Późna noc. Pijany mąż wraca do domu, cała gęba w szmince i pudrze, na progu żona go pyta:
- Co to ma znaczyć?!
- Kochanie, nie uwierzysz, pobiłem się z klaunem...
W nocy o 3.00 pielęgniarka budzi pacjenta:
- Panie Kowalski niechże się pan obudzi!
Mocno jeszcze zaspany pacjent pyta:
- Tak siostro, co się stało?
Pielęgniarka na to:
- Zapomniałam dać panu tabletki na sen!
Przychodzi facet do burdelu z psem na smyczy i zamawia dziewczynę: 190 cm wzrostu i 40 kilo wagi. Na to właściciel:
- Ależ proszę pana, to niebywały okaz, za który trzeba extra zapłacić.
- Pieniądze nie grają roli!
-Nie ma sprawy - odpowiada właściciel, ale proszę przyjść jutro, to taką panu sprowadzę.
Na drugi dzień tak, jak było w umowie, facet z pieskiem czekają w pokoiku na panienkę. Nagle wchodzi 190cm wzrostu, 40 kg wagi, niebywały okaz. Na to facet do niej ostrym głosem:
- Na cztery łapy już!
Ta w mgnieniu oka padła.
- Na to on delikatnym głosem:
- No widzisz Reksio, tak będziesz wyglądał, jak nie będziesz żreć!
W akademickiej stołówce rozmawia trzech studentów:
- Ja Sylwestra spędziłem na Kanarach, mówię wam, super laseczki, kąpiel w morzu, drinki z parasolkami, cudo - zagaja pierwszy.
- A ja - przechwala się drugi - byłem w Alpach. Narty, dziewczyny zarumienione od mrozu, grzane wino do łóżka, coś wspaniałego.
- A co ty robiłeś? - pytają trzeciego.
- A ja siedziałem razem z wami w pokoju, tylko nie paliłem tego świństwa!
- Babciu, widziałaś gdzieś moje tabletki? Miały napisane LSD.
- Pie**olić tabletki, widziałeś smoka w kuchni?
Zięć do teścia:
- Sssss?
- Sssss sssss!
Tłumaczenie:
- Jest żmija?
- Są obie.
Wchodzi gość do baru i wskazując na nieprzytomnego, leżącego na stoliku klienta, mówi do barmana:
- Dla mnie to samo.
Dwóch facetów wnosi trzeciego zupełnie nawalonego, tak że nie może się utrzymać na nogach. Siadają przy barze i jeden mówi do barmana:
- Dwa piwa!
- A ten w środku nie pije? Pyta barman.
- Nie, to kierowca.
Noc. Mąż śpi z żoną w łóżku, gdy nagle budzi ich głośne łup łup łup w drzwi. Przewraca się na bok i patrzy na zegarek - trzecia w nocy.
"Kurde, nie będę się o tej porze z wyra zrywał", myśli przewraca się z powrotem.
Słychać głośniejsze łup łup łup.
- Idź otwórz, zobacz kto to, - mówi żona.
No więc zwleka się półprzytomny i schodzi na dół (mieszkają w domku). Otwiera drzwi, a na progu stