Syberyjski myśliwy Wania przyniósł ciężarną żonę do syberyjskiego szpitala i zapowiedział, że wróci za trzy miesiące z polowania. Jeżeli coś będzie nie tak z żoną lub dzieckiem zemści się.
Poród przebiegł pomyślnie, ale dziecko urodziło się czarne.
Po trzech miesiącach wraca myśliwy Wania, niesie na plecach ubitego niedźwiedzia i od progu krzyczy, że chce zobaczyć dziecko.
Ordynator przestraszony wysyła lekarza, po malucha.
Przerażony lekarz każe to zrobić pielęgniarce.
Pielęgniarka przerażona daje dziecko salowej.
Salowa doświadczona życiowo bez obawy bierze dziecko i wychodzi do myśliwego:
- Długo byłeś na polowaniu?
- Trzy miesiące.
- A kiedy ostatnio się myłeś?
- Trzy, cztery miesiące temu, a co?
- To teraz zobacz coś tym brudnym chu*em narobił!
Bandyta wchodzi do banku, kradnie pieniądze z kasy po czym podchodzi do jednego z klientów i pyta:
- Widziałeś co zrobiłem?
- Tak i mam zamiar zadzwonić na policję.
Złodziej przyłożył mu pistolet do głowy i go zastrzelił. Podszedł do następnego klienta z tym samym pytaniem na co ten odpowiada:
- Nic nie widziałem i nic nie słyszałem, ale moja żona widziała.
- Z jednej strony pić wódkę - fajnie, a z drugiej - niewygodnie.
- Dlaczego?
- Z drugiej strony nie ma przełyku.
Szef zebrał pracowników i mówi:
- Mam złą wiadomość. Ze względów oszczędnościowych muszę kogoś z was zwolnić.
- Mnie nie, jestem mniejszością i mogę oskarżyć cię o rasizm - szybko reaguje czarnoskóry pracownik.
- Jestem kobietą, od razu wniosę do sądu sprawę o seksistowskie traktowanie - ostrzega sekretarka.
- Spróbuj mnie zwolnić, to pozwę cię i oskarżę o dyskryminacje ze względu na wiek - wycedził liczący 70 lat kierownik działu.
Wtedy wszyscy spojrzeli na bezbronnego, młodego, białego, zdrowego pracownika. Ten zastanowił się chwilę i wyszeptał:
- Ostatnio wydaje mi się, że jestem gejem...
Trzech chłopców przechwala się czyj wujek jest lepszy.
Pierwszy mówi:
- Mój wujek jest biskupem i każdy mówi Wasza Ekscelencjo!
Na to drugi:
- A mój jest kardynałem i każdy mówi Wasza Eminencjo!
A trzeci chłopiec mówi:
- Mój waży 200 kilo i każdy mówi: O Boże!
Przychodzi do zegarmistrza rozżalony klient.
- Proszę Pana! Zegarek, który u pana kupiłem pół roku temu, już się popsuł i jest do wyrzucenia. A zapewniał mnie pan, że będzie mi służył przez całe życie.
- Zgadza się ale Pan wtedy bardzo źle wyglądał...
Twórca kałasznikowa idzie do nieba. Zagaduje go Bóg:
- Czy zrobiłeś kiedyś coś złego?
- Broń boże!
Komentarze
Odśwież