Popularne dowcipy

Koniec roku szkolnego, dzieci przyniosły pani wychowawczyni prezenty.
Marysia, której mama ma kwiaciarnię przyniosła pudło. Wychowawczyni potrząsnęła i zapytała:
- Kwiaty?
- Ojej, skąd pani wie...
Kolejny był Marcinek, którego tata ma cukiernię. Wychowawczyni potrząsnęła prezentem i spytała:
- Czekoladki?
- Tak, jak pani zgadła?
Następny w kolejce był Jasio, którego tata miał sklep monopolowy. Wychowawczyni obejrzała pudełko, lekko przeciekało.
Polizała i spytała:
- Wino?
- Nie...
Polizała jeszcze raz:
- Koniaczek?
- Nie...
- Likierek?
- Nie, proszę pani. Chomik...

Lekarz otworzył właśnie nowy gabinet i czeka na swojego pierwszego pacjenta. Nagle słychać pukanie do drzwi, po chwili wchodzi jakiś facet. Pielęgniarka długo tłumaczy mu, że trzeba cierpliwie poczekać, bo pan doktor cały czas ma mnóstwo pacjentów. W końcu lekarz każe wprowadzić faceta, ale by zrobić na nim wrażenie podnosi słuchawkę telefoniczną i zaczyna fantazjować:
- Nie, naprawdę nie mogę przyjąć pańskiego pacjenta. Jestem bardzo zapracowany. No, może za miesiąc... Dobrze, proszę jeszcze zadzwonić.
Odkłada słuchawkę i udając że dopiero w tej chwili zauważył faceta, pyta:
- Co pana tu sprowadza?
- Jestem z telekomunikacji, przyszedłem podłączyć telefon.

Karol i Hela spędzają powtórny miodowy miesiąc, na uczczenie 40tej rocznicy ślubu. Lecą sobie do Australii. Nagle głos pilota:
- Drodzy pasażerowie, silniki odmówiły posłuszeństwa. Możemy lądować awaryjnie na wyspie przed nami, ale prawdopodobieństwo że ktoś nas odnajdzie jest równe zeru. Dziękujemy za wyrozumiałość.
Karol drapie się w głowę i mówi do Heli:
- Kochanie opłaciłaś rachunki za mieszkanie?
- Tak najmilszy, uregulowałam tuż przed wyjazdem.
- A za telefony?
- Też zapłaciłam najdroższy.
Karol myśli, myśli, myśli...
- A ZUSy nasze popłaciłaś?
- O Boże, kochanie na śmierć zapomniałam! Och dowalą nam karę!
Karol całuję ja tak jak nie całował od lat 30tu, śmieje się, wrzeszczy jak wariat:
- Przeżyjemy! Znajdą nas! Te skur***** znajdą nas, nawet na końcu świata!!!

Diabeł złapał Polaka, Rosjanina i Niemca. Mówi do nich:
- Wypuszczę was dopiero za rok, ale musicie spełnić 1 warunek. Dam wam po psie i musicie przez ten rok nauczyć go jakiejś sztuczki. Musicie również wiedzieć, że każdy z was dostanie jedzenie tylko dla jednej osoby, albo pies będzie jadł, albo ty. Przychodzi diabeł po roku, wchodzi do Niemca, patrzy Niemiec chudy jak sztacheta, pies gruby jak beka.
- No Niemiec, coś nauczył tego psa?
Niemiec mówi osłabionym głosem:
- S ss s siad (pies siadł).
Diabeł:
- OK Niemiec, jesteś wolny, chodźmy do Rosjanina.
Wchodzą do Rosjanina, patrzą Rosjanin chudy jak sztacheta, pies gruby jak beka. Diabeł:
- Dobra, a ty czego nauczyłeś psa?
Rosjanin mówi osłabionym głosem do psa:
- L ll ll leżeć (pies się położył).
- OK Ruski, jesteś wolny, chodźmy do Polaka.
Wchodzą do Polaka. Patrzą, Polak gruby jak beka pies chudy jak sztacheta. Diabeł:
- Polak. Ty to sobie jeszcze rok posiedzisz.
Polak:
- Zaraz, zaraz.
Polak usiadł sobie wygodnie na kanapie, wziął w dłoń pęto kiełbasy i zaczyna jeść.
Pies patrzy na niego i mówi:
- HHHHeeeniuś, daj gryza.

