Siostra Maria Katarzyna mieszkała w klasztorze niedaleko sklepu monopolowego Jacka. Pewnego dnia weszła do sklepu i powiedziała:
- Jacek, daj mi ćwiartkę brandy.
- Siostro Mario Katarzyno! - wykrzyknął Jacek - Nigdy bym tego nie zrobił! Nigdy nie sprzedałem alkoholu zakonnicy!
- Jacku - powiedziała siostra - To dla matki przełożonej - zniżyła głos - Ma zatwardzenie, no wiesz...
Jacek sprzedał więc jej brandy. Później zamknął sklep i poszedł do domu. Kiedy mijał klasztor i zobaczył siostrę Marię Katarzynę. Śpiewała i tańczyła na chodniku, wirowała, machała rękami jak ptak. Zbliżał się tłum, więc Jacek przepchnął ja dalej i krzyknął:
- Siostro Mario Katarzyno! Na litość boską! Powiedziała mi siostra, że to na zatwardzenie siostry przełożonej!
Niezbita z tropu siostra Maria Katarzyna odpowiedziała:
- Bo tak jest, mój młodzieńcze, tak jest! Kiedy mnie zobaczy, to się zesra!
Dobrze ubrany biznesmen idzie ulicą i mały, umazany sadzą chłopiec pyta go z respektem:
- Proszę pana, może mi pan powiedzieć, która jest godzina?
Korpulentny facet zatrzymał się, ostrożnie rozpiął płaszcz i marynarkę, wyciągnął zegarek z kieszeni kamizelki, spojrzał na niego i powiedział:
- Za piętnaście trzecia, młody człowieku.
- Dziękuję - powiedział chłopiec - Dokładnie o trzeciej możesz mnie pocałować w dupę!
Po tych słowach malec zaczął uciekać, a wzburzony biznesmen ze łzami złości zaczął go gonić. Nie pobiegł daleko, kiedy zatrzymał go kumpel.
- Czemu tak biegasz w twoim wieku? - pyta kumpel.
Zadyszany biznesmen rzuca w furii:
- Ten bachor spytał mnie, która jest godzina, a kiedy mu powiedziałem, że jest za piętnaście trzecia, powiedział mi, że dokładnie o trzeciej mogę pocałować go w dupę!
- No to po co się śpieszysz? - mówi kumpel - Masz całe dziesięć minut.
Poszedł mały Jasio do cyrku i tak się złożyło, że musiał usiąść w pierwszym rzędzie. Rozpoczął się występ i na arenę wychodzi Klaun Szyderca. Podchodzi do Jasia i pyta:
– Jak masz na imię?
– Jasiu.
– A więc Jasiu, czy ty jesteś głową krowy?
– Nie.
– A czy ty jesteś tułowiem krowy?
– Nie.
– A więc Jasiu, ty jesteś dupa wołowa! HAHAHA!!! (zaśmiał się szyderczo Klaun Szyderca).
Smutny Jasio wrócił do domu, opowiedział wszystko tacie, na co ten mu mówi:
– Jasiu, jutro też pójdziesz do cyrku.
– Ale jak to? Do cyrku? A Klaun Szyderca? Znowu będzie się śmiał.
- Jasiu, nie możesz się tak poddać. Musisz jutro jeszcze raz iść do cyrku!
Smutny Jasio poszedł do cyrku i pech chciał, że znów musiał usiąść w pierwszym rzędzie. Po rozpoczęciu występu znów na arenę wyszedł Klaun Szyderca i widząc Jasia podszedł do niego i mówi:
- Widzę tutaj mojego przyjaciela Jasia! Proszę, powiedz mi, Jasiu, czy ty jesteś głową krowy?
– Nie.
– A czy ty jesteś tułowiem krowy?
– Nie.
– A więc Jasiu, ty jesteś dupa wołowa! HAHAHA!!! - znów zaśmiał się szyderczo Klaun Szyderca.
Wszyscy ludzie w cyrku zaczęli się śmiać, a Jasio, któremu zrobiło się bardzo przykro wrócił do domu i powiedział o wszystkim tacie. Jego tata na to:
- Jasiu, jutro jeszcze raz pójdziesz do cyrku!
- Ale tato, ja nie chcę! Tam jest Klaun szyderca, on znowu się będzie śmiał!
– Nie martw się Jasiu, tym razem pójdzie z tobą Wujek Staszek Mistrz Ciętej Riposty. No i tak się stało. Następnego dnia poszli Jaś i Wujek Staszek Mistrz Ciętej Riposty do cyrku, usiedli w pierwszym rzędzie i czekają na występ Klauna Szydercy. Wychodzi więc Klaun Szyderca na arenę i zaczyna swój znany występ. Podchodzi do Jasia i pyta:
– Jasiu, czy ty jesteś głową krowy?
