Dowcipy z kategorii Różne - Popularne

Idzie mężczyzna po rynku miasta, nagle zatrzymuje go pan z puszką na pieniądze i mówi:
- Dzień dobry, czy mógłby pan wrzucić parę drobnych? Zbieramy na chorą dziewczynkę..
Na co odpowiedział pierwszy:
- A po co wam chorą dziewczynka

Oceń:

W autobusie zauważyłem, że murzyn siedzący obok mnie ma 7 palców.
- Wow, stary. Nigdy wcześniej nie widziałem kogoś z 7 palcami.
- Pie**ol się i daj mi w spokoju zjeść Twixa.

Pewnego razu policja przyłapała całą grupę prostytutek podczas dzikiej orgii w hotelowym pokoju. Policjanci wyprowadzili prostytutki z hotelu i ustawili w szeregu na ulicy. Pech chciał, że obok przechodziła babcia jednej z dziewczyn. Gdy zobaczyła swoją wnuczkę, od razu podeszła i zapytała:
- Dlaczego stoisz, kochanie, w tym szeregu?
Dziewczyna, aby ukryć prawdę, wymyśliła na poczekaniu kłamstwo:
- Policja rozdaje pomarańcze za darmo, a ja tu stoję by parę dostać.
Babcia pomyślała na to: "To bardzo miło z ich strony - też postoję, to może jakieś dostanę". Jak pomyślała, tak zrobiła - ustawiła się szybko na końcu szeregu.
Tymczasem policjanci zaczęli spisywać dane prostytutek. Gdy jeden z nich doszedł do babci, strasznie się zirytował i zapytał:
- Łał, pani ciągle to robi w tym podeszłym wieku? Jak pani daje radę?
- Oh, słodziutki, to jest bardzo proste: wyjmuję moje zęby, ściągam skórkę i wylizuję do sucha...

W superdrogim, pięciogwiazdkowym hotelu gdzieś w Ammanie do recepcji podchodzi facecik z przetłuszczonymi włosami, przetartej kurtce, poplamionych spodniach, w kaloszach i w ogóle taki niepasujący. Mówi do recepcjonistki:
- Hej, daj mi klucz do apartamentu Deluxe.
Recepcjonistka spogląda na niego krytycznie i pyta:
- Do apartamentu Deluxe? Tego za 10 tys. dolarów za noc?
- Tak, dokładnie do tego apartamentu.
- Wie pan co... - mówi recepcjonistka - Mam wrażenie, że ten apartament nie jest dla pana odpowiedni.
- Słuchaj no, laleczko... Wzywaliście hydraulika? I jak wybija sedes w superdeluksie to jest nadal gówno, więc nie będę z tego powodu ubierał się inaczej niż do zwykłej roboty.

Synek pyta:
- Mamo, jestem Cyganem tak jak ty, czy Żydem tak jak tatuś?
- No Cyganem, masz piękne oczy, oliwkową skórę, więc jesteś Cyganem.
Synek idzie do ojca i pyta:
- Tato, jestem Żydem tak jak ty, czy Cyganem tak jak mamusia?
- No Żydem. Nosisz jarmułkę, jesteś obrzezany... No, ale o co ci właściwie chodzi?
- A bo wiesz, kolega sprzedaje rower i zastanawiam się, czy się targować, czy go po prostu zapie*dolić.

Oceń:

