Użytkownik xAnielicax dowcipy

- Wiesz, muszę teraz szczególnie uważać, żeby nie zajść w ciążę.
- Jak to? Przecież wyznałaś mi niedawno, że twój mąż nie może mieć dzieci.
- No właśnie!

Oceń:

Klasyczna sytuacja: mąż nieoczekiwanie wraca do domu, żona ukrywa nagiego kochanka w szafie. Pech chciał, że mąż, zmęczony, od razu położył się spać. W środku nocy kochanek, korzystając z okazji, przykrywa się futrem i wypełza z szafy. Mąż się budzi:
- Kto tam?
- Mol!
- A futro?
- W domu sobie zjem...

Oceń:

Przychodzi facet do apteki i mówi:
- Poproszę lekarstwo na zachłanność. Tylko dużo, dużo, dużo!

Oceń:

Co by było, gdyby Trzej Królowie okazali się być Trzema Królowymi?
- Po prostu spytałyby o drogę.
- Dotarłyby w porę.
- Pomogłyby przy porodzie.
- Wysprzątałyby stajenkę.
- Przyniosłyby przydatne prezenty.
- ... i coś do jedzenia.
Ale... co by powiedziały w drodze powrotnej? Zaraz po opuszczeniu Betlejem...
- Widziałyście, jakie sandały Maryja założyła do swojej tuniki?
- Ten mały nic a nic nie jest podobny do Józefa...
- Jak oni mogą wytrzymać z tyloma zwierzakami?
- ... a ich osiołek jest już całkiem na wyczerpaniu...
- Mówią, że Józef jest bezrobotny.
- Chciałabym tylko wiedzieć, kiedy oddadzą garnek, w którym przyniosłyśmy łazanki.
- Dziewica? Koń by się uśmiał. Ja znam Maryję jeszcze z uczelni.

Wchodzi profesor do auli na wykład i dostrzega niedopałek na podłodze.
- Czyj to niedopałek? - pyta wykładowca.
W auli zrobiło sie cicho, jak makiem zasiał.
- Pytam, czyj to niedopałek?
Grobowa cisza. Profesor zdenerwowany.
- Po raz ostatni pytam, czyj to niedopałek?
Głos z końca sali.
- Niczyj, można wziąć.

Oceń:

Przychodzi pijany student na egzamin z matematyki i pyta profesora, czy może zdawać. Egzaminator był litościwy, wiec stwierdził, że nie widzi przeszkód i na rozgrzewkę kazał studentowi narysować sinusoidę. Student wziął kredę, podszedł do tablicy i narysował piękną sinusoidę. Egzaminator na to:
- No widzi pan, jednak pan umie.
Na co student:
- Niech pan profesor poczeka, to dopiero układ współrzędnych.

Oceń:

Siedziałem sobie dziś w pociągu naprzeciwko bardzo seksownej tajskiej dziewczyny.
Powtarzałem sobie w myślach "tylko nie dostań erekcji, tylko nie dostań erekcji".
Niestety dostała...

Oceń:

Co mówi siatkarz w barze?

- Po secie.

Oceń:

Co robi biedna w niebie?

- Siedzi uBoga.

Oceń:

Co mówi podłoga po remoncie?

- Jestem wykończona...

Oceń:

Dlaczego blondynka bierze linijkę do łóżka?

- Żeby zmierzyć, jak długo spała!

Oceń:

Rozmawiają dwie liczby ujemne:
- Wiesz co, chyba usunę sobie minusa.
- No co ty, chyba nie będziesz taka bezwzględna.

Oceń:

Wyróżniona gra

A może dowcipy na email?

Dodaj dowcip Poczekalnia (128)

Sortuj dowcipy

Kategorie

Losowe dowcipy

Polecane dowcipy

- Wczoraj spaliłam 800 kalorii.
- Dwie godzinki na siłowni?
- Kwadrans za długo w piekarniku.

Zobacz cały dowcip

Mąż i żona ledwo po kłótni. Siadają do obiadu. Atmosfera gęsta, ze można ją nożem kroić. Nagle żona oblewa się zupą.
- Wyglądam jak świnia.
- No i jeszcze się zupą oblałaś.

Zobacz cały dowcip

W szpitalu na oddziale położniczym odbywa się wizyta.
Lekarz pyta:
- Na kiedy ma pani termin porodu?
- Na 22 lipca doktorze.
- A pani termin, jaki jest?
- 22 lipca doktorze.
Lekarz podchodzi do trzeciej pacjentki i pyta, czy ona także ma termin na 22 lipca.
Pacjentka odpowiada:
Ja mam termin na 22 sierpnia, bo nie byłam na tej wycieczce.

Zobacz cały dowcip

Popularne kawały

Do apteki wchodzi blondynka i rozgląda się niepewnie. W końcu pyta aptekarza:
- Czy są testy ciążowe?
- Tak, są.
- A trudne maja pytania?

Zobacz cały dowcip

Klientka w chińskiej restauracji pyta kelnerkę:
- Co pani dziś poleca? Kurczaka orientalnego czy Kaczkę w sosie słodko-kwaśnym?
- Aaa... Jeden pies.

Zobacz cały dowcip

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip