Przybiega Jaś do taty i mówi:
- Tato! Mam dwie wiadomości: dobrą i złą.
- No to najpierw złą.
- Rozbiłem twój samochód.
- A ta dobra?
- Już więcej tego nie zrobię.
Tata pyta Jasia:
- Gdzie jest twoje świadectwo?
Jasiu odpowiada:
- Koledzy ze szkoły mi ukradli i już go nie mam...
- Myślisz, że jestem na tyle głupi, żeby uwierzyć w to kłamstwo?
- Jakie kłamstwo?
- Że ty masz kolegów.
Ksiądz na katechezie tłumaczy:
- Więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu.
Na to Jasiu:
- Mój tata ciągle to powtarza i zawsze żyję zgodnie z tą zasadą!
Ksiądz zaskoczony pyta:
- A kim z zawodu jest twój tata?
- Bokserem!
- Moja siostra jest chora na szkarlatynę - oznajmia Jasiu w szkole.
- To wracaj do domu, bo mi zarazisz całą klasę - mówi wychowawczyni.
Po dwóch tygodniach Jasiu pojawia się na lekcjach.
- I co, siostra wyzdrowiała? - pyta nauczycielka.
- Nie wiem, jeszcze nie pisała.
- To gdzie ona jest?
- W Niemczech.
Mama usypia Jasia i śpiewa mu kołysankę. Jedną, drugą, kolejną. W końcu Jasio ciężko wzdycha:
- Mamo, pozwolisz mi zasnąć, czy będziesz dalej śpiewać?
- Jasiu, jak się nazywają mieszkańcy Warszawy?
- A skąd mam wiedzieć?! Przecież to prawie dwa miliony ludzi!
Ojciec mówi Jasia:
- Jasiu, musisz sobie znaleźć przyjaciół, by miał Ci kto szklankę wody podać jak będziesz już stary
Jaś zrobił tak jak kazał mu ojciec i znalazł sobie przyjaciół
Ojciec znowu mówi do Jasia:
- Jasiu, musisz sobie dziewczynę znaleźć, by miał Ci kto szklankę wody podać jak będziesz już stary
Jaś zrobił tak jak kazał mu ojciec i znalazł sobie dziewczynę z którą się ożenił
Ojciec znowu mówi do Jasia:
- Jasiu, musisz sobie zrobić dzieci, by miał Ci kto szklankę wody podać jak będziesz już stary
Jaś zrobił tak jak kazał mu ojciec i wraz z żoną zrobili sobie dzieci
Jaś jest już stary i leży na łóżku, z którego nie może wstać. Patrzy się na szklankę wody która leży na stole i mówi:
- No i mi się teraz kurna nie chce pić
Dwóch chłopców spędza wigilię u dziadków.
Przed pójściem spać klękają przed łóżkami, modlą się, a jeden z nich ile sił w płucach krzyczy:
- Modlę się o nowy rowerek, o nowe żołnierzyki, modlę się o nowe DVD.
Starszy brat się go pyta:
- Dlaczego tak krzyczysz, Bóg nie jest głuchy!
- Bóg nie, ale babcia tak.
Pyta Jasiu taty:
- Tatusiu, ile lat jesteś mężem mamy?
- Dziesięć.
- A ile jeszcze musisz?
- Co trzeba zrobić, by iść do nieba? - pyta ksiądz na religii.
Dzieci kolejno odpowiadają:
- Trzeba pomagać rodzicom!
- Trzeba być dobrym!
- Trzeba chodzić do kościoła!
Jasiu przekrzykuje wszystkich:
- Trzeba umrzeć!
Rozmawiają dwaj kumple:
- Wymień czterech polskich prezydentów.
- Wałęsa, Kwaśniewski, Duda i Havel.
- To Czech.
- A właśnie, że nie, bo czterech.
Wytłumaczyłem mojemu czteroletniemu dziecku, że to nic strasznego zrobić kupę w spodnie. Wiecie co, ten gnojek nadal się ze mnie śmieje.
Pewien Żyd słynął ze sknerstwa. Ością w oku były mu wysokie rachunki za gaz i prąd. Zapłacił więc pewnemu szemranemu fachowcowi z Nalewek, aby ten nauczył go cofać liczniki.
Umiejętność ta wielce go ucieszyła, można nawet powiedzieć, że stała się jego nowym hobby.
Przyszedł wreszcie ten długo przez Żyda oczekiwany dzień, kiedy pojawił się fachowiec z elektrociepłowni w celu odczytania liczników. Spisał, sprawdził wszystko dwa razy i powiedział ze złym błyskiem w oku:
- Gratuluje panie Rozencwajg, jesteśmy panu winni 927 zł i 36 groszy...
Widziałem dwóch walczących niewidomych. Krzyknąłem:
- Stawiam stówę na tego z nożem!
Rozbiegli się.
Trzech chłopców przechwala się czyj wujek jest lepszy.
Pierwszy mówi:
- Mój wujek jest biskupem i każdy mówi Wasza Ekscelencjo!
Na to drugi:
- A mój jest kardynałem i każdy mówi Wasza Eminencjo!
A trzeci chłopiec mówi:
- Mój waży 200 kilo i każdy mówi: O Boże!
- Europosłowie chcą. by niedługo wszystkie auta Polaków były elektryczne.
- Polacy chcą by niedługo wszystkie krzesła europosłów były elektryczne.