Polak, Czech i Niemiec wchodzą do baru.
- Co podać? - pyta barman.
- Dla mnie setka czystej i schabowego mówi Polak.
- Dla mnie tradycyjnego Pilsnera i gulasz z knedlikami mówi Czech.
- A dla mnie kieliszek Raki i kebaba dodał Niemiec.
W barze w Niemczech Rosjanie rzucają wyzwanie:
- Kto wyciągnie najkrótszy, ten płaci za piwo!
Barman interweniuje niezwłocznie:
- Panowie! Natychmiast zapnijcie spodnie, u nas robi się to przy użyciu zapałek.
Front wschodni. W rosyjskim okopie żołnierz Wania dostaje od rodziców paczkę. W paczce mnóstwo jedzenia. Widząc te pyszności, żołnierz Sasza prosi Wanię, aby go poczęstował.
- Jak wypijesz wiadro wody, to cię poczęstuje - rzecze Wania.
Sasza wypija wiadro wody i chce kiełbasy. Wania jednak stawia warunek - musi wypić drugie wiadro. Sasza z trudem opróżnił drugie wiadro. Wania częstuje go pętkiem kiełbasy. Sasza jednak odmawia, twierdząc, że już jest tak napełniony, że jak coś w siebie wciśnie, to zwróci.
- Widzisz Sasza, bo tobie to się pić chciało, a nie jeść - stwierdza Wania.
Polak i Rusek zakładają się o to, kto lepiej kradnie.
Rusek zaczyna, idzie do spożywczego i zwija trzy bułki w kieszeń. Wychodząc, dumnie prezentuje Polakowi swoją zdobycz i mówi:
- Trzy bułki na raz! Nawet kasjer się nie skapnął!
Polak pewny siebie odpowiada:
- Pff... To była zwykła kradzież. Ja potrafię sobie załatwić te bułki za darmo i to na oczach sprzedawcy!
Po chwili woła do sprzedawcy:
- Koleś, znam niesamowitą sztuczkę magiczną - zwraca uwagę sprzedawcy na siebie.
Jednocześnie podchodzi do sprzedawcy, prosząc o bułkę. Zjada bułkę na miejscu, prosząc jeszcze o dwie. Po tym całym zdarzeniu sprzedawca pyta:
- Dobra i gdzie ta sztuczka, o której wspominałeś?
Polak odpowiada:
- Zobacz, co ten rosyjski ziomek, o ten tam, ma w kieszeniach!
Trzech studentów z Danii: Lars, Larsen i Larsoden pojechało na Erasmusa do Czech.
Czechom jednak Duńczycy bardzo się mylili i nigdy nie wiedzieli, który jest który.
Czesi więc postanowili czytać ich nazwiska od końca.
Jesienią dwóch Mołdawian przygotowało beczkę wina, jedną dla dwóch osób. Każdy ze swojej strony wstawił kranik. Spotykają się zimą, jeden drugiego pyta:
- I jak winko?
- Tak dobre, że wypiłem już wszystko!
- A ja trzymam swoją część na Wielkanoc.
Granica polsko-białoruska.
Korek na 30 kilometrów.
Czas oczekiwania na odprawę kilkanaście godzin.
Zniecierpliwiony polski kierowca TIR-a podchodzi do białoruskiego pograniczniaka:
- Ej... Kolego!
- No szto?
- Wiesz kiedy Niemcy napadli na Polskę?
- No znaju... W 1939.
- A wiesz, kiedy napadli na was, znaczy się, wtedy jeszcze Związek Radziecki?
- No znaju... W 1941.
- A wiesz pan, skąd się wzięły te dwa lata różnicy?
- No nie znaju?
- Przez te wasze pie*dolone formalności na granicy!
Rozmawia Taj z Ruskim:
- Czy wiesz, że pełne imię króla Tajlandii brzmi: Somdet Phra Boromma Orasathirat Chao Fan Maha Watchiralongkorn Sayam Makutrachakuman. Fajnie, no nie?
- Tak? To co powiesz na to? "Sekretarz Generalny Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, Przewodniczący Prezydium Rady Najwyższej ZSRR, Przewodniczący Komitetu Obrony, Marszałek Związku Radzieckiego, czterokrotny Bohater Związku Radzieckiego, Bohater Pracy Socjalistycznej, Laureat Międzynarodowej Nagrody Lenina dla Pokoju między narodami, wierny leninista, wybitna postać polityczna naszych czasów, Leonid Iljicz Breżniew".
Działo się to w Chinach, za czasów dynastii Ming. Cesarz ogłosił, że szuka nowego dowódcy dla swej przybocznej straży. Wkrótce stawiło się przed nim trzech samurajów: japoński samuraj, chiński samuraj oraz żydowski samuraj.
Najpierw cesarz zwrócił się do japońskiego samuraja:
- Pokaż mi, co potrafisz.