Późna noc, wchodzi facet do baru i siada koło lady. Podchodzi do niego barman i zaczyna rozmowę...
- Kim jesteś? Jakoś Cię tutaj wcześniej nigdy nie widziałem...
- Moje imię to Jacek, straciłem pracę...
- A gdzie pracowałeś?
- Byłem konsultantem...
- A co robi konsultant?
- By być konsultantem, trzeba myśleć logicznie.
- Myśleć logicznie?
- Może wyjaśnię Ci to w praktyce... Masz psa?
- Tak!
- To znaczy, że kochasz zwierzęta.
- Tak! Zgadza się!
- Jeśli kochasz zwierzęta, to musisz naprawdę mocno kochać swoje dzieci.
- Oczywiście.
- Więc jeśli masz dzieci. Musisz mieć żonę.
- Tak mam piękną żonę!
- Jeszcze jedno pytanie. Jeśli masz żonę to znaczy, że nie jesteś GEJEM, prawda?
- Prawda! Skąd to wszystko wiesz?
- To właśnie jest logiczne myślenie.
- Zdumiewające!
- Ok. To ja może idę poszukać nowej pracy.
- Powodzenia mistrzu!
Pięć min po wyjściu konsultanta, do baru podszedł inny gość i pyta barmana:
- Kim był facet, który przed chwilą wychodził?
- Jest konsultantem. Nauczył mnie logicznie myśleć!
- Logicznie myśleć?
- Tak. Patrz, wyjaśnię ci to.
- Ok.
- Masz psa?
- Nie!
- To znaczy, że jesteś gejem!

Oceń:

Siedemnastoletnia Kasia mówi do rodziców:
- Jestem w ciąży...
Matka rwie włosy z głowy, ojciec łapie za flachę z barku i leje duszkiem w gardło.
- Czy ty wiesz chociaż z kim?
- Wiem, zaraz do niego zadzwonię...
Po pół godzinie pod dom podjeżdża Lamborghini Diablo, wysiada z niego facet pod 40, wita się z nimi i mówi:
- Wiem, że państwa córka jest w ciąży; moja sytuacja rodzinna nie pozwala mi ożenić się z nią, ale proponuje układ: jeżeli urodzi się dziewczynka, dostanie willę ze służbą, kilka samochodów i wpłacę milion dolarów na konto;
jeżeli urodzi się chłopiec, zrobię go udziałowcem w moich fabrykach. Natomiast jeżeli państwa córka poroni....
Tu energicznie wtrąca się ojciec:
- Masz tu klucze do naszego domu! Przelecisz ją jeszcze raz!

Trzech robotników sowieckich siedzi w celi. Pierwszy mówi:
- Przyszedłem do pracy o pięć minut za wcześnie i oskarżyli mnie o szpiegostwo.
Drugi mówi:
- Przyszedłem do pracy spóźniony o pięć minut i oskarżyli mnie o sabotaż.
Trzeci:
- A ja przyszedłem do pracy na czas i oskarżyli mnie o kupienie zegarka na Zachodzie...

Oceń:

Piątek, w sklepie:
- Proszę 8 litrów Wyborowej, dwie skrzynki piwa i 50 prezerwatyw.
- Czy ja mogę o coś zapytać? - nieśmiało odzywa się ekspedientka.
- Proszę bardzo.
- Zabierze mnie pan z sobą?

Oceń:

Wchodzi facet do baru i krzyczy od progu:
- Wszyscy kibice Arki to pedały.
Przy jednym stoliku odsuwa się krzesło, wstaje koleś i mówi:
- Wiesz, stary, że nieźle mnie właśnie wkurwiłeś?
- A co? Jesteś kibicem Arki?
- Nie, pedałem.

Oceń:

Wyróżniona gra

A może dowcipy na email?

Dodaj dowcip Poczekalnia (107)

Dowcipy w tej kategorii

Kategorie

Losowe dowcipy

Polecane dowcipy

Po co idzie ubezpieczyciel do lasu?

- Polisa.

Zobacz cały dowcip

- Poproszę jednego pączka.
- Tylko jednego?
- Tak.
- Czy pani jest może na diecie?
- Nie, na emeryturze.

Zobacz cały dowcip

- Które instrumenty są najbardziej spoko?
- Klawesyny.

Zobacz cały dowcip

Popularne kawały

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip

Przychodzi do zegarmistrza rozżalony klient.
- Proszę Pana! Zegarek, który u pana kupiłem pół roku temu, już się popsuł i jest do wyrzucenia. A zapewniał mnie pan, że będzie mi służył przez całe życie.
- Zgadza się ale Pan wtedy bardzo źle wyglądał...

Zobacz cały dowcip

Uwielbiam trzy rzeczy: jeść dzieci i nie używać przecinków.

Zobacz cały dowcip