wskaźnik BMI.
- I jakie wnioski?
- Jestem za niska.
Rozmowa dwójki przyjaciół:
- Wiele się zmieniło, odkąd moja dziewczyna jest w ciąży.
- Na przykład co?
- Moje imię, mój adres, numer telefonu…
Żona wchodzi na wagę i woła z radością:
- Kochanie, spójrz! Ubyło mi z 2 kilo!
- To dlatego, że dzisiaj nie robiłaś jeszcze makijażu.
Rozmawiają dwie kobiety:
- Zobacz, twój mąż rozmawia z jakąś lafiryndą.
- Widzę, spokojnie, zobaczymy ile wytrzyma z tym wciągniętym brzuchem.
Żona uczy psa służyć. Mąż patrzy i mówi:
- To się nie uda.
- Z Tobą na początku też mi się nie udawało.
Mąż zamawia tort urodzinowy dla żony:
- Ile świeczek? - pyta ekspedientka.
- 25, jak zwykle.
- Wiesz, moja żona robi prawo jazdy i chyba myśli, że będę jej pożyczał auta.
- To nic. Moja jedzie do sanatorium, kupiła 20 prezerwatyw i chyba myśli, że będę ją codziennie odwiedzał.
Dwie pary, Kajtek i Asia oraz Paweł i Magda grają w karty. Kajtkowi upadła karta. Schyla się pod stół i widzi, że Magda nie ma na sobie bielizny. Wychodzi do kuchni żeby ochłonąć. Chwilę później przychodzi tam Magda.
- Widziałeś tam coś ciekawego? Możesz to mieć za 500 zł. Paweł w sobotę wyjeżdża na mecz i możesz wtedy wpaść.
- Ok.
W sobotę Kajtek przyjeżdża, daje Magdzie 500 zł i robią co ustalili. Kajtek wychodzi, a po jakimś czasie Paweł wraca.
- Kochanie, był tu dzisiaj Kajtek?
- Tak, a co? - pyta zdezorientowana żona
- Przyszedł dzisiaj do mnie zanim mecz się zaczął i pożyczył ode mnie 500 zł. Mówił że odda tobie jak będzie przejeżdżał koło naszego domu.
Na rozprawie rozwodowej pada pytanie:
- Jak się pan zorientował, że żona pana zdradza?
- Poświęcała mi coraz mniej czasu, mniej rozmawialiśmy, mnie czasu spędzaliśmy razem no i dzieci zaczęły się rodzić czarne.
Rozmawia dwóch kolegów:
- To niesamowite, jak teraz sanatoria są skuteczne. Moja żona jest w nim dopiero tydzień, a ja już się świetnie czuję!
Hasło ma ponad 30 dni. Wprowadź nowe hasło.
- róża
- Hasło za krótkie.
- różowa róża
- Hasło musi zawierać minimum 1 cyfrę.
- 1 różowa róża
- Hasło nie może zawierać spacji.
- 1różowaróża
- Hasło musi zawierać co najmniej 10 różnych znaków.
- 1pieprzonaróżowaróża
- Hasło musi zawierać co najmniej jedną WIELKĄ literę.
- 1PIEPRZONAróżowaróża
- Hasło nie może zawierać kolejno następujących po sobie wielkich liter.
- 1Pieprzonaróżowaróża
- Hasło powinno mieć ponad 20 znaków długości.
- WsadzęCiwTyłek1PieprzonąRóżowąRóżęJeśliMiNatychmiastNieDaszDostępu!
- Hasło uprzednio używane
Mama pyta się Jasia:
- Jasiu dlaczego płaczesz?
- Bo śniło mi się że szkoła się paliła.
- Nie płacz to tylko sen!
- Właśnie dlatego płaczę...
Koledzy rozmawiają na rybach:
- ... no i wtedy powiedział, że będę zarabiał dwa tysiące na rękę.
- Co ty na to?
- Odpowiedziałem mu: dobrze, ale ja mam dwie ręce...
Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.
ZOSIA ONIEMIAŁA.
Jak nazywa się ochroniarz ochraniający celebrytów?
Bronisław.
Trzech chłopców przechwala się czyj wujek jest lepszy.
Pierwszy mówi:
- Mój wujek jest biskupem i każdy mówi Wasza Ekscelencjo!
Na to drugi:
- A mój jest kardynałem i każdy mówi Wasza Eminencjo!
A trzeci chłopiec mówi:
- Mój waży 200 kilo i każdy mówi: O Boże!