Na co Wujek Staszek Mistrz Ciętej Riposty:
– Spierdalaj!
Siedzą sobie dwa śledzie na drzewie. Jeden mówi:
- Ale bym był wielkim bogiem, Wielkim Bogiem Śledziowym gdybym mógł latać. Gdybym latał byłbym panem wszystkich śledzi.
Na to drugi:
- Eee...ja to bym był Wielkim Bogiem Śledziowym, Bogiem wszystkich śledzi na całym świecie, gdybym tylko latał to byłbym panem śledzi.
Siedzą tak przez jakiś czas, a tu patrzą....leci śledź.
- O ty nasz Wielki Bogu Śledziowy, Bogu wszystkich śledzi na całym świecie umiesz latać, więc czemu jesteś taki smutny?
- Wiecie co, ja to chciałbym mieć długie włosy...
- O ty nasz Wielki Bogu Śledziowy, Bogu wszystkich śledzi na całym świecie, po co ci długie włosy jak umiesz latać?
- Bo chciałbym je sobie za uszy zakładać.......
Pewien misjonarz był z misją humanitarną w Afryce. Któregoś dnia idąc w dżungli zauważył leżącego słonia. Podszedł i zobaczył że słoń ma w nogę wbity gwóźdź. Zrobiło mu się żal i wyjął mu ten gwóźdź. Słoń wstał i popatrzył na swojego ratownika z umiłowaniem, jakby chciał powiedzieć "dziękuję", potem poszedł. Odwrócił się jeszcze raz, jakby chciał powiedzieć "do widzenia" i zniknął wśród drzew. "Ciekawe czy go jeszcze kiedykolwiek znowu zobaczę!? pomyślał ratownik. Kilka lat później facet wybrał się do cyrku. Występowały tam różne zwierzęta, także słonie, ale jego uwagę zwrócił jeden słoń który patrzył na niego w ten sam sposób jak ten z dżungli. "Czyżby to ten słoń?" pomyślał "jest do tamtego taki podobny!". Po występie podszedł do tego słonia, pogłaskał go w uszy, ale wtedy słoń złapał go trąbą i trzasnął nim kilka razy o podłogę zmieniając jego ciało w krwawy pasztet.
Okazało się że to nie był ten słoń.
Siedzą dwie mleczne krowy na słupie telegraficznym i plotkują. Nagle nadlatuje stado dzikich hebli. Przewodnik stada pyta:
- Którędy do Afryki?
- Tam - odpowiada jedna z krów pokazując na południe.
Krowy siedzą dalej i wciąż plotkują, gdy wtem nadlatuje stado dzikich hebli. Przewodnik stada pyta:
- Którędy do Afryki?
- Tam - odpowiada jedna z krów pokazując na północ.
Heble odlatują.
- Czemu pokazałaś niewłaściwy kierunek - pyta druga krowa mleczna.
- A na ch*j w Afryce tyle dzikich hebli - odparła ze spokojem pierwsza mleczna krowa i wróciła do plotek.
Do baru wchodzi kaczka. Wskakuje na krzesło i mówi do barmana:
- Setę i śledzia!
Barman zaskoczony podaje kaczce gorzałę i śledzia, kaczka wypija, wciąga śledzika i mówi do barmana:
- Słuchaj stary, jestem majstrem-murarzem na budowie opodal tego baru i przez jakiś czas będę tutaj wpadał około 15:00 na wódeczkę i śledzika. Pomyśl nad jakimś małym rabacikiem. Tego samego dnia barman zadzwonił do zaprzyjaźnionego dyrektora cyrku:
- Janek! Nie dasz wiary! Przychodzi do mojego baru kaczka, która mówi ludzkim głosem, pije gorzałkę i wciąga śledzie. Dyrektor chcąc zobaczyć to na własne oczy, przyszedł przed 15:00 do baru, siadł przy stoliku i czeka. 0 15:00 w drzwiach pojawia się kaczka. Wskakuje na krzesło i mówi do barmana:
- Jak zawsze, wódeczkę i śledzika proszę. Jak tam? Przemyślałeś sprawę zniżki?
Do kaczki podchodzi w tym momencie dyrektor cyrku i mówi:
- Chcę pana zatrudnić! Jestem dyrektorem cyrku.
- Zaraz, zaraz cyrku powiadasz?
- Tak panie kaczko cyrku.
