Wchodzi facet do gabinetu psychiatry i mówi:
- Wydaje mi się, że jestem niewidzialny.
- Kto to powiedział?!
Trzech kanibali umawia się na grilla. Jeden przyniósł kobiece udka, drugi męskie ramię, natomiast trzeci - urnę z prochami. Pierwszy pyta trzeciego:
- Nie za dużo tych gorących kubków ostatnio?
Dwoje więźniów ucieka z psychiatryka. Psychiatryk otacza sto murów. Faceci przeskoczyli pierwszy, drugi, trzeci... Potem dziesiąty, dwudziesty, trzydziesty... Pięćdziesiąty, siedemdziesiąty, osiemdziesiąty... Dziewięćdziesiąty, dziewięćdziesiąty piąty, a przy dziewięćdziesiątym dziewiątym jeden mówi:
- Wiesz co? Zmęczyłem się. Zawracamy.
Trzech ludzi leciało balonem, ale stracili orientację i postanowili dowiedzieć się, gdzie się znajdują. Obniżyli lot i widząc na dole człowieka, zapytali:
- Czy może nam pan powiedzieć, gdzie jesteśmy?
- W balonie - odpowiedział człowiek na ziemi.
- Pan zapewne jest matematykiem.
- A po czym to wnioskujecie?
- Podał pan odpowiedź prawdziwą, precyzyjną i zupełnie bezużyteczną.
- A panowie zapewne są inżynierami.
- A skąd taki wniosek?
- Po pierwsze: nie macie pojęcia, gdzie jesteście i jak się tam znaleźliście, po drugie: prosicie o pomoc matematyka, a po uzyskaniu odpowiedzi dalej nic nie wiecie i winicie za to matematyka.
Przychodzi zwykły gość do biblioteki i pyta:
- Są kroniki Gala?
Na co bibliotekarka:
- Anonima.
- A to szkoda - odwrócił się i wyszedł.
Przychodzi facet z sanepidu na kontrolę do szpitala psychiatrycznego, a tam wszyscy z kierownicami biegają. Idzie więc do odrynatora i pyta:
- Co się stało, że tam wszyscy z kierownicami biegają?
Ordynator wyjmuje z szuflady kierownicę i mówi:
- Jedziemy sprawdzić!
Kopałem dół w ogrodzie. Nagle łopata zatrzymała się na starej, drewnianej skrzyni. W środku znalazłem setki starych, złotych monet. Z podniecenia i ekscytacji chciałem zawołać żonę, ale wtedy przypomniałem sobie, po co kopałem dół.
Był sobie rudy pechowiec. Pech prześladował go na każdym kroku, na dodatek miał tylko jedno jajo. Pewnego razu leciał samolotem nad Atlantykiem. Samolot wpadł w turbulencje i zaczyna spadać.
- Możemy się uratować, ale jeden z nas musi wyskoczyć - mówi pilot.
Ciągną słomki. Rudy losował pierwszy i od razu wylosował krótką.
- To nie fair! Powtórzmy! - mówi rudy. Powtórzyli, rudy znów wylosował krótką.
- No, dobra, nie wiem, na co liczę - mówi rudy - Wyskoczę, ale pod jednym warunkiem: musicie poprawnie odgadnąć, ile wynosi suma jaj moich i jaj pilota.
- To proste, cztery! - wykrzykują wszyscy.
Rudy cały szczęśliwy zdejmuje gacie i pokazuje wszystkim jedno jajo.
Wtedy podchodzi pilot, zdejmuje gacie i pokazuje swoje trzy.
Złowił chłop złotą rybkę. Standard.
- Jestem złotą rybką ambicji - mówi ryba - masz trzy życzenia. Powiedz mi, co chcesz osiągnąć, a ja postawię cię na odpowiedniej ścieżce.
Gość się zdziwił, ale przystał na propozycję.
- Chcę mieć wielką firmę i dużo kasy - mówi.
- Nie ma sprawy.
- I piękną, kochającą żonę.
- W porządku. A ostatnie życzenie?
- Hmm. Chcę stać się prawdziwym autorytetem dla wielu ludzi.
- Dobra - mówi rybka - załatwione.
W tym momencie facet nieco zwątpił:
- Przecież nic się nie zmieniło - mówi z wyrzutem.
- A co miało się zmienić? Nikt nie mówił, ze nie możesz tego osiągnąć. Ty już jesteś na dobrej drodze do sukcesu.
Facet podrapał się po głowie i rzekł:
- W takim razie ty nie spełniasz życzeń. Jesteś zwykłą, gadającą złotą rybką. W takim razie powiedz mi od czego mam zacząć.
- Po pierwsze, musisz uwierzyć w siebie - radzi rybka - A po drugie... skończyć z LSD.
- Mamo, straciłem 2 kilogramy, niepokoi mnie to.
- Synku, 2 kilogramy to nic takiego.
- Są pewni Kolumbijczycy, którzy są odmiennego zdania.
- Widziałem dzisiaj w autobusie kobietę z obnażonymi piersiami, jak karmiła dzieciaka.
- No i co z tego? To zupełnie naturalne.
- Naturalne? Chipsami go karmiła!
Twórca kałasznikowa idzie do nieba. Zagaduje go Bóg:
- Czy zrobiłeś kiedyś coś złego?
- Broń boże!
Student szuka pomocy u swojego kolegi:
- Weź mi pomóż, muszę napisać rodzicom, że znowu oblałem egzamin. Wymyśl coś, żeby dobrze zabrzmiało.
- To pisz: „Jestem już po egzaminie, u mnie nic nowego”.
Podczas prac wykopaliskowych grupa doświadczonych archeologów odkopała grupę mniej doświadczonych archeologów.
Widziałem dwóch walczących niewidomych. Krzyknąłem:
- Stawiam stówę na tego z nożem!
Rozbiegli się.
Trzech chłopców przechwala się czyj wujek jest lepszy.
Pierwszy mówi:
- Mój wujek jest biskupem i każdy mówi Wasza Ekscelencjo!
Na to drugi:
- A mój jest kardynałem i każdy mówi Wasza Eminencjo!
A trzeci chłopiec mówi:
- Mój waży 200 kilo i każdy mówi: O Boże!