W Zakopanem na Krupówkach baca zobaczył cepra. Podchodzi do niego, chwyta się za głowę i godo:
- Aleś się chłopie postarzoł!
- A my się znamy? - pyta ceper.
- Ni!
- To skąd wiecie, że się postarzałem?
Na to góral:
- No przeca widzę!
Do bacy podchodzą turyści:
- Baco, dojdziemy tą drogą nad morskie oko?
- Jasne, prościutko tylko idźcie.
Gdy turyści odeszli baca mówi sam do siebie
- Przecie ziemia jest okrągła.
Dwóch juhasów znalazło jeża i kłócą się o nazwę tego zwierzaka:
- To je iglok!
- To je spilok!
Przechodził tamtędy stary baca i usłyszał sprzeczkę. Podszedł i zawyrokował:
- To nie je ani iglok, ani spilok. To je kolcok!
Baca wrócił w nocy pijany i naszła go ochota na ryby. Wziął latarkę, siekierę, poszedł na lód i zaczął go rąbać gdy usłyszał z góry głos:
- POD TYM LODEM NIE MA RYB!
Wziął siekierę, poszedł w inne miejsce i znowu rąbał przerębel, gdy ponownie słyszy głos:
- POD TY LODEM NIE MA RYB!
Podrapał się po głowie, spojrzał w górę w ciemność nocy i pyta:
- A gdzie są, Panie Boże?
- NIE WIEM, JESTEM DOZORCĄ TEGO LODOWISKA I MÓWIĘ PRZEZ RADIOWĘZEŁ!
Pewnemu bacy sześć razy spaliła się bacówka. Pięć razy ją odbudowywał, ale za szóstym razem już się załamał. Stanął nad resztkami domu, podniósł głowę i woła do nieba:
- Panie Boże! Za jakie grzechy?!
Na to głos z nieba:
- Oj nie za żadne grzechy, nie za grzechy. Tylko cosik ja Cię chyba Józek nie lubię...
Zepsuł się kobiecie samochód na drodze, prosi o pomoc przechodzących górali. Górale naprawili, ale gdy chciała im zapłacić okazało się, że górale wolą zapłatę w naturze. Nie bardzo się to jej podobało, ale co miała zrobić. Poprosiła ich tylko żeby założyli prezerwatywy bo nie chce zajść w ciążę. Górale się zgodzili, itd.
Na następny dzień spotykają się w knajpie wioskowej i jeden mówi:
- Josiek, zalezy nom na tym zeby nie zasła w ciąze?
- Ni.
- No to sciągamy te gumki!!!
Siedzi góral na kamieniu i myśli. Podchodzi turysta i pyta:
- Co tak myślicie?
- Waham się.
- Czemu się wahacie?
- Wczoraj z żoną byliśmy na weselu. Mnie pobili, a żonę zgwałcili.
- No i?
- Dzisiaj zaprosili nas na poprawiny. Żona idzie, a ja się waham.
Początkujący narciarz pyta bacę:
- Czy ten zjazd jest niebezpieczny?
- A gdzie tam, panocku, wszyscy zabijają się dopiero na dole!
Rozmawiają dwie gaździny o swoich dzieciach. Jedna z nich się chwali:
- A mój Jasiek to teroz studyjuje w takim uniwersytecie, co to się tak jako nazywo: ugryz - nie, nie ugryz!... użarł - nie, nie użarł... A! Już wim! UJOT!
Baca znalazł broszurkę, jak odzwyczaić się od jedzenia przez tydzień. Pierwszego dnia miał zamiast posiłków pić po 1/2 szklanki wody. Drugiego po 1 szklance itd. Siódmego dnia półprzytomny z głodu miał wykonać ostatnie polecenie - wysrać się. Poszedł więc za chałupę, kucnął, natężył się i nic. (z pustego to i Salomon...) Siedzi, siedzi, aż nagle słyszy odgłosy jedzenia. Patrzy, a tu mu dupa się pasie!
Rozmawiają dwie grube koleżanki:
- Wiesz... Mam problem z anoreksją.
- Jaki problem ?!
- Problem jest w tym, że jej nie mam.
Po kampanii z papierosami Ministerstwo Zdrowia nakaże drukowanie zdjęć poglądowych zaawansowanych stadiów chorób wenerycznych na opakowaniach z prezerwatywami.
Przychodzi murzyn do restauracji, woła kelnera i mówi:
- Poproszę jakiś rzadki afrykański przysmak.
A kelner na to:
- Wody?
- Trudno mi zdiagnozować konkretną przyczynę dolegliwości, ale myślę, że to wina nadużywania alkoholu.
- Dobrze Panie doktorze, przyjdę gdy będzie Pan trzeźwy.
Jak nazywa się ochroniarz ochraniający celebrytów?
Bronisław.
- Boisz się sztucznej inteligencji?
- Bardziej się boję prawdziwej głupoty.