Nowe dowcipy i kawały

- Moja żona ma straszną motywację, żeby schudnąć. Właśnie ukończyła dwutygodniową dietę w trzy dni.

Czy jeśli dziadek lub ojciec to przodek, to czy syn lub wnuk to zadek?

Oceń:

Rozmawiają dwie ciężarne koleżanki:
- Zauważyłam, że w im bardziej zaawansowanej ciąży jestem, tym więcej kobiet się do mnie uśmiecha. Nie rozumiem dlaczego.
- Bo jesteś od nich grubsza.

Oceń:

Hrabia puka do drzwi Hrabiny:
- Hrabino, azaliż mogę wejść?
Hrabina na to:
- A wejdź, a zaliż!

Oceń:

Idzie supermodelka przez wieś, a za nią szczekając biegnie strasznie chudy pies. Jakiś gospodarz podźwignął się od piwa i chce odgonić psa, ale kum łapie go za łokieć i mówi:
- Daj spokój psu! Co on winien? W życiu tyle kości naraz nie widział.

Oceń:

Pół roku do matury. Pewien maturzysta myśli sobie: "Czas się wziąć do nauki, bo nic nie będę umiał!"
Intuicja podpowiada mu: "No co ty, stary, jeszcze całe pół roku, zdążysz się nauczyć... jest grudzień, pojeździsz na nartach..."
Maturzysta zaufał swojej intuicji i postanowił, że się zabawi.
Po jakimś czasie nadeszła wiosna, marzec.
Maturzysta: "Nie no, koniec z obijaniem się, muszę usiąść nad książkami..."
Intuicja: "No co ty? Chyba nie będziesz się teraz uczył? Jest marzec, wiosna, robi się coraz cieplej... dziewczyny zakładają krótkie spódnice... zobaczysz, będzie dobrze!"
Maturzysta po raz kolejny zaufał swojej intuicji i zrelaksował się.
Dzień do matury. Maturzysta cały spocony, nie może w nocy spać.
Maturzysta: "To już ostatnia chwila na uczenie się! Przecież ja nic nie umiem! Jak ja odpowiem na pytania komisji?"
Intuicja: "Daj spokój, stary, ja ci pomogę. Zdaj się na mnie."
Maturzysta zaufał swojej intuicji i uspokoił się.
Matura. Maturzysta staje przed obliczem komisji i ciągnie pytanie. Czyta pytanie i mówi: "O, ku*wa..."
Intuicja: "O, ja pie*dole..."

Poranek. Skacowany mąż i nadąsana małżonka siedzą przy stole. Ponura cisza. W końcu małżonka nie wytrzymuje:
- Ale wczoraj wróciłeś nachlany!
- Ja?! Wcale nie byłem taki pijany!
- Nie?! A kto w łazience błagał prysznic, żeby przestał płakać?!!!

Siedzi facet w barze i widzi, że przy sąsiednim stoliku siedzi samotna, bardzo piękna i seksowna kobieta.
- Ale laska - myśli facet. - Podejdę do niej i zagadam... Ale co jej powiem? Zaraz coś wymyślę. Tylko żebym się nie zbłaźnił! Nie... nie podejdę do niej. Jestem taki nieśmiały... Ale ona taka piękna! Muszę ją poznać! Powiem, że zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia... Eee, na pewno mnie wyśmieje... To może postawię jej drinka i rozmowa sama się jakoś potoczy?... Eee, akurat! Taka laska nie zwróci uwagi na takiego szaraka jak ja... Ale to moja wielka szansa, muszę ją wykorzystać! Gdybym tylko wiedział jak zacząć...
W tym momencie kobieta wstaje od stolika i znika za drzwiami.
- Uff, no to mam problem z głowy. Nie muszę się już męczyć i kombinować co jej powiem.
Po chwili kobieta wraca i znów siada przy swym stoliku.
- Wróciła! To znak, że jesteśmy sobie przeznaczeni! Zagadam do niej, nie ma się czego bać... Żebym tylko wymyślił coś mądrego... No, stary, bierz się w garść i ruszaj!
Facet wreszcie wstaje, podchodzi do stolika przy którym siedzi obiekt jego marzeń i pyta:
- Srałaś?

Gruzja.
Dziewczynka wpada do kuchni z płaczem:
- Mamo! Mamo! Co to jest?
Matka uśmiecha się i mówi:
- Nie płacz moje dziecko. Po prostu stajesz się kobietą. To Twoje pierwsze wąsy.

Oceń:

Porada dnia:
Kawa będzie mocniejsza jeżeli zamiast cukru dodasz amfetaminy.

Oceń:

Wyróżniona gra

A może dowcipy na email?

Dodaj dowcip Poczekalnia (125)

Sortuj dowcipy

Kategorie

Losowe dowcipy

Polecane dowcipy

Rozmowa kelnera z klientem:
- Poproszę befsztyk.
- Nie ma.
- Poproszę kotlet schabowy.
- Nie ma.
- To może jajecznicę.
- Nie ma.
- W takim razie poproszę mój płaszcz!
Kelner spogląda na wieszak i mówi:
- Przykro mi, ale też, już nie ma.

Zobacz cały dowcip

Do szkoły przyszła nowa nauczycielka. Szybko zasłynęła z tego, że zawsze ma idealnie wypucowane lakierki - jak lustro.
Pewnego dnia Jasiu podchodzi do tej nauczycielki, patrzy się na jej lakierki i ze spokojem mówi:
- Ma pani śliczne, różowe majteczki.
- Jasiu, jak możesz się tam patrzeć! - krzyczy oburzona nauczycielka.
Następnego dnia sytuacja się powtarza.
- Ma pani śliczne, żółte majteczki.
- Jasiu, jutro masz przyjść z rodzicami! - rozkazuje nauczycielka.
Kolejnego dnia Jasiu przychodzi z rodzicami. Pani zaczyna mówić:
- Proszę państwa, pański syn cały czas patrzy mi się na...
- Droga pani... - zaczyna ojciec Jasia - Takie piękne lakierki, a taka wielka dziura w nich...

Zobacz cały dowcip

Żona odwiedza męża odsiadującego wyrok w więzieniu i oznajmia:
- Mam kłopot. Nasze dzieci są już w wieku, w którym zadaje się kłopotliwe pytania. Chciałyby na przykład wiedzieć, gdzie schowałeś zrabowane pieniądze.

Zobacz cały dowcip

Popularne kawały

Jezus wbiega na jezioro, rzuca się z wyciągniętymi rękami, robi piękny ślizg. Potem wstaje, podskakuje z przytupem. Wreszcie zwraca się ku niebu i woła: Tato! wyłącz to na chwilę, chcę się tylko wykąpać!

Zobacz cały dowcip

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip

Przychodzi do zegarmistrza rozżalony klient.
- Proszę Pana! Zegarek, który u pana kupiłem pół roku temu, już się popsuł i jest do wyrzucenia. A zapewniał mnie pan, że będzie mi służył przez całe życie.
- Zgadza się ale Pan wtedy bardzo źle wyglądał...

Zobacz cały dowcip