Wchodzi facet do baru i krzyczy od progu:
- Wszyscy kibice Arki to pedały.
Przy jednym stoliku odsuwa się krzesło, wstaje koleś i mówi:
- Wiesz, stary, że nieźle mnie właśnie wkurwiłeś?
- A co? Jesteś kibicem Arki?
- Nie, pedałem.
Prezes wielkiej korporacji pyta się swoich pracowników co kupili sobie za 13-ą pensję. Zaczepia dyrektora:
- No i jak tam, dyrektorze? Co pan sobie kupił za 13-ę?
- Nowiutkie Audi A8.
- A resztę?
- Ulokowałem na koncie w banku szwajcarskim.
Podchodzi do kierownika:
- I jak u pana, kierowniku? Na co pan wydał 13-ę?
- A kupiłem używanego Poloneza...
- A resztę?
- Wrzuciłem na książeczkę oszczędnościową.
Podchodzi wreszcie do robotnika:
- Co pan sobie kupił za 13-ę?
- Kapcie.
- A resztę?
- Babcia dołożyła.
Pewien człowiek przeczytał w mądrej książce, że jeśli chce żyć długo to powinien codziennie rano jeść płatki owsiane z odrobiną prochu strzelniczego.
Facet postanowił tego przestrzegać i dożył wieku 98 lat. Pozostawił po sobie 6 dzieci, 17 wnucząt, 31 prawnucząt i 5 metrowa dziurę w ścianie krematorium.
- Czy mógłbyś zabić mojego ex, ale tak, żeby wyglądało na wypadek i...
- Ćśś.. nic więcej nie mów, zaufaj mi.
Później.
- Detektywie, co pan o tym sądzi?
- Powiedziałbym, że ktoś tego nieszczęśnika skatował łomem, dźgnął kilkanaście razy i dla pewności oblał benzyną i podpalił. Zastanawia mnie jednak ta skórka od banana.
Four Chinese, Chu, Bu, Fu and su, decided to emigrate to the USA.
In order to get a visa, they had to adapt their names to American standards. Chu became Chuck, Bu became Buck.
Fu and Su decided to stay in China
Statystycznie rzecz biorąc:
- 5 na 6 osób jest zadowolonych z wyniku rosyjskiej ruletki
- 0 na 6 osób narzeka na jej wynik
Pewien facet miał problemy ze wzwodem. Lekarz po przeprowadzeniu wszystkich badań, zaordynował mu długotrwałą kurację.
- Proszę pana - rzekł - tu jest 20 tabletek. Ma pan brać jedną co tydzień. Po dwudziestu tygodniach, na pewno pana organ wróci do normy.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby pacjent był cierpliwy. Niestety. Pierwszego dnia doszedł do wniosku, że nie będzie tak długo czekał i zeżarł wszystkie pigułki popijając wódką. Rano już nie żył. Rodzina popłakała, pożałowała i pochowała delikwenta na miejskim cmentarzu. Po tygodniu zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Marmurowy pomnik, który ufundowała ciotka, rozleciał się a spod gruzów zaczął wyrastać penis. Był każdego dnia dłuższy i dłuższy. Odcinany odrastał i rósł jeszcze szybciej. Zebrała się rada miejska ale nikt nie mógł znaleźć sensownego rozwiązania. Aż pojawił się miejscowy grabarz, który za 10 butelek wina podjął się rozwiązać problem. Szybciutko walnął trzy buteleczki i na oczach zdumionych radnych rozkopał grób i przekręcił faceta twarzą do dołu. Nie, nie to jeszcze nie koniec! Minął rok. Na 42 ulicy w Nowym Jorku pękł asfalt. Ze szczeliny zaczął wyrastać penis, który rósł bardzo szybko i żadne środki chemiczne ani działania polegające na obcinaniu tegoż nic nie dawały. Rada miejska z Burmistrzem na czele była bezsilna. Wyznaczono wysoką nagrodę dla tego, który zaradzi zaistniałej sytuacji. Po paru dniach do Burmistrza zgłosił się stary Turek i powiedział.
- Dam sobie z tym radę, ale chcę dostać w dzierżawę na 99 lat teren w promieniu 20 metrów od "epicentrum".
- Jeśli sobie poradzisz - krzykną Burmistrz - to dostaniesz to miejsce nawet na 300 lat.
Podpisali stosowne umowy i od tego czasu na 42-giej Ulicy w Nowym Jorku sprzedają najlepszy turecki kebab na świecie.
Chłopak przygląda się swojej dziewczynie uważnie, a w końcu zwraca się do niej z wyrzutem:
- Patrycja, czemu nie nosisz prezentu ode mnie?!
- Dziewięć miesięcy nosiłam. Teraz już sam chodzi.
