Najlepsze dowcipy

Dwaj koledzy spotykają się po pracy. Jeden mówi:
- Cześć Franek. Mam pytanie, dlaczego szef był na ciebie zły, przecież ty jesteś zawsze pracownikiem miesiąca!
- A bo widzisz, byłem wczoraj na jego urodzinach, wznieśliśmy toast na jego cześć. On, żeby nie być gorszy krzyknął:
- Niech żyją pracownicy!
Na to ja:
- Tak? A za co?

Oceń:

Rozmowa męża i żony:
- Chcę abyś do mnie wróciła...
- 2 słowa. 9 liter. Powiedz je i jestem znowu twoja.
- Mam żarcie.
- Tak dobrze mnie znasz...

Oceń:

Idzie Czerwony Kapturek przez las. Zza krzaków wyskakuje wilk i krzyczy:
- Ściągaj!
- Ale wilku, ja jestem bardzo małą dziewczynką.
- Ściągaj!
- Ale wilku, ja mam dopiero 11 lat.
- Ściągaj mówię!
Kapturek ze łzami w oczach podciągnął sukienkę i zaczął ściągać majteczki.
- Co, srała będziesz? Zegarek ściągaj!

- Kochanie, odebrałaś dzieciaka z przedszkola?
- Tak.
- No, ale to nie mój dzieciak!
- Tamten też nie twój.

Oceń:

Wszystkim palaczom, którzy nie mogą rzucić nałogu, zaleca się palenie drugą stroną.
Rak płuc czy krtani to praktycznie wyrok śmierci, a rak jelita grubego jest z reguły uleczalny.

Oceń:

W przedszkolu Jasiu siedzi na nocniczku i płacze.
- Dlaczego płaczesz? - pyta pani wychowawczyni
- Bo pani Zosia powiedziała, że jak ktoś nie zrobi kupki to nie pójdzie na spacer.
- I co? Nie możesz zrobić...
- Ja zrobiłem, ale Wojtek mi ukradł!!!

Dzwoni kierowca tira do szefa:
- Szefie rozjechałem psa
- Auto całe?
- Całe
- To go zakop i jedź dalej
To go zakopał, ale za chwilę znów dzwoni
- Szefie zakopałem go
- No to po co znowu dzwonisz?
- Nie wiem co z radiowozem zrobić

Facet rozmawia przez telefon:
- Halo! Towarzystwo ochrony zwierząt?
- Tak, słucham.
- Na drzewie siedzi listonosz i drażni mojego psa...

Oceń:

W RPA trzech białych w pubie siedzi sobie przy barze, popijając whisky. Wchodzi czarny, 2 na 2, podchodzi do jednego z białych i mówi:
- A ja pie*dolę białe kobiety!
Facet nic. Murzyn podchodzi do drugiego i mówi:
- A ja pie*dolę białe kobiety!
Facet nic. Murzyn podchodzi do ostatniego i mówi:
- A ja pie*dolę białe kobiety!
Facet na to:
- Rozumiem cię, stary, we mnie też czarne budzą obrzydzenie.

Oceń:

Stały sobie w parku dwa posagi, naga kobieta i nagi mężczyzna. Ustawiono je tak, że patrzyły na siebie wzrokiem, w którym można było odczytać nutę pożądania. I stały tak lata i dziesięciolecia całe, i w upał i w słotę, pod deszczem i w słońcu, pod opadającymi jesiennymi liśćmi i wśród wiosennych tulipanów. Aż pewnego dnia zjawił się w parku dobry anioł, spojrzał na posagi i powiedział:
- Za to, że tak dzielnie przez całe lata w tym parku stoicie, ożywię was na pół godziny. Będziecie mogli zejść z cokołu i zrobić, co tylko zapragniecie.
Cud się dokonał. Posągi zeszły z cokołu, chwyciły się za ręce i czym prędzej pobiegły w pobliskie krzaki, z których wkrótce zaczęły dobiegać pomruki i okrzyki rozkoszy. Wreszcie z krzaków ponownie wynurzyła się para posągów:
- Ach, jak cudownie było - rzekła kobieta.
- Tak, doprawdy to wspaniałe - odrzekł mężczyzna.
Obserwujący ich z uśmiechem anioł zauważył:
- Słuchajcie, minęło dopiero piętnaście minut, macie do dyspozycji jeszcze drugie tyle!
- To co, wracamy w krzaki? - zapytał mężczyzna.
- Tak, tak, musimy koniecznie to powtórzyć! - odparła kobieta.
- No dobrze, ale tym razem to Ty trzymasz gołębia, a ja mu będę srał na głowę!

Oceń:

Wyróżniona gra

A może dowcipy na email?

Dodaj dowcip Poczekalnia (108)

Sortuj dowcipy

Kategorie

Losowe dowcipy

Polecane dowcipy

Spotykają się dwie znajome:
- Wiesz, straciłam na wadze.
- I nie cieszysz się?
- No nie, bo kupiłam wczoraj wagę za 100 zł, a dzisiaj jest w promocji o 50% taniej.

Zobacz cały dowcip

Policjanci z drogówki są jak małe dzieci. Przejeżdżając obok nich zawsze należy zwolnić, bo nigdy nie wiadomo, kiedy jeden z nich wybiegnie na ulicę, trzymając w ręku lizaka.

Zobacz cały dowcip

Kupiłem chińskie dżinsy. Rozporek rozpina się w trakcie chodzenia w nich. Teraz wiem, czemu Chińczyków jest ponad miliard.

Zobacz cały dowcip

Popularne kawały

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip

Uwielbiam trzy rzeczy: jeść dzieci i nie używać przecinków.

Zobacz cały dowcip

Trzech chłopców przechwala się czyj wujek jest lepszy.
Pierwszy mówi:
- Mój wujek jest biskupem i każdy mówi Wasza Ekscelencjo!
Na to drugi:
- A mój jest kardynałem i każdy mówi Wasza Eminencjo!
A trzeci chłopiec mówi:
- Mój waży 200 kilo i każdy mówi: O Boże!

Zobacz cały dowcip