Spojrzałem w jej wielkie, niebieskie oczy. Serce zabiło mi mocniej, odebrało mi mowę i zacząłem się pocić. Poczułem moją więź z Wszechświatem, kiedy otworzyła swoje słodkie usteczka i powiedziała cztery słowa, których nigdy nie zapomnę: "To on, panie oficerze".
Zatrudnili w firmie teleadresowej kolesia. Piękny był, ładnie ubrany i młody. Nic dziwnego, że wszystkie laseczki za nim zaczęły się oglądać. Ba, niektóre nawet czynić mu awanse. Gostek poleciał na skargę do szefa:
- Już nie mogę! - żali się piękniś. - Nie wiem co robić! Jedna ociera się o mnie biustem, druga bioderkiem trąca.
Trzecia majtki pokazuje...
- Cóż, możesz cierpieć - mówi szef. - Nie ruszyć żadnej babeczki i dostać nagrodę w niebie.
- Jaka nagrodę?
- Żłob pełen owsa, ośle!
Zdyszany podróżny wbiega na peron i pyta konduktora:
- Jaki to pociąg?
- Niebieski.
- Ale dokąd?!
- Do połowy.
Dlaczego Irakijczycy tak szybko wycofywali się pod naporem wojsk amerykańskich?
- Posłuchali doradców rosyjskich, którzy opierając się na własnych doświadczeniach zalecili wciągnąć napastnika w głąb własnego terytorium i... poczekać na nadejście mrozów.
Rzecz dzieje się w czasach, gdy masowo przywożono do Polski powypadkowy złom z Niemiec. Gość przywiózł coś takiego na lawecie do mechanika - masa pogiętej blachy.
- O w mordę - mówi mechanik - nieźle trzaśnięty. Będzie za dwa tygodnie.
Po tygodniu telefon. Dzwoni mechanik:
- Panie, jest problem. Co to za marka?
- A czemu Pan pyta?
- No bo jak bym tego nie klepał, wychodzi przystanek autobusowy...
- Mam dziwną dziewczynę. Powiedziałem jej, że chcę łysego kota, rasy Sfinks. Ale mamy już jednego kota i małe mieszkanie. No, to ogoliła tego naszego. Powiedziałem jej, że chcę marzę o kabriolecie i zażartowała, że mi odpiłuje dach od samochodu.
- Tylko nie mów jej, że chcesz przejść na judaizm.
Przed właścicielem małej firmy siada urzędnik z kontroli skarbowej:
- Chciałbym listę osób które pan zatrudnia i ile im pan płaci.
Właściciel:
- No cóż, mam dwóch przedstawicieli handlowych, dostają po 1200 złotych miesięcznie plus trochę na paliwo i komórki.
I jeszcze jednego takiego, wie pan. No, odwala 90 procent roboty w firmie, za fajki i butelkę wódki na weekend.
Aha, i jeszcze raz na dwa tygodnie sypia z moją żoną.
- O, właśnie z nim chciałbym rozmawiać!
- Rozmawia pan.
Ciotka ma dwóch siostrzeńców-bliźniaków, jednak zaprosiła do siebie tylko jednego. Gdy już przyjechał, ciotka pyta go:
- W jaki sposób zdecydowaliście, który do mnie przyjedzie?
- Ciągnęliśmy losy.
- I Ty wygrałeś?
- Niestety, nie.
Jechał kolo do klienta gdzieś na jakiejś strasznie dalekiej wsi i szukał człowieka o konkretnym nazwisku, z konkretnym adresem. Jednak, jak to w takich okolicach, próżno szukać numeracji posesji, wiec kolega zatrzymał się widząc bawiącego się na ulicy chłopca i rzecze do niego:
- Gdzie tu mieszka Iksiński?
Chłopczyk nic, stoi i patrzy na samochód.
Wiec znowu pytanie:
- Gdzie mieszka Iksiński?
A chłopiec dalej nic.
Kolega pomyślał, że będzie lepiej, kiedy odniesie się do chłopca bardziej personalnie, zwracając się do niego po imieniu i zagaił:
- Jak ciebie wołają?
Na co chłopiec:
- CHODŹ JEŚĆ...
Oficer NKWD przeprowadza inspekcję w podległej jednostce. W podziemiu koszar widzi trzy trupy. Pyta więc po kolei:
- Temu co?
- Zmarł, bo zjadł trujące grzyby.
- A ten?
- Także zjadł trujące grzyby.
U trzeciego widzi w głowie dziury od kul. Pyta zatem:
- A temu, co się stało?
- Nie chciał jeść grzybów.
Dzwoni Kowalski do banku:
- Czy to prawda, że dajecie kredyty na słowo honoru?
- Tak.
- Przecież to śmieszne! A jak was oszukam?
- Wtedy stanie pan przed swoim Stwórcą i będzie panu wstyd.
- Ha, kiedy to będzie!
- Piątego pan nie odda, szóstego pan stanie.
- Europosłowie chcą. by niedługo wszystkie auta Polaków były elektryczne.
- Polacy chcą by niedługo wszystkie krzesła europosłów były elektryczne.
Widziałem dwóch walczących niewidomych. Krzyknąłem:
- Stawiam stówę na tego z nożem!
Rozbiegli się.
Żona dzwoni do męża:
- Gdzie jesteś?
- W pracy.
- Tak, przecież słyszę w tle te pijackie rozmowy.
- Kiedy ty kur*a zrozumiesz, że jestem barmanem?!
Jedzie blondynka w wełnianej czapce na motorze.
Policjant zatrzymuje motor i się pyta:
- Czemu pani ma wełnianą czapkę, a nie kask?
- Proszę pana, ja zrobiłam taki eksperyment. Z dwunastego piętra zrzuciłam wełnianą czapkę i kask. Kask się połamał, a czapka była cała.