Przychodzi panienka do ginekologa i mówi:
- Panie doktorze, mrówka mi weszła w intymne miejsce, gryzie mnie tam, nie mogę wytrzymać.
Ależ moja pani, właśnie kończę godziny pracy, wysterylizowałem narzędzia, proszę przyjść jutro.
- Ale ja nie wytrzymam do jutra doktorze, proszę tam zajrzeć i coś zrobić!
Lekarz się zlitował, posadził kobietę na fotelu, patrzy na młodą, wilgotną orchideę i widzi mrówkę, która przed palcami ucieka do środka, więc mówi:
- Wstawiłem instrumenty do sterylizatora, ale spróbuje pani pomóc. Posmaruję czubek mojego penisa żelem plemnikobójczym, włożę go do środka, mrówka się przylepi, wyjmę, będzie po sprawie. Panienka zawstydzona zgodziła się, więc doktor powoli i delikatnie włożył swojego posmarowanego penisa do środka.
Panienka różowa na twarzy z przejęcia, doktor patrzy, myśli, w końcu mówi:
- Wie pani co, zmieniłem zdanie, ja tę mrówkę zatłukę na śmierć.
Idzie dwóch lekarzy szpitalnym korytarzem.
- Powiedziałeś temu pacjentowi z 316, że umrze?
- Tak.
- Świnia! Ja mu chciałem powiedzieć!
Pacjent nerwowo czeka na opinię w gabinecie słynnego ortopedy.
- A u kogo pan wcześniej był, zanim trafił pan do mnie? - pyta lekarz.
- U kręgarza.
- U kręgarza?! - wyśmiał go lekarz - To strata czasu! No i niech pan powie, jakiej bezużytecznej rady panu udzielił?
- Poradził, żebym przyszedł do pana.
Wchodzi żołnierz do gabinetu lekarza na SOR-ze.
- Co panu jest? - pyta lekarz.
- Mam czkawkę.
- Czkawkę?! Ma pan CZKAWKĘ?! Pan sobie jaja robi?! Tu jest SOR, tu są nagłe przypadki!
- A ja pracuję w patrolu saperskim i za chwilę jedziemy na robotę.
Szpital. Poranny obchód. Pacjent zwraca się do ordynatora:
- Pacjent z lewej umarł przedwczoraj, pacjent z prawej - wczoraj... Nie możecie zrobić osobnej sali dla dogorywających?
- Panie pacjent, coś panu powiem w sekrecie. Mamy taką salę.
- I jak tam nasz pacjent z wysoką gorączką?
- Po obiedzie temperatura zaczęła spadać.
- Doskonale! Jaka jest obecnie?
- Pokojowa.
U wspólnych znajomych Kowalski poznał miłą panią.
- Ilekroć pan się uśmiecha, mam ochotę zaprosić pana do siebie.
- Pani mi pochlebia.
- Och, pan mnie źle zrozumiał.
- Ja jestem dentystką.
Na szpitalnym łóżku leży pacjent.
Podchodzi do niego lekarz i mówi:
- Proszę pana, mam w końcu diagnozę, jest pan chory na raka. Zostało panu niewiele ponad tydzień życia.
Na to pacjent, widać domyślający się, że taka będzie ta diagnoza mówi:
- Panie doktorze, mam jednak do pana ogromną prośbę, jak przyjdzie moja rodzina, to powie im pan, że umieram na AIDS.
- Dobrze - mówi lekarz. - Ale jest w tym jakiś cel?
- Oczywiście, panie doktorze. Jak pan tak powie, to będę pierwszym w mieście, który umrze na tę chorobę. Po drugie, nikt już nie dotknie mojej żony. A po trzecie, wszyscy Ci, którzy ją do tej pory mieli powieszą się.
Lekarz mówi do pacjenta:
- Panie Nowak, mam dla pana dobrą wiadomość.
- O, to świetnie!
- Pana imieniem nazwiemy nowo odkrytą nieuleczalną chorobę.
Rżewski przyszedł do laryngologa. A tam młoda pani doktor. Porucznik wyciąga przyrodzenie - okrutnie podrapane, pocięte nawet... - i kładzie na stół.
- Oszalał pan?! Z tym to do urologa!
- Chwilunia... Otóż co sobotę chodzę z kolegami do sauny. Pijemy sporo, jakieś dziewczynki...
- To nie do mnie - do wenerologa paszoł won!
- Chwilunia.... Jak już dużo się napijem, Wasia Sokołów bierze tasak. Wszyscy kładą przyrodzenia na stół. On wywija tasakiem nad głową i robi takie: "Uchuchachchaaaaa". Po czym tasakiem wali w stół - kto nie zdąży... Może sobie pani wyobrazić...
- Do psychiatry, a nie do laryngologa!
- Do pani, do pani... Problem bowiem w tym, że bardzo często nie słyszę tego "Uchuchachchaaaaa".
- To była mumia jedyna w swoim rodzaju!
- Takie bandaże były unikatowe!
- Kto mógł to zrobić?!
- To straszne!
Krzyczeli ludzie jeden przez drugiego, ale jedyne straszne, o czym Zbigniew myślał w tej chwili, to że straszna jest nagła biegunka na wycieczce w muzeum.
Czego uczą francuskich żołnierzy podczas pierwszego szkolenia?
- Jak się poddać w dziesięciu językach.
Reporter na ulicy pyta przechodnia:
- Pali pan?
- Palę.
- Wie pan, że to niezdrowe?
- Wiem
- Ile pan ma lat?
- Sześćdziesiąt.- Od jak dawna pan pali?
- Zacząłem już w wieku dwunastu lat.
- Proszę pana. Czy zdaje pan sobie sprawę, że gdyby pan te pieniądze, które przez ten czas, który pan pali i wydał na papierosy, zaoszczędził. To teraz przykładowo kupiłby pan za nie np. tego Mercedesa SLK, który tam stoi?
- A pan pali?
- Nie.
- A ma pan taki samochód?
- No... nie mam.
- No widzi pan. A ja palę i to jest mój Mercedes.
*Kobieta dzwoni do mechanika*
- Dzień dobry. Chciałam się umówić na przegląd auta.
- Dobrze, ale jaki to samochód?
- Mój.
- A marka?
- A Marek ma swoje.
Widziałem dwóch walczących niewidomych. Krzyknąłem:
- Stawiam stówę na tego z nożem!
Rozbiegli się.
Podczas prac wykopaliskowych grupa doświadczonych archeologów odkopała grupę mniej doświadczonych archeologów.