- Cyrk... hmm... cyrk... to taki wielki namiot?
- Dokładnie.
- Z takimi drewnianymi ławeczkami?
- Właśnie.
- Z taką okrągłą arenką z piachem i trocinami?
- Oczywiście!
- W takim razie na ch.. wam murarz?
Pewnemu rolnikowi żona robiła niesamowicie dobre kanapki, kiedy szedł robić na pole. Kanapki ze świeżego chlebka, ze świeżutkim serkiem, wędlinką, sałatką i innymi bajerami. Rolnik pewnego razu poszedł robić w pole, kanapki zostawił na kamieniu jak zawsze... Po kilku godzinach pracy, zmęczony podchodzi do kamienia skonsumować kanapki...a tu ich nie ma!
Następnego dnia żona znowu zrobiła mu pyszne, jak zawsze, kanapeczki, rolnik poszedł robić w pole, aby po kilku godzinach pracy zauważyć, że znowu mu ktoś zawinął kanapeczki! Wk*rwił się rolnik i postanowił, że następnego dnia będzie patrzył zaczajony za drzewem, jak kto mu podwędza kanapki! Jak pomyślał - tak zrobił. Zaczaił się i patrzy - a tu wielki orzeł nadlatuje i porywa jego drugie śniadanie! Rolnik biegnie za nim. Biegnie, patrzy, że orzeł leci do lasu - rolnik za nim! Orzeł siada miedzy drzewami, odpakowuje kanapki, wyciąga z nich zawartość, wyrzuca wędlinę, ser, sałatę i inne dodatki, bierze dwie kromki chleba, przykłada sobie do piersi i masując swoją klatkę piersiową woła głośno: "O k*rwa! Jaki ja jestem poj*bany!
Mały chłopczyk wraz z tatusiem znaleźli w lesie małego jeżyka. Leżał pod kępką trawy i drżał z zimna. Chłopczykowi zrobiło się żal jeżyka i poprosił tatusia, żeby zabrali jeżyka do domu. Tata się zgodził, i tak jeżyk zamieszkał u nich.
Chłopczyk bardzo dbał o jeżyka, poił go mleczkiem i dawał mu najlepsze owoce. Jeżyk zajadał ze smakiem i nieraz - ku zdziwieniu chłopca - pomrukiwał z zadowoleniem. Na zimę jeżyk - jak przystało na wszystkie porządne jeżyki - zapadł w zimowy sen. A na wiosnę jeżykowi urosły skrzydła, na czole wyrósł róg i odleciał przez niedomknięte okno.
Wtedy stało się jasne, że chłopczyk z tatusiem nie przynieśli z lasu jeżyka, tylko jakieś ch*j wie co.
W pewnej wiosce mieszkał sobie gospodarz, który miał kurnik. Co noc do tego kurnika przychodził sprytny lisek i pożerał jedną kurę albo koguta, zależy na co miał chrapkę. I tak to trwało miesiącami, aż pewnego dnia gospodarz
schwytał liska i zapytał:
- Czy to ty wyjadasz stopniowo mój drób?
Na co sprytny lisek odpowiedział:
- Nie!
A tak naprawdę to był on.
Mężczyzna i kobieta po spotkaniu:
- Wymienimy sie telefonami?
- Nie. Ja lubię swój.
Renatko, zjedz kawałek tortu!
- Dziękuję, Jureczku, nie chcę.
- No spróbuj, bardzo smaczny!
- Nie dziękuję. Ja po osiemnastej już nie jem nic słodkiego.
- Renatko, proszę.
- Jureczku, ja deserów w ogóle nie jadam....
- Żryj ten tort, do cholery! Pierścionek w nim jest głupia, żenić się z Tobą chcę!
Dwie dziewczyny stoją przed kinem.
Jedna mówi:
- Nie wpuszczą nas na ten film od 18 lat.
- Nie szkodzi i tak bym nie poszła - nie mam z kim zostawić dziecka.
- Europosłowie chcą. by niedługo wszystkie auta Polaków były elektryczne.
- Polacy chcą by niedługo wszystkie krzesła europosłów były elektryczne.
Trzech chłopców przechwala się czyj wujek jest lepszy.
Pierwszy mówi:
- Mój wujek jest biskupem i każdy mówi Wasza Ekscelencjo!
Na to drugi:
- A mój jest kardynałem i każdy mówi Wasza Eminencjo!
A trzeci chłopiec mówi:
- Mój waży 200 kilo i każdy mówi: O Boże!
Widziałem dwóch walczących niewidomych. Krzyknąłem:
- Stawiam stówę na tego z nożem!
Rozbiegli się.