Rozmawiają dwaj mężczyźni przy barze:
- Pan żonaty?
- Nie, kot mnie podrapał.
Kilkoro przyjaciół wybrało się na polowanie. Nagle jeden z nich pada, jakby był martwy. Bez wahania drugi dzwoni na pogotowie i mówi:
- Mój przyjaciel chyba nie żyje! Co mam robić?!
- Spokojnie. Najpierw trzeba się upewnić, czy pana przyjaciel na pewno nie żyje.
- Umm... Dobrze.
Po chwili ciszy słychać kilka strzałów.
- No dobra, nie żyje. Co dalej?
Facet podejrzewał swoją żonę, iż ma kochanka. Nie za bardzo miał pomysł jak to sprawdzić więc zwrócił się do kumpla fotografa. Znajomy mu doradził:
- Stary prosta sprawa. Wynajmij pokój naprzeciwko waszego mieszkania i powiedz jej, że wyjeżdżasz. Rozstaw się tam z teleobiektywem i jeśli przyjdzie kochanek zrób zdjęcie i masz kłopot z głowy.
Fotograf stwierdził, że pomysł jest świetny i tak zrobił. Po kilku dniach spotyka się ze znajomym, który mu całą operację doradził.
- No i jak. Zrobiłeś zdjęcie?
- Zrobiłem.
- I jak wyszło?
- Ona dobrze ale on się poruszył.
Putin przybywa do głównej świątyni sił zbrojnych, aby modlić się o sukces rosyjskiej operacji.
Podchodzi do głównej relikwii świątyni - czapki Hitlera - i pyta:
- Wiesz Adik, dlaczego przegrałeś wojnę?
Świątynia jest nowoczesna, interaktywna, więc eksponat zmuszony jest odpowiedzieć:
- Wiem. Bo nie posłuchałem rady Bismarcka - nigdy nie walcz z Rosjanami.
- Tak! Więc odpowiedz mi - dlaczego nie mogę zdobyć Ukrainy?
- Bo ty też nie posłuchałeś rady Bismarcka.
- Przecież to my jesteśmy Rosjanami!
- A kto ostatnio napisał cały artykuł, że Rosjanie i Ukraińcy to jeden naród?
Gdyby lekarz powiedział mi, że zostało mi 8 godzin życia, poszedłbym z dziewczyną do centrum handlowego. I wtedy te 8 godzin dłużyłoby mi się w nieskończoność.
Jasiu wraca ze szkoły i krzyczy:
- Mamo, mamo, nauczyłem się liczyć.
- To się pochwal.
- Raz, trzy, cztery, pięć.
- Synku, a gdzie dwójka?
- W dzienniczku...
- Halo, taxi?
- Tak?
- Czy zawieziecie mnie do stolicy Niemiec?
- Oszalał pan? Wie pan, jak daleko leży Berlin?
- Berlin... Sześć liter... pasuje!
- Kochanie, odebrałaś dzieciaka z przedszkola?
- Tak.
- No, ale to nie mój dzieciak!
- Tamten też nie twój.
Dwóch kolegów wdało się między sobą w dyskusję w biurze. Zeszło po chwili na temat zbliżającej się przerwy obiadowej.
- No co tam masz dzisiaj na lunch? - pyta zaciekawiony kolega
- A wiesz... Ryż, sosik, rybka...
- Co za nagła burżuazja... Kuchnia japońska powiadasz? - uśmiechnął się zaraz.
- Coś ty... Paprykarz będę wp*erdalał, bo zapomniałem wczoraj po pracy chleb kupić na kanapki.
- Tato, możesz mi podpowiedzieć jakieś słowo, które ma cztery litery?
- Pięć!
W co najbardziej lubią bawić się dzieci grabarzy?
- W chowanego.
- Co oznacza 200 tysięcy podniesionych rąk?
- 100 tysięczną armię francuską.
Rozmawia dwóch kolegów:
- Podobno przestałeś pić?
- To dzięki teściowej, stale widziałem ja potrójnie!
Widziałem dwóch walczących niewidomych. Krzyknąłem:
- Stawiam stówę na tego z nożem!
Rozbiegli się.
Podczas prac wykopaliskowych grupa doświadczonych archeologów odkopała grupę mniej doświadczonych archeologów.
Uwielbiam trzy rzeczy: jeść dzieci i nie używać przecinków.