Przychodzi Jasio z przedszkola. Buzia cała podrapana. Aż przykro patrzeć.
- Co się stało, Jasiu? - krzyczy mama.
- Tańczyliśmy w kołeczku na około choinki. Dzieci było mało, a jodełka spora...
- Dzieci, co to jest? - pyta się nauczycielka biologii trzymając w ręku wypchanego ptaka.
- To jest ptok - odpowiada Jaś.
- Ależ Jasiu, nie mówi się ptok, tylko ptak. A może wiesz, jak ten ptak sie nazywa?
- Sraka - odpowiada pojętny uczeń.
- Jasiu, co było dzisiaj na matematyce?
- Uczyliśmy się o oszczędzaniu pieniędzy.
- O, świetnie! I czego się dowiedziałeś?
- Że inne dzieci mają większe kieszonkowe.
W Izraelu zbudowano supernowoczesny samolot wojskowy, niestety odpadały mu skrzydła w czasie lotów testowych i nie pomagały żadne wysiłki inżynierów. Konstruktorzy poprosili w końcu o pomoc rabina. Ten po namyśle powiedział:
- Trzeba nawiercić u nasady skrzydeł otwory.
- Ale rabinie! - zaprotestowali inżynierowie - konstrukcja przecież się osłabi!
- Zróbcie jak wam powiedziałem - rzekł rabin.
Po kilku dniach wpadają do rabina zachwyceni inżynierowie i wołają:
- Pomogło! Ale skąd wiedziałeś rabinie że tak trzeba zrobić?
Na to rabin:
- Mieszkałem kiedyś w Polsce. Mieli tam taki perforowany papier toaletowy. Ile razy go pociągnąłem, nigdy nie urwał się na otworkach!
Kolega do Jasia:
- Ile razy mam cię prosić, żebyś mi oddał pożyczone pieniądze?
- A przypomnij sobie, ile razy cię prosiłem, żebyś mi je pożyczył?
Mama pyta syna:
- Zjadłeś kanapki?
- Ale ja nie lubię chleba.
- Ale musisz jeść, żebyś był duży i silny.
- Ale po co?
- Żebyś mógł w przyszłości zarobić na chleb.
- Ale ja nie lubię chleba.
Przybiega Jaś do taty i mówi:
- Tato! Mam dwie wiadomości: dobrą i złą.
- No to najpierw złą.
- Rozbiłem twój samochód.
- A ta dobra?
- Już więcej tego nie zrobię.
- Tatusiu widziałem jak nasz sąsiad gonił ruszający z przystanku autobus...
- I co?
- Poszczułem go naszym Burkiem i zdążył...
Pyta Jasiu taty:
- Tatusiu, ile lat jesteś mężem mamy?
- Dziesięć.
- A ile jeszcze musisz?
Sesja, egzamin wchodzi student:
Profesor i docent egzaminują:
- Proszę wybrać pytanie, tu leżą karteczki. Tylko jedno pytanie.
Student wybiera, czyta, wzdycha smętnie.
- No, niestety... a mógłbym spróbować jeszcze raz?
Docent niespokojnie się kręci. Prof.:
- Proszę...
Student wybiera, czyta, widać że znowu pudło.
- ... a czym mógłbym jeszcze raz?
Prof.:
- Proszę (docent nie wierzy w to co widzi)
Student, losowanie, czyta ... po minie już widać, że znów to samo...
- ... ... ... a ... czy ... m... mógłbym jeszcze raz spróbować?
Prof.:
- Proszę (docenta mało szlag nie trafi)
Losowanie ale tym razem.. znowu dupa... odkłada karteczkę.
Prof.:
- Pan da indeks. (Docent myśli - ha, ha no w końcu, pała jak nic !!!)
Profesor wpisuje. Student patrzy i nie wierzy. Nie czeka tylko wychodzi, wybiega wręcz.
Docent:
- Panie Profesorze oszalał Pan? Dał Pan temu studentowi 3 minus!?!
Profesor:
- Czegoś szukał znaczy coś umiał...
W języku funkcjonują określenia "niemiecka jakość" i "chińska tandeta".
Wielki Mur stoi już prawie dwa tysiące lat. A Mur Berliński?
Gdy tylko poprawność polityczna dotarła do podręczników biologii, wszystkie pasożyty natychmiast zażądały nazywania ich "jednostronnymi symbiontami".
Żona dzwoni do męża:
- Gdzie jesteś?
- W pracy.
- Tak, przecież słyszę w tle te pijackie rozmowy.
- Kiedy ty kur*a zrozumiesz, że jestem barmanem?!
Jedzie blondynka w wełnianej czapce na motorze.
Policjant zatrzymuje motor i się pyta:
- Czemu pani ma wełnianą czapkę, a nie kask?
- Proszę pana, ja zrobiłam taki eksperyment. Z dwunastego piętra zrzuciłam wełnianą czapkę i kask. Kask się połamał, a czapka była cała.
Jezus wbiega na jezioro, rzuca się z wyciągniętymi rękami, robi piękny ślizg. Potem wstaje, podskakuje z przytupem. Wreszcie zwraca się ku niebu i woła: Tato! wyłącz to na chwilę, chcę się tylko wykąpać!