Blondynka dowiedziała się, że jest w ciąży i płacze:
- Ale ja nie jestem gotowa, żeby mieć dziecko. Nie mam pracy, męża, nawet domu.
Nagle wpadła na genialny pomysł:
- A może to nie moje?
Spotyka się dwóch księży:
- O! Nowe buty... Zamszowe?
- Nie za swoje
Przychodzi baba do lekarza ze skarpetką na głowie.
- Co pani dolega? - pyta się doktor.
- Głupku to napad.
Jest 7 krasnali, 7 szklanek mleka i 6 ogórków. Czego jeden krasnal nie dostanie?
Sraczki.
Ruski naukowiec przeprowadza testy na pająku.
Odciął mu jedno odnóże i mówi:
- Pająk, idi!
Pająk idzie. Rusek zapisuje:
"Po odcięciu pierwszego odnóża pająk idzie"
Potem odcina drugie odnóże:
- Pająk, idi!
Pająk idzie. Sytuacja powtarza się kilkakrotnie. W końcu pająkowi zostały dwie nogi. Rusek odciął przedostatnią:
- Pająk, idi!
Pająk, jedną nogą, posuwał się powolnie, ale idzie. Rusek zapisuje:
"Po odcięciu przedostatniego odnóża pająk idzie."
Po chwili odciął ostatnie odnóże, i mówi:
- Pająk, idi!
Pająk nie idzie; nie ma jak. Rusek zapisuje w dzienniku:
"Po odcięciu ostatniego odnóża pająk ogłuchł."
Pani pyta Jasia:
- Czemu ściągałeś od kolegi?
- A skąd pani wie?
- Bo tak się rozpędziłeś, że ściągnąłeś imię i nazwisko!
Pan Jezus pewnego dnia incognito przechadzał się po Nowym Yorku. W momencie kiedy przechodził przez slumsy, zaczepili go hipisi, którzy palili trawkę. Zaproponowali Jezusowi, żeby z nimi zapalił. Pan Jezus mówi sobie - czemu nie i zaciągnął się. Po pewnym czasie przypomniał sobie że się nie przedstawił hipisom, i mówi:
- Jestem Jezus,
A oni na to:
- I o to chodzi!
Leci samolotem Polak, Czech i Rus. Nagle odleciało dno. Polak, Czech i Rus wiszą na trzech belkach od dna samolotu.
Pilot mówi do nich:
- Któryś z Was musi się puścić, bo inaczej samolot spadnie na ziemię.
Polak, Czech i Rus namawiają się długo, po czym Polak mówi:
- Lecę!
A Rus na to:
- Brawo! - i zaczął bić brawo.
Pewna firma zatrudniła nowego pracownika. Miał zacząć od poniedziałku, ale rano zadzwonił do swojego szefa:
- Jestem chory - oświadczył. Szef go usprawiedliwia.
Facet pojawia się w pracy we wtorek i pracuje ciężko przez cały tydzień, zadziwiając wszystkich swoją pracowitością i umiejętnościami. W następny poniedziałek znów dzwoni do szefa i oświadcza mu:
- Jestem chory.
Szef niechętnie usprawiedliwia go, zaznaczając jednak, że to już drugi poniedziałek z rzędu. I znów we wtorek facet przychodzi do pracy i pracuje do końca tygodnia, nawet szybciej i lepiej niż poprzednio.
W następny poniedziałek pracownik znów dzwoni.
- Jestem chory - powtarza. Szef go usprawiedliwia, postanawia jednak porozmawiać z nim we wtorek.
Następnego dnia facet pojawia się w pracy i zostaje wezwany do gabinetu szefa.
- O co chodzi? - pyta ten. - Widzę, że jesteś świetnym pracownikiem, ale jesteś tu dopiero trzy tygodnie i w każdy poniedziałek twierdzisz, że jesteś chory?
- Chodzi o to, że moja siostra ma fatalne małżeństwo i w każdy poniedziałek przed pracą jadę do niej ją pocieszyć - tłumaczy pracownik. - Od słowa do słowa i zawsze kończy się to tym, że przez cały dzień uprawiamy seks.
- Z siostrą?! - krzyczy szef. - Przecież to obrzydliwe.
- Mówiłem panu, że jestem chory.
W jakiej walucie płacą ptaki?
Wróblach!
- Moja ulubiona wódka nazywa się TEZA.
- Dlaczego taka?
- Do obalania...
Facebook jest jak lodówka: Wiesz, że nic tam nie ma, ale i tak zaglądasz tam co 10 minut
Żona dzwoni do męża:
- Gdzie jesteś?
- W pracy.
- Tak, przecież słyszę w tle te pijackie rozmowy.
- Kiedy ty kur*a zrozumiesz, że jestem barmanem?!
Został Jasiu wezwany do sądu za rozwalenie domu sąsiadowi.
Sąd pyta sąsiada:
- Co się stało?
- Jasiu rozwalił mi chałupę.
- Nie, to nie prawda. - mówi Jasiu.
- No dobrze, co masz na swoją obronę Jasiu?
- Czołg w stodole.
Podczas prac wykopaliskowych grupa doświadczonych archeologów odkopała grupę mniej doświadczonych archeologów.