Dowcipy z kategorii Abstrakcyjne - Najlepsze

- Mamo, a kto to jest ten pan?
- Święty Mikołaj.
- A co on robi?
- Raz w roku daje ludziom odrobinę szczęścia.
- A kto to jest ta pani?
- To Wiosna.
- A co ona robi?
- Raz w roku daje ludziom nadzieję.
- A kto to jest ten pan?
- Kaczyński.
- A co on robi?
- W pozostałe dni roku odbiera ludziom to co tamci dali.

Oceń:

- Jak się pan czuję z tym wielkim osiągnięciem?
- Przecież nic nie osiągnąłem.
- Jak to? Dostał pan, jako pierwszy człowiek na świecie, cztery nagrody Nobla, każda z innej dziedziny.
- To nic. Pierwszą zdobyłem, bo ojciec kazał, drugą, żeby poderwać dziewczyny, trzecią, żeby szef nie zwolnił mnie z pracy, a co do czwartej, to pamiętam tylko, że jak się obudziłem to już ją miałem.

Oceń:

Majster poucza budowlańców:
- Słuchajcie, jutro przyjeżdża komisja odbiorcza. Cokolwiek by się nie działo, udawajcie, że tak miało być.
Następnego dnia komisja ogląda budynek, a tu nagle łup - jedna ze ścian wali się z hukiem. Inspektorzy odskakują przerażeni, a stojący obok robotnik spokojnie spoglądając na zegarek oznajmia:
- No tak, 10.43. Wszystko zgodnie z harmonogramem.

W restauracji kelner podchodzi do stolika gości i pyta:
- Dzień dobry. Czym mogę służyć? Dodam, że nasz lokal słynie ze ślimaków.
Na to jeden z gości:
- O, to nic nowego. Tydzień temu też tutaj byliśmy i obsługiwał nas jeden z nich.

Oceń:

W restauracji gość pyta:
- Kelner, czy codziennie podajecie tu takie świństwa!?
- Nie, w niedzielę lokal jest zamknięty...

Oceń:

Golenie głowy na łyso wymyśliły feministki w epoce kamienia łupanego, by nie było za co zaciągnąć je do pieczary.

Oceń:

Młoda kobieta poznała w barze potężnie zbudowanego mężczyznę, który bardzo jej się spodobał. Po kilku drinkach zdobyła się na odwagę i zapytała:
- Czy może mi pan powiedzieć, jakie ma pan wymiary klatki piersiowej?
- Oczywiście. 100 centymetrów.
- Obwodu?
- Nie, średnicy...
Kobieta była zachwycona. Postanowiła zadać następne pytanie:
- A biceps? Rozmiary pana bicepsa?
- 40 centymetrów, proszę pani.
- Ojej, obwodu?!
- Nie, średnicy...
Kobieta niemal zemdlała z wrażenia. Postanowiła jednak zadać jeszcze jedno pytanie:
- A wie pan, rozmiary tego... męskości...
- 6 centymetrów.
- Och, średnicy?!
- Nie. Od podłogi.

Oceń:

- Mamusiu, nie mam przyjaciółek. Muszę trochę przytyć.
- Dlaczego, wyglądasz świetnie!
- Właśnie dlatego.

Oceń:

