Na stołówce studenckiej dosiada się młody studencik do stołu, przy którym je obiad pan docent.
- Orły nie przywykły jadać z prosiętami... - mówi spokojnie docent, wachlując łyżką zupę.
- O, przepraszam, panie docencie! - stwierdza student, zabierając swój talerz. - Już odfruwam!
- Wiesz? Kupiłem córce pianino na urodziny i myślałem, że będzie na nim grać. Niestety nie wyszło...
- Podobnie było u mnie, gdy kupiłem teściowej walizkę...
Dwóch mężczyzn umarło i stanęło u bram raju. Gdy czekają na swoją kolej odkrywają że obaj przeżyli Oświęcim.
- A pamiętasz, jak strażnik pchnął cię na ogrodzenie i niemal umarłeś?
Sekunda ciszy i obaj zaczynają się histerycznie śmiać.
- A pamiętasz, jak dookoła obozu gonił cię ten wielki pies morderca i niemal umarłeś z głodu i wyczerpania?
I znowu wybuch histerycznego śmiechu.
Bóg usłyszał rozmowę i śmiech więc pyta się ich, z czego się tak śmieją.
- E, nie zrozumiesz, nie było cię tam.
Pewien Czukcza miał dużo kaszojadów. Pojechał zatem do miasta do lekarza:
- Doktorze, pomocy, dzieci dużo, nie wiem, co robić!
- Kupuj prezerwatywy, za rok przyjedź i powiedz, czy pomogło.
Czukcza przyjeżdża po roku:
- Oj, dziękuję, doktorze, bardzo pomogło! Łykam te prezerwatywy, a jak idę srać za chatę, to one się tak śmiesznie napełniają, że już pięcioro dzieci mi ze śmiechu pomarło!
- Jak wygląda prośba do Boga, faceta po 70-tce?
- Odebrałeś Boże siły, to odbierz i chęci.
Procesja pogrzebowa zmierza powoli, bardzo powoli w stronę cmentarza.
Nic dziwnego, bo średnia wieku w pochodzie waha się między 80 a 90 lat. Staruszki z trudem stąpają po błotnistej alejce, chwieją się na silnym wietrze, szlochają w chusteczki. Nagle, na zakręcie z trumny spada jedna wiązanka. Wandzia schyla się, żeby ją podnieść. Nie jest jej łatwo, bo ma sztywne kolano. Gdy w końcu udaje jej się podnieść niesforną wiązankę, Jadzia wykrzykuje ze zgrozą:
- Moja droga Stefciu, coś Ty narobiła?! Złapałaś bukiet!
- Tatusiu, czemu spychamy ten samochód w przepaść?
- Cicho, synku, bo babcię obudzisz.
Do baru wchodzi facet i siada na stołku. Barman patrzy na niego i pyta:
- Co będzie?
- Poproszę siedem kieliszków whisky, podwójnej.
Barman podaje mu trunki i patrzy, a facet wychyla jeden kieliszek, drugi, trzeci... wszystkie znikają równie szybko, jak się pojawiły. Barman gapi się nie dowierzając i pyta go, dlaczego tak szybko wypił wódkę.
- Też byś wypił tak szybko, gdybyś miał to, co ja.
- A co masz, stary?
- Jednego dolara.
Facet wszedł do gabinetu psychiatry, rozejrzał się:
- Przepraszam, chciałem wejść do dentysty, ale coś mi mówi, że źle trafiłem.
- Nie, nie. Jeżeli coś do ciebie mówi, to dobrze trafiłeś.
Zarozumiały Jasio pyta fryzjera:
- Czy pan już kiedykolwiek kogoś strzygł?
- Owszem. Gdy byłem młodzieńcem, strzygłem barany i dziś, po tylu latach, przytrafił mi się jeden.
Pułkownik do majora:
Jutro o 9:00 nastąpi zaćmienie Słońca, co nie zdarza się każdego dnia. Niech wszyscy żołnierze wyjdą na plac ćwiczeń, będę im udzielał wyjaśnień. W razie deszczu, ponieważ i tak nic nie będzie widać, proszę zebrać ludzi w sali gimnastycznej.
Major do kapitana:
Na rozkaz pułkownika jutro o godzinie 9:00 rano odbędzie się uroczyste zaćmienie Słońca. Jeśli zajdzie konieczność deszczu, pan pułkownik wyda w sali gimnastycznej oddzielny rozkaz, co nie zdarza się każdego dnia.
Kapitan do porucznika:
Na rozkaz pułkownika jutro o 9:00 nastąpi zaćmienie Słońca. W razie deszczu zaćmienie odbędzie się w sali gimnastycznej, co nie zdarza się każdego dnia.
Porucznik do sierżanta:
Jutro o 9:00 pułkownik zaćmi Słonce na sali gimnastycznej, co nie zdarza się każdego dnia.
Sierżant do kaprala:
Jutro o 9:00 nastąpi zaćmienie pułkownika z powodu Słońca. Jeżeli na sali gimnastycznej będzie padał deszcz, co nie zdarza się każdego dnia, zebrać wszystkich na plac ćwiczeń.
Dwaj szeregowi pomiędzy sobą:
Zdaje się, ze jutro będzie padał deszcz. Słonce zaćmi pułkownika na sali gimnastycznej. Niewiadomo dlaczego nie zdarza się to każdego dnia...
Chłopak przygląda się swojej dziewczynie uważnie, a w końcu zwraca się do niej z wyrzutem:
- Patrycja, czemu nie nosisz prezentu ode mnie?!
- Dziewięć miesięcy nosiłam. Teraz już sam chodzi.
- Cześć tato - mówi syn do ojca informatyka, wchodząc do mieszkania. - Wróciłem.
- Cześć synu. Gdzie byłeś? - mówi ojciec, nie odrywając oczu od komputera.
- W wojsku tato.
Widziałem dwóch walczących niewidomych. Krzyknąłem:
- Stawiam stówę na tego z nożem!
Rozbiegli się.
Trzech chłopców przechwala się czyj wujek jest lepszy.
Pierwszy mówi:
- Mój wujek jest biskupem i każdy mówi Wasza Ekscelencjo!
Na to drugi:
- A mój jest kardynałem i każdy mówi Wasza Eminencjo!
A trzeci chłopiec mówi:
- Mój waży 200 kilo i każdy mówi: O Boże!
Podczas prac wykopaliskowych grupa doświadczonych archeologów odkopała grupę mniej doświadczonych archeologów.