Rozmowa syna z mamą:
- Mamo, mogę iść na dwór?
- Nie
- Mamo, mogę iść do kina?
- Nie
- Mamo, mogę iść do kolegi?
- Nie
- To idę pooglądać telewizję
- Ty leniu! Całe wakacje chcesz spędzić przed telewizorem!?
Baca po imprezie widzi taxi i się pyta:
- Ile zapłacę na ul. Kostek?
- 20zł
- A dało by się za 15?
- Nie
Następnego dnia baca przechodzi koło taksówek i widzi, że pierwszy to ten wredny więc podchodzi od tyłu i każdego taksówkarza się pyta:
- Ile na ul. Kostek?
- 20zł.
- Dam panu 50 jak w drodze zrobi mi pan loda.
- Spadaj!
I tak przy każdej taksówce.
W końcu podchodzi do tego wrednego i mówi:
- Ile na ul. Kostek?
- 20
- Dam panu 50 jeżeli wjedzie pan powoli pod górkę i pomacha swoim kolegom.
Pijany mąż wraca do domu. Żona od progu krzyczy:
- Gdzie byłeś moczymordo?!
- Na cmentarzu.
- A kto umarł?!
- Nie uwierzysz - tam wszyscy umarli...
Dziś powiedziałem swojemu synowi, że jest adoptowany.
- Synu, chciałem ci powiedzieć, że zostałeś adoptowany.
- Co? Jaja sobie robisz? Serio?
- Serio. Ubieraj się, bo przyjeżdżają po ciebie za godzinę.
Lekarz do lekarza:
- Słuchaj mam dziwny przypadek! Pacjent powinien już dawno zejść, a on zdrowieje!
Na to kolega:
- Tak? Czasem medycyna jest bezsilna!
Idzie dwóch policjantów na służbie i jeden do drugiego mówi:
- Strasznie mi się chcę srać.
- To idź w krzaki.
- Ale nie mam papieru.
- To weź 10 złotych i już masz.
Parę minut później policjant wychodzi z krzaków z rękami uwalonymi gównem, a ten drugi się pyta:
- Czemu masz takie uwalone ręce?
- Niestety, miałem tylko 8,50.
Szkoła dla literek.
Literka "P" wydała całe swoje oszczędności na stylowe ciuchy, żeby być uważana za "cool".
Ale inne literki tego nie doceniły.
Wytykały literkę "P" palcami i śmiały się, wołając "P jak pozer!".
Literka "P" nie mogła znieść tej presji i popełniła samobójstwo.
I nikt już się nie śmiał.
Wszystkie literki zgodnie stwierdziły, że teraz jest "true P".
PRAWDZIWA UWAGA:
Damian, Piotr i Łukasz śpiewają na lekcji muzyki.
Rosyjska akademia wojskowa, wykładowca ma opowiadać na pytania z dziedziny:
"Współczesny konflikt, pole walki". Przychodzi czas na pytania, wstaje młody podchorąży:
- Czy będziemy musieli walczyć w III Wojnę Światową?
- No, cóż myślę, że tak.
- A jak pan kapitan uważa, z kim?
- Powiedziałbym, że z Chinami.
Po sali przeszły szmery, wstaje jakiś blady młodzieniec:
- Ale jak to, my mamy koło 150 milionów ludzi a oni z 1,5 miliarda?
- Ależ panowie, w dzisiejszym konflikcie nie liczy się ilość, ale jakość, proszę zobaczyć na bliskim wschodzie 20 milionów żydów walczy z 200 milionami arabów i jak dotąd nie ponieśli żadnej porażki.
- Ale czy my mamy wystarczającą liczbę żydów? - zapytał spanikowany głos z sali
Wchodzi zakonnica do baru i mówi:
- Setkę czystej poproszę.
Barman się zdziwił, ale nic, nalał. Po chwili zakonnica:
- Jeszcze jedną
Barman zdziwiony, co to, druga? Ale nic, leje. Po chwili zakonnica:
- I jeszcze jedną.
Na to barman nie wytrzymał:
- Ależ siostro, czy to wypada?
Na co zakonnica:
- Ja to wszystko z miłosierdzia ludzkiego, bo nasza matka przełożona klasztoru ma od dwóch tygodni zatwardzenie, a jak mnie w takim stanie zobaczy, to się chyba zesra...
Premier przechadza się po Warszawie wraz ze swoją żoną. Oglądając wystawy sklepowe mówi do żony:
- Popatrz! Spodnie 50zł, koszulka 40zł, futro 150zł. Nie wiem o co ludziom chodzi, że jest tak źle, jest dość tanio. Wszyscy mówią, że nikogo na nic nie stać.
Żona popatrzyła na męża z ogromną czułością, jak tylko kobieta potrafi i mówi:
- Kochanie. To jest pralnia.
Syn-prawnik mówi do swojego ojca, również prawnika:
- Widzisz, tato, ty tę sprawę Kowalskiego ciągnąłeś przez 20 lat, a ja ją załatwiłem po jednej rozprawie.
- Owszem synu, ale ja dzięki tej sprawie zapewniłem ci edukację i kupiłem dom...
Kobieta słyszy dzwonek do drzwi. Po chwili otwiera je i widzi kolegę męża, który pracuje z nim w browarze.
- Mam dla pani złą wiadomość. W browarze był wypadek i pani mąż zginął.
- O Boże! Jak to się stało?
- Wpadł do kadzi z piwem i się utopił.
Kobieta pyta przez łzy:
- Ale czy przynajmniej miał szybką śmierć?
- Obawiam się, że nie. Zanim utonął, wyłaził z kadzi pięć razy żeby się odlać.
Podczas prac wykopaliskowych grupa doświadczonych archeologów odkopała grupę mniej doświadczonych archeologów.
Jedzie blondynka w wełnianej czapce na motorze.
Policjant zatrzymuje motor i się pyta:
- Czemu pani ma wełnianą czapkę, a nie kask?
- Proszę pana, ja zrobiłam taki eksperyment. Z dwunastego piętra zrzuciłam wełnianą czapkę i kask. Kask się połamał, a czapka była cała.
Jak nazywa się ochroniarz ochraniający celebrytów?
Bronisław.