- Idziesz z nami po pracy na piwo?
- Nie. Boję się, że to znów źle się skończy. Tak jak wczoraj.
- A co było wczoraj?
- Poszedłem z wami na piwo. Kiedy wróciłem do domu, w przedpokoju zobaczyłem żonę w lateksowej masce i stroju sado-maso. Za nią stał sąsiad i ją od tyłu... no wiecie co. Wkurzyłem się. Sprałem sąsiadowi mordę, żonę wyrzuciłem na klatkę schodową, a sam wyciągnąłem piwko z lodówki i siadłem przed telewizorem. Przerzucając kanały zastanawiałem się, co zrobić dalej z tą sytuacją. Nagle zauważyłem, że kolejność kanałów mi się nie zgadza. Rozejrzałem się po pokoju, wstałem, przeprosiłem sąsiada, wpuściłem sąsiadkę z powrotem do środka i poszedłem do swojego mieszkania.
Przychodzi zajączek do sklepu prowadzonego przez niedźwiedzia.
- Dzień dobry. Poproszę chleb z górnej półki.
Niedźwiedź wchodzi na drabinę, bierze chleb, schodzi i podaje zajączkowi.
- I poproszę ser z dolnej półki.
Niedźwiedź podaje mu ser. Następnego dnia zajączek znowu przychodzi do sklepu.
- Poproszę chleb z górnej półki.
Misiek wchodzi na drabinę, bierze chleb i podaje zajączkowi tak jak poprzednio.
- Poproszę jeszcze ser z dolnej półki.
Misiek podaje mu ser.
Sytuacja powtarza się przez kilka dni, aż w końcu któregoś dnia zając przychodzi do sklepu, niedźwiedź stoi już na drabinie.
- Poproszę ser z dolnej półki.
Niedźwiedź nieco zdziwiony, ale schodzi i podaje ser zającowi.
- I jeszcze chleb z górnej półki...
Pewien młody człowiek dostał od dyrektora domu pogrzebowego zlecenie zagrania na pogrzebie bezdomnego, który nie miał rodziny i chowany był na koszt miasta. Pogrzeb miał się odbyć na obrzeżach miasta, na małym i cichym cmentarzyku ukrytym w podmiejskim lesie. Gitarzysta szukał drogi dojazdowej do miejsca ceremonii, ale ciągle nie mógł trafić we właściwe miejsce. Wreszcie, po godzinie błądzenia, trafił na miejsce pochówku.
Niestety, okazało się, że mistrza ceremonii już dawno nie było, pozostali jedynie grabarze, którzy przed zasypaniem dołu zrobili sobie przerwę śniadaniową. Gitarzysta źle się poczuł, że zawiódł dyrektora domu pogrzebowego, jak i zmarłego. Przeprosił obecnych za spóźnienie i nie wiedząc, co robić, po prostu wyjął gitarę i zaczął grać. Pracownicy odłożyli kanapki i zebrali się wokół niego. Chłopak grał dla człowieka bez rodziny i przyjaciół, grał szczerze i głęboko z serca, jak jeszcze nigdy dotąd mu się to nie zdarzyło. Kiedy zaczął grać "Amazing Grace" jeden z grabarzy załkał. Po kolei wszyscy mężczyźni ronili łzy przy wzruszającej melodii. Kiedy przebrzmiał ostatni akord spakował gitarę, wsiadł do samochodu i odpalił silnik. Był przejęty tym, jak bardzo można być samotnym i cieszył się, że udało mu się pożegnać tego nieszczęśliwego człowieka. Kiedy jeszcze na chwilę uchylił drzwi samochodu, usłyszał jednego z robotników, mówiącego:
- Jeszcze nigdy czegoś takiego na oczy nie widziałem, a zakopuję szamba od dwudziestu lat!
Rozmawiałem przez telefon. Zauważyłem policję, więc odruchowo schowałem telefon i udaję, że wcale nie rozmawiałem. Policjanci się poskładali ze śmiechu. Po chwili jeden z nich przyjął profesjonalnie poważną minę, podszedł do mnie, położył mi rękę na ramieniu i powiedział:
- Spokojnie, w Lidlu można rozmawiać przez telefon.
Dlaczego Kubica przejeżdża ostatni na metę?
- To element umowy z Orlenem. Zapłacili, by ich logo było jak najdłużej widoczne.
Przychodzi do zegarmistrza rozżalony klient.
- Proszę Pana! Zegarek, który u pana kupiłem pół roku temu, już się popsuł i jest do wyrzucenia. A zapewniał mnie pan, że będzie mi służył przez całe życie.
- Zgadza się ale Pan wtedy bardzo źle wyglądał...
Mąż dzwoni do żony i od razu zadaje pytanie:
- Kochanie, z czym była dzisiejsza zupa?
- Z sekretnym składnikiem - Odpowiada żona.
- To go wyjaw, bo lekarze nie wiedzą, co robić...
Żona dzwoni do męża:
- Gdzie jesteś?
- W pracy.
- Tak, przecież słyszę w tle te pijackie rozmowy.
- Kiedy ty kur*a zrozumiesz, że jestem barmanem?!