Japoński samuraj wystąpił, skłonił się, po czym z małego pudełka, które trzymał pod pachą, wypuścił muchę. Następnie zamachnął się swoją japońską kataną - Ciach! - mucha pada martwa, przecięta dokładnie na pół. Japoński samuraj skłonił się ponownie, po czym wrócił do szeregu.
Następnie cesarz zwrócił się do chińskiego samuraja:
- Pokaż mi, co potrafisz.
Chiński samuraj wystąpił, skłonił się, po czym z małego pudełka, które trzymał pod pachą, wypuścił muchę. Następnie zamachnął się dwa razy swoją chińską kataną - Ciach, ciach! - mucha pada martwa, przecięta dokładnie na cztery idealnie równe części. Chiński samuraj skłonił się ponownie, po czym wrócił do szeregu.
Cesarz patrzy na to z niedowierzaniem, myśli sobie - "To mistrz niezrównany, nic nie przebije tego wyczynu", ale dla formalności zwraca się jeszcze do żydowskiego samuraja:
- A co ty potrafisz zrobić?
Żydowski samuraj wystąpił, skłonił się, po czym z małego pudełka, które trzymał pod pachą, wypuścił muchę. Następnie zamachnął się potężnie swoją żydowską kataną, aż wiatr przeszedł po całym pomieszczeniu - CIAAAAAAAAAAAAACH! - i...
Patrzy cesarz z niedowierzaniem:
- Co to ma być, żydowski samuraju? Mucha dalej lata, nawet jej nie zabiłeś!
Na co żydowski samuraj ze spokojem:
- Zabić? Wasza cesarska mość wybaczy, zabić każdy potrafi. Ja ją obrzezałem!
Przychodzi facet do sąsiada. Widzi, jak ten gra w tenisa ze sławnymi osobami z tej dziedziny.
Pyta się go:
- Proszę pana, dlaczego pan gra w tenisa z takim sławami? Jak się tu dostały?
A sąsiad odpowiada:
- Proszę pana, to przez złotą rybkę. Ale proszę uważać, ona jest wredna!
Facet idzie do złotej rybki i mówi:
- Chcę górę złota!
Ta daje mu górę błota.
Facet z wyrzutami wraca do sąsiada i wszystko mu opowiada.
Sąsiad na to:
- U mnie było tak samo! Myśli pan, że chciałem wielkiego tenisa?
Król Lew postanowił wybudować na polanie dla swoich poddanych schronienie, ale to wymagało szeregu zezwoleń, wniosków i podań. Trzeba się było udać do Urzędu by tę sprawę załatwić, zwołał więc miejscową społeczność by wybrała przedstawiciela, zadecydowano więc by był to niedźwiedź, bo duży, silny i wzbudza respekt.
Po ośmiu godzinach wraca z urzędu, lew się go pyta co tam załatwił, a on mówi, że nic. Jak to nic! Ty taki wielki i nic?! Wydelegowano więc lisa, chytry i przebiegły i sprytu ma dużo, wraca po ośmiu godzinach i też nic. Lew mówi, to może wiewiórkę, taka delikatna, ładna, szybka i zgrabna..., podobnie jak poprzednicy też nic nie załatwiła. No to koniec naszych marzeń orzekł Król Lew, a może ktoś na ochotnika? Zgłosił się osioł, wszyscy pękali ze śmiechu, przecież Ty nic nie potrafisz załatwić, ale osioł się uparł i poszedł. Wraca pod dwóch godzinach uradowany, z zezwoleniem w ręku, ogólne zdziwienie, królowi szczęka opadła. Pytają się więc jak to załatwił, a osioł na to:
- Gdzie otworzyłem drzwi to ktoś z rodziny...
Przychodzi blondynka do fryzjera i mówi:
- Proszę mnie ostrzyc, ale nie może mi pan ściągnąć walkmana, bo umrę.
Fryzjer strzyże, ale w pewnym momencie trąca słuchawki, które spadają.
Blondynka umiera. Fryzjer podnosi strącone słuchawki i słyszy:
- Wdech, wydech, wdech, wydech...
Ciemna, deszczowa noc listopadowa. Do pubu na wsi w Anglii wchodzi dwóch dżentelmenów. Jeden pyta barmana:
- Czy w tej wsi jest duży czarny pies z białą obrożą?
- Nie
- A może w tej wsi jest duży czarny kot z białą obrożą?
- Nie
Pytający mówi do kolegi:
- Wiesz co John, chyba jednak przejechaliśmy pastora
- Słyszałem, że się ożeniłeś.
- Tak jakoś wyszło.
- Powidz, do kogo jest podobna Twoja żona?
- Wszyscy mówią że do Matki Boskiej.
- Serio? Pokaż jej zdjęcie.
- Patrz.
- O Matko Boska!!!
Przy rodzinnym stole:
- Ania! wygrywasz mieszkanie i 20 tysięcy złoty!
- Michał, wygrałeś działkę i samochód!
- Janek wygrałeś...
- Adam, to naprawdę nie jest dobry sposób na czytanie testamentu.