Przed balem u księcia wróżka radzi Kopciuszkowi:
- Pamiętaj, jeżeli chcesz jeździć w eleganckich powozach, być otoczona przez świetnie wyuczoną służbę, nosić piękne stroje i nigdy więcej nie ubrudzić rąk - to już o północy nie możesz mieć na sobie tej sukni!
Lipiec. Na londyńskiej ulicy, w czasie ulewnego deszczu, do Anglika podchodzi zagraniczny turysta i pyta:
- Proszę mi powiedzieć, kiedy u was, w Londynie, jest lato?
- Różnie. Na przykład w zeszłym roku było w piątek.
Przyszła kura do wielkiego bossa mafii, Dona Corleone i mówi:
- Chcę do mafii.
A Don jej na to:
- Nie ma żadnej mafii.
To poszła kura do doradcy Dona, Consiliera Pietro i mówi:
- Chce do mafii.
A ten jej na to:
- Nie ma żadnej mafii.
Wtedy poszła kura do kapitana mafii, Długiego Joego i mówi:
- Chcę do mafii.
A Długi Joe na to:
- Nie ma żadnej mafii.
Wkurzyła sie kura i wróciła do kurnika. Otoczyły ją koleżanki i pytają:
- Jak tam było? Wstąpiłaś do mafii? Wzięli cię?
Na wszystkie pytania kura odpowiadała:
- Nie ma żadnej mafii.
I wtedy kury zrozumiały.
I zaczęły się jej bać...
Izaak zauważył, ze nie zapłacił dwóch rachunków: za prąd i za leczenie. Niestety, pieniędzy wystarczy tylko na jeden. Radzi się więc żony:
- Golde, który rachunek zapłacić - za światło, czy za doktora?
- Oczywiście, że za światło - doktor ci krwioobiegu nie odetnie!
- Marcin, przeczytam ci horoskop dla Barana!
- Ooo, dawaj! A skąd wiedziałeś, że to mój znak zodiaku?
- Tylko barany wierzą w horoskopy...
- Czym się zajmujesz?
- Jestem influencerką.
- To super! Ja też nic nie umiem!
Zgodnie z warunkami reality show, każdy uczestnik mógł zabrać na bezludną wyspę jeden przedmiot. Patryk wziął książką, Brajan smartfon, Sebastian tablet, a Abramek wziął nadmuchiwaną kobitkę... I po miesiącu Abramek miał i książkę, i smartfon, i tablet.
Jak mówiła moja babcia, najlepszym zajęciem dla rąk jest liczenie pieniędzy. Usuwa ono ból stawów, przywraca normalne ciśnienie, łagodzi ból zębów i głowy, poprawia wzrok, wygląd zewnętrzny i warunki mieszkaniowe.
- Synu, niemoralnym jest znalezienie partnerki życiowej z internetu!
- Tato, a jak ty mamę znalazłeś?
- Zwyczajnie. Wygrałem ją w karty!
Na dalekich rubieżach naszego wschodniego sąsiad tj. Rosji mieszka nacja Czukczów. Jako ludzie przyzwyczajeni do życia w bardzo trudnych warunkach musieli oni poznać tajniki sztuki przetrwania, a m.in. również wszelkie sekrety polowania. Dlatego też, w całej Rosji słynęli oni jako najlepsi tropiciele i myśliwi.
Władze w Moskwie oczywiście nie mogły tego przeżyć. "Jak to możliwe, żeby prymitywni Czukcze w czymkolwiek byli lepsi od prawdziwych Rosjan z Moskwy" - zastanawiali się dygnitarze. I w końcu uradzili, że wyszkolą jednego ze swoich agentów na najlepszego myśliwego na świecie i wyślą go do Czukczów, żeby się sprawdził w terenie. Jak wymyślili, tak zrobili. Po skończonym rocznym szkoleniu agent był tak dobrym myśliwym, że niedźwiedzia wytropiłby i na betonie, a w cel trafiał z kilometra. No i pojechał do Czukczów. Tam zgłosił się do mężczyzny uchodzącego za najlepszego z najlepszych myśliwych, mówiąc, że chce się z nim zmierzyć.