Mały chłopiec bawił się piłką na ulicy. W pewnym momencie kopnął piłkę tak niefortunnie, że wybił okno w jednym z mieszkań. Kobieta, która tam mieszkała to zobaczyła, a chłopiec uciekł. Ale po jakimś czasie zapragnął odzyskać piłkę. Zapukał do drzwi, kobieta mu otworzyła, a młody mówi:
- Za kilka minut mój ojciec przyjdzie wymienić pani szybę.
I rzeczywiście, po chwili przychodzi facet z szybą i narzędziami, kobieta oddaje chłopcu piłkę, ten zmyka. Facet wymienia szybę i mówi:
- 1000 rubli się należy.
- To pan nie jest ojcem tego dzieciaka?!
- To pani nie jest jego matką?!
Poszedłem oddać krew. Ale zadawali zbyt wiele pytań:
- Czyja to krew?
- Skąd ją masz?
- Dlaczego we wiadrze?
Żył sobie kiedyś czarno-czerwony rycerz na czarno-czerwonym koniu. Pewnego razu zawędrował do wioski. Postanowił ożenić się z córką króla. Mieszkańcy spytali:
- Kim ty jesteś?
- Jestem czarno-czerwony rycerz na czarno-czerwonym koniu.
- Dobra, wjeżdżaj.
Czarno-czerwony rycerz zostawił w wiosce swojego czarno-czerwonego konia i poszedł do zamku. Otworzył mu sam król.
- Kim ty jesteś?
- Jestem czarno-czerwony rycerz. Mojego czarno-czerwonego konia zostawiłem w wiosce.
- Rozumiem. W jakiej sprawie przybywasz czarno-czerwony rycerzu?
- Chciałbym poślubić twoją córkę.
- Hmm... Ale najpierw musisz zabić smoka.
- Tak więc uczynię.
No i czarno-czerwony rycerz poszedł do jaskini smoka.
Smok:
- Kim ty jesteś?
- Jestem czarno-czerwony rycerz, ale czarno-czerwonego konia zostawiłem w wiosce.
- Zgaduję, że przyszedłeś mnie zabić czarno-czerwony rycerzu?
- Racja.
I zaczęli walkę. Czarno-czerwony rycerz oczywiście pokonał smoka. Cały był we krwi. Wrócił do zamku, ale król go nie poznał.
- Kim ty jesteś?
- Jestem czarno-czerwony rycerz. Zabiłem smoka.
- Aaa to ty, czarno-czerwony rycerzu.
- Czy mogę teraz poślubić twoją córkę?
- Nie mam córki.
Nauczycielka poleciła dzieciom skonstruować pułapkę na myszy. Na drugi dzień sprawdza prace.
Podchodzi do Jasia. Jaś przyniósł deseczkę, w nią wbity gwóźdź i na tym gwoździu serek. Pani pyta jak to działa, no to on na to, że myszka podchodzi, je serek, aż nagle jej gardziołko nabija się na gwóźdź.
- Ale to makabryczne! Wymyśl coś innego - mówi do Jasia.
Na drugi dzień Jasio przynosi inną deseczkę i na niej w dwóch miejscach przymocowany serek, a miedzy tymi serkami żyletka.
- Jak to działa? - pyta nauczycielka.
- Myszka podchodzi i zaczyna się zastanawiać który serek zjeść, patrząc to raz na jeden serek, to dwa na drugi. No i tak długo zastanawia się, i kręci główką, aż szyjka przerżnie się na tej żyletce.
- Ale makabryczne! - krzywi się nauczycielka. - Wymyśl coś innego.
Na trzeci dzień przynosi Jasio swój wynalazek. Pani ogląda pułapkę i pyta:
- Jasiu, dlaczego twój projekt to tylko mała deseczka?
- To jest moja pułapka na myszy.
- Więc powiedz, jak działa.
- Myszka podchodzi do deseczki, chwyta ją w łapki, wali się nią po głowie i krzyczy: "Nie ma serka, nie ma serka!"
Jasiu jakie wykształcenie ma Twój tatuś?
- Osiem klas i wszystkie pierwsze.
Zawsze zastanawiało mnie, czy francuzi jak kichają to mówią atchoux czy apsique...
Podróżnik w czasie: Który mamy rok?
Bush: Koleś, nie wiem kim jesteś, ale masz poważny problem! Wylądowałeś w białym domu!
Podróżnik w czasie: Co z tego, chce wiedzieć który mamy rok!
Bush: Wrzesień 2001
Podróżnik w czasie: Przed czy po zamachu?
Bush: Przed
Podróżnik w czasie: Co
Bush: Co
Jaś, pyta się ojca.
- Tatusiu, jak powstali ludzie?
- Zostali stworzeni przez Boga.
- A mamusia mówiła że ewoluowali od małp.
- Mamusia mówiła o swojej stronie rodziny.