Pewnego razu gdzieś na zapominanej wsie gdzie psy szczekają dupami, a prąd zawraca na liniach i gdzie słońce nie świeci, żyła sobie rodzinka - ojciec, matka i trzech synów. Żyli oni tylko dzięki swojej jedynej krowie.
Jednego ranka ojciec szedł jak co dzień do obory wydoić krowę. Wchodzi patrzy - na ścianach krew, flaki a na środku zamiast krowy leży kupa mięsa i kości. Załamany ojciec który stracił sens swojego życia (jak on teraz utrzyma rodzinę bez tej krowy) wziął sznur i powiesił się. Matka martwiła się co ojciec tak długo nie wraca to poszła do obory i po tym co zobaczyła pobiegła nad rzekę i się utopiła.
Następnie pierwszy syn wszedł do obory i zobaczywszy ojca i resztki z krowy zrobił to samo co matka, ale gdy już miał skakać do rzeki pojawiła się syrena i mówi do niego:
- Wyr*chaj mnie 20 razy to wszystko będzie jak dawniej....
Syn był cienias, pomyślał sobie "nie dam rady" i skoczył do wody. Następnie drugi syn poszedł do obory, potem nad rzekę i znowu wypłynęła syrena:
- Słuchaj będziesz się ze mną kochał 20 razy to ożywię Twoją mamę, Twojego tatę i wszystko będzie jak dawniej.
Syn pomyślał "a co tam spróbuje", nie udało mu się zaspokoić syreny i z rozpaczy rzucił się do rzeki.
I trzeci syn poszedł do obory, zobaczył ojca na sznurze, pobiegł nad rzekę i znowu wynurzyła się syrena:
- Słuchaj przelecisz mnie 20 razy to wskrzeszę twoich braci, Twoją matkę i Twojego ojca i wszystko będzie jak dawniej.
Na to trzeci syn:
- A mogę 30 razy?
- No tak
- A 40 razy?
- Pewnie...
- A 50 razy?
- Nom
- A 60 razy?
- Hmmm no tak...
- A nie pękniesz tak jak krówka?

Przychodzi facet do drogerii i prosi o prezerwatywy.
- Jaki rozmiar? - pyta sprzedawca.
- No, nie wiem. Nie miałem pojęcia, że jest jakaś numeracja.
- Proszę, tam za zasłonką jest taka deseczka z dziurkami, taka jaką się mierzy wiertła i gwinty. Niech pan sobie zmierzy.
Wlazł facet za zasłonkę. Po piętnastu minutach wychodzi i mówi:
- Rozmyśliłem się. Chcę kupić deseczkę...

Wyróżniona gra

A może dowcipy na email?

Dodaj dowcip Poczekalnia (109)

Dowcipy w tej kategorii

Kategorie

Losowe dowcipy

Polecane dowcipy

Pewien człowiek postanowił, że chce być członkiem kościoła, znanego ze swojej ekskluzywności. Poinformował o tym pastora tego zboru, który chcąc odwieść go od tego zamiaru, powiedział mu, by uważniej modlił się o boskie prowadzenie. Następnego dnia mężczyzna powiedział pastorowi:

"Pastorze, modliłem się i Bóg mnie spytał, do którego kościoła chce się przyłączyć. Kiedy mu powiedziałem, że chodzi o twój, On roześmiał się i powiedział: Nie dostaniesz się tam. Ja sam próbuję od 10 lat i nic z tego nie wychodzi."

Zobacz cały dowcip

Przychodzi Jasiu do domu ze szkoły i mówi:
- Mamo! Zostałem dziś wyróżniony.
- Za co, Jasiu? - pyta mama.
- Pani powiedziała że cała nasza klasa to debile, a ja największy.

Zobacz cały dowcip

Przywozi Mosze swoją słusznych rozmiarów małżonkę do gabinetu liposukcji i pyta:
- Możecie mojej Sarze zrobić figurę, jak u Helgi Lovekaty?
- Oczywiście! Rabat 50%, całkowicie bezpiecznie i absolutnie bezboleśnie!
- To ile po zniżce?
- Sto tysięcy dolarów.
- I to nazywacie ''absolutnie bezboleśnie"?!

Zobacz cały dowcip

Popularne kawały

Trzech chłopców przechwala się czyj wujek jest lepszy.
Pierwszy mówi:
- Mój wujek jest biskupem i każdy mówi Wasza Ekscelencjo!
Na to drugi:
- A mój jest kardynałem i każdy mówi Wasza Eminencjo!
A trzeci chłopiec mówi:
- Mój waży 200 kilo i każdy mówi: O Boże!

Zobacz cały dowcip

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip

Jak nazywa się ochroniarz ochraniający celebrytów?

Bronisław.

Zobacz cały dowcip