Bladym świtem wyruszyli z chatki Czukczy na polowanie. W trudzie i znoju przedzierali się przez dziką i zasypaną śniegiem tajgę. Przeszli 5 km - śnieg po kolana, przeszli kolejne 5 km - śnieg po pas, przeszli następne 10 km - śnieg po szyję. Wreszcie, jak Moskwiczanin zaczął się już wkurzać, doszli do polany. Patrzą, a po jej drugiej stronie stoi niedźwiedź. Czukcza na migi dał znać Ruskowi, żeby nic nie robił, a sam zaczął okrążać polanę i zachodzić niedźwiedzia od tył. W końcu jak był tuż za nim, klepnął go w ramię. Niedźwiedź zdumiony się odwraca, a Czukcza wali mu w pysk i zaczyna uciekać przez polanę prosto na Ruska.
Ten zaskoczony nie zdążył zmierzyć się do strzału, a Czukcza z niedźwiedziem na karku byli już tuż przy nim. Zdezorientowany tylko się odwrócił i też zaczął uciekać. Biegną przed siebie, przedzierają się przez śnieg i gęstwinę. Przebiegli, już 3 km, niedźwiedź cały czas za nimi, przebiegli 6 - niedźwiedź jest tuż tuż. Przebiegli 10 i Moskwiczanin zaczął czuć, że traci siły. W końcu zdesperowany, z nadludzką szybkością odwrócił się i strzelił do niedźwiedzia powalając go jedną kulą. Zdyszany i wkurzony odwraca się do Czukczy, a ten do niego z politowaniem:
- Ot ty durak... Teraz ciągnij go 10 km do chaty przez śnieg...
Pewien człowiek mieszkający w Bułgarii miał prostą pracę, oprowadzał ludzi po mieście. Niestety pewnego dnia zdarzył się wypadek i posłał jednego z uczestników wycieczki prosto pod koła nadciągającej ciężarówki. Odbył się proces. Wyrok - kara śmierci na krześle.
Kat pyta:
- Jakieś ostatnie życzenia?
Skazany odpowiada:
- Tak, poproszę banana.
Nieszczęśnik dostał banana, zjadł go i czeka.
Gdy kat to zauważył, przeciągnął dźwignię, ale nic się nie stało. Interwencja Boska, według prawa jest pan wolny.
Niedoszły trup wrócił do pracy, lecz tym razem dwoje ludzi zginęło, spadając do rzeki.
- Ostatnie życzenie?
- Dwa banany.
Ta sama historia: zjadł, wajcha, nadal żyje, wolność.
Dwukrotny ocalały znów wraca do pracy.
Nie mija tydzień, a tym razem trzech oprowadzanych umiera w niewyjaśnionych okolicznościach.
Kat wyraźnie poirytowany - znowu pan? Niech zgadnę, trzy banany?
Dokładnie tak - odpowiada skazany.
- Niestety, banany się skończyły, dziś się pieczesz.
Kat ciągnie za dźwignię i znowu nic.
Zdezorientowany pyta:
- Co się stało? Jak to możliwe, specjalnie nie dałem ci bananów.
- To nie banany, po prostu jestem słabym przewodnikiem.
- Co mówi świnia kiedy goni ją zły pies?
- Nie dla psa kiełbasa!
Wiecie co górnik dostaje po śmierci?
- 3 dni urlopu, a potem z powrotem pod ziemię...
Twórca kałasznikowa idzie do nieba. Zagaduje go Bóg:
- Czy zrobiłeś kiedyś coś złego?
- Broń boże!
Podróżnik w czasie: Który mamy rok?
Bush: Koleś, nie wiem kim jesteś, ale masz poważny problem! Wylądowałeś w białym domu!
Podróżnik w czasie: Co z tego, chce wiedzieć który mamy rok!
Bush: Wrzesień 2001
Podróżnik w czasie: Przed czy po zamachu?
Bush: Przed
Podróżnik w czasie: Co
Bush: Co
Co oznacza skrót BIO na produkcie w sklepie?
Biedaku Idź Odłóż.