Siedzi dwóch kolesiów w kinie, a przed nimi taki wielki, łysy drechol, grube karczycho, złoty kajdan na szyi - z dziewczyną siedzi. Jeden z tych kolesiów do drugiego:
- Stary, założę się z tobą o 50 zeta, że nie klepniesz łysego w glace.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli ten drugi i klepie łysego w glace.
Łysy się odwraca, a koleś:
- Krzychu, to Ty? A nie... To przepraszam...
Łysy:
- Żaden Krzychu, ku...a, dotknij mnie jeszcze raz to Ci jeb...e! - i się odwraca.
Na to ten pierwszy koleżka do drugiego:
- Stary, świetnie to rozegrałeś, ale idę z tobą o 200 zeta, że go drugi raz nie klepniesz.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli sobie ten drugi i pac łysego w glace.
Łysy zjeżony się odwraca, a koleś:
- Krzychu, no kur...a, 8 lat w podstawówce, ze 3 lata w jednej ławce przesiedzieliśmy, Krzychu, no nie pamiętasz mnie?
Łysy:
- Kur...a, nie byłem w żadnej podstawówce, zaraz ci tak przyp....dole, że się nie pozbierasz!
Zaczyna się podnosić, żeby wylutować kolesiowi, ale dziewczyna łapie go za rękaw i mówi:
- No daj spokój, Józek, film jest, a Ty będziesz jakiegoś cieniasa bił, chodź do pierwszego rzędu i oglądajmy...
Łysy niezadowolony, ale idzie z dziewczyną do pierwszego rzędu, siadają.
Pierwszy koleś znowu do drugiego:
- Stary, naprawdę jestem pod wrażeniem, nieźle to wymyśliłeś, ale idę o 1000, że go trzeci raz nie klepniesz.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli ten drugi.
Idą do drugiego rzędu, siadają za łysym i koleś wali łysego w łeb. Łysy się odwraca, na maksa napięty, a koleś:
- Krzysiu, to ja tam na górze jakiegoś łysego w glace napier...lam, a Ty tu w pierwszym rzędzie siedzisz!

Ojciec przegląda dzienniczek szkolny Jasia:
- Co to, znowu jedynka z historii?
- Niestety, historia lubi się powtarzać...

Do sklepu optycznego wchodzi facet i zauważa na jednej z półek okulary za 2000 zł.
- Czyście pogłupieli? Co to za okulary, skoro aż tyle kosztują?
- To najnowszy wynalazek. Każdy kto je nosi widzi innych jakby nie mieli na sobie ubrania.
- Niemożliwe! Chciałbym je przymierzyć.
Ekspedientka podaje okulary, facet zakłada je na nos i rzeczywiście, ekspedientka stojąca przed nim jest naga! Zdejmuje okulary - ubrana, zakłada - naga!
- Biorę je!
Wchodzi facet w swoich okularach do domu, patrzy: żona goła, sąsiad goły. Zdejmuje okulary - żona goła, sąsiad goły.
- No nie! Jeszcze nie zdążyłem dojść do domu, a już się zepsuły...

Caryca Katarzyna szukała wytrawnego kochanka, lecz żaden z kandydatów nie wytrwał dłużej niż 50 orgazmów. Katarzyna była niepocieszona. Wkrótce jednak dowiedziała się ze w dalekiej syberyjskiej puszczy mieszka młody drwal, który może zaspokoić każda kobietę. Udała się Katarzyna do owego drwala i mówi:
- Albo zaspokoisz mnie 100 razy, albo mój kat zetnie ci głowę.
Drwal się zgodził i wspólnie z Carycą odliczali kolejne orgazmy drwala:
- 1, 2, 3, ..50, ........,90, ..... Katarzyna już nie wytrzymuje, ale drwal mówi miało być 100, to będzie 100, i liczą dalej. Gdy doszło do 99 orgazmu Katarzyna kłamiąc krzyczy:
- 100!
- Nie, 99 mówi drwal.
- 100, według moich rachunków jest już setny raz.
- Caryco, mówi drwal, ja jestem człowiek prosty, ale uczciwy, pogubiliśmy się w rachunkach więc zaczynamy od nowa!

Pewnego dnia na świat przyszedł Jasio... Matka oficjalnie podczas porodu umarła... Lecz nieoficjalnie tylko lekarz znał przyczynę śmierci - szok związany z tym co zobaczyła: Jasio w pępku miał... złotą śrubkę. Ojciec zareagował na "złotą śrubkę" nad wymiar łagodnie. Oczywiście chodził z Jasiem (jeszcze w wieku niemowlęcym) do wszystkich możliwych specjalistów, jednakże nikt nie mógł mu odpowiedzieć: po co ta złota śrubka... Spróbował zatem pogodzić się z faktem... Jasio po raz pierwszy zwrócił uwagę na swoją "inność" w przedszkolu. Pewnego dnia zauważył, że inne dzieci nie mają złotych śrubek w pępku... Podszedł zatem do swojej pani wychowawczyni pytając - Plose pani, cemu ja mam zlotom ślubke w pempku? - Jasiu - nie mam pojęcia! - Ale jesteś normalnym chłopczykiem, nie martw się!

I tak żył Jasio wyśmiewany przez wszystkim, przez cały czas zadając sobie to pytanie: Na cholerę mi ta śrubka w pępku... Swoją pierwszą miłość musiał mocno upić, żeby nie zmieniła zdania, gdy to podczas jednej z imprez zechcieli spędzić noc w sypialni rodziców... Nadszedł czas liceum, Jasio już wtedy wiedział, jaki profil klasy go interesuje: biologiczna. Wtedy też, wraz ze swoim Panem Profesorem badali dokładnie pochodzenie złotej śrubki... Nadszedł czas matury (którą Jasio, rzecz jasna, zdał bez najmniejszych problemów), a oni nadal nie mogli znaleźć odpowiedzi na pytanie: CO TO ZA ZŁOTA ŚRUBKA!!!

Studia Jasio sobie obrał medyczne... Wraz z najlepszym profesorem na wydziale studiowali budowę złotej śrubki... Przeprowadzali badania, eksperymenty, jednakże nijak nie mogli pojąć przeznaczenia i zastosowania owej złotej śrubki....

W końcu profesor zaproponował Jasiowi udział w międzynarodowej konferencji medycznej, która co 4 lata gromadzi najlepsze i największe światowe sławy lekarskie. Jednakże od razu zaznaczył: niektóre badania mogą być bolesne... Poza tym nie wiadomo, jakie będą skutki uboczne...

Oczywiście Jasio postawił wszystko na jedną kartę - "jeśli tak ma być, to niech tak będzie! Ja po prostu muszę wiedzieć: NA CO MI TA ŚRUBKA!"

Badania trwały długo, na szczęście obeszło się bez skutków ubocznych (oprócz czasowego niedowładu prawej ręki), wyniki badań zostały przedstawione ostatniego dnia konferencji....

Wyniki badań nie przyniosły żadnego rezultatu... I tak właśnie Jasio pozostał na lodzie! Cała medycyna, cała nauka, nikt nie potrafił odpowiedzieć na pytanie: NA CHOLERĘ JASIOWI TA ZŁOTA ŚRUBKA W PĘPKU?!

Zrozpaczony Jasio zapijał się tanim whisky w półmroku pokoju, który wynajmował wraz z innymi kolegami ze studiów... Mógł pogodzić się ze śrubką, ale nie darował sobie tego, że nadal nie zna jej przeznaczenia!!

Ostateczne poszedł do ostatniego miejsca, gdzie może dowiedzieć się prawdy: do kościoła....

Ksiądz, bardzo zaciekawiony, próbował studiować w starych manuskryptach o złotych śrubkach, przeszukiwał najstarsze księgi i pisma z najstarszych bibliotek, a nawet wystosował pismo do papieża (dokumentując słynną złotą śrubkę foitografiami)... Zero odzewu... Nie wiadomo, co to jest, na co to jest, do czego to służy....

Ostatnią odpowiedzią, która dobremu księdzu przyszła do głowy (jako pokrzepienie serca młodego chłopaka), było: - Jasiu - oddaj swoją duszę Bogu, oddaj swoje serce Bogu, a wyjawi On przed Tobą prawdę...

Jasio oczywiście zastosował się do rady księdza, wyprowadził się na pustkowie, i tam w biedzie medytował... przez pełne 30 lat życia.... Żył w biedzie i nędzy, całkowicie odrzucił świat materialny, rozkosze cielesne, na rzecz poznania prawdy: NA CHOLERĘ MU TA ŚRUBKA?!

No i umarł... Młodo, bo w wieku 60 lat... Oczywiście w nieświadomości...

Poszedł Jasio do Nieba, a tam święty Piotr. Podchodzi do niego i mówi: - Proszę - całe życie poświęciłem poznaniu prawdy, poruszyłem wszystko, co mogłem, by się dowiedzieć, zrezygnowałem z całego świata, który mogłem zdobyć, bo chciałem znać prawdę - do czego służy ta złota śrubka, co mam ją w pępku?

Święty Piotr wyjął złoty śrubokręt, odkręcił złotą śrubkę i Jasiowi odpadła dupa...

W pubie siedzą: Schmitt, Jussilainen i Małysz.
Martin mówi: - Wiecie co, miałem kiedyś taki przypadek. Poszedłem do kina na "101 dalmatyńczyków", a na drugi dzień skoczyłem na średniej skoczni 101 metrów i wygrałem.
Na to Jussilainen:
- A ja kiedyś czytałem książkę "150 sposobów na stres". Na drugi dzień skoczyłem 150 metrów na dużej skoczni i też wygrałem!
W tym momencie Małysz zrywa się jak oparzony, biegnie do wyjścia i krzyczy:
- Trzeba odwołać zawody! Jutro skaczemy na "mamucie", a ja wczoraj przeczytałem "20 000 mil podmorskiej żeglugi"!

Wyróżniona gra

A może dowcipy na email?

Dodaj dowcip Poczekalnia (140)

Sortuj dowcipy

Kategorie

Losowe dowcipy

Polecane dowcipy

- To była mumia jedyna w swoim rodzaju!
- Takie bandaże były unikatowe!
- Kto mógł to zrobić?!
- To straszne!
Krzyczeli ludzie jeden przez drugiego, ale jedyne straszne, o czym Zbigniew myślał w tej chwili, to że straszna jest nagła biegunka na wycieczce w muzeum.

Zobacz cały dowcip

Czego uczą francuskich żołnierzy podczas pierwszego szkolenia?
- Jak się poddać w dziesięciu językach.

Zobacz cały dowcip

Reporter na ulicy pyta przechodnia:
- Pali pan?
- Palę.
- Wie pan, że to niezdrowe?
- Wiem
- Ile pan ma lat?
- Sześćdziesiąt.- Od jak dawna pan pali?
- Zacząłem już w wieku dwunastu lat.
- Proszę pana. Czy zdaje pan sobie sprawę, że gdyby pan te pieniądze, które przez ten czas, który pan pali i wydał na papierosy, zaoszczędził. To teraz przykładowo kupiłby pan za nie np. tego Mercedesa SLK, który tam stoi?
- A pan pali?
- Nie.
- A ma pan taki samochód?
- No... nie mam.
- No widzi pan. A ja palę i to jest mój Mercedes.

Zobacz cały dowcip

Popularne kawały

*Kobieta dzwoni do mechanika*
- Dzień dobry. Chciałam się umówić na przegląd auta.
- Dobrze, ale jaki to samochód?
- Mój.
- A marka?
- A Marek ma swoje.

Zobacz cały dowcip

Widziałem dwóch walczących niewidomych. Krzyknąłem:
- Stawiam stówę na tego z nożem!
Rozbiegli się.

Zobacz cały dowcip

Podczas prac wykopaliskowych grupa doświadczonych archeologów odkopała grupę mniej doświadczonych archeologów.

Zobacz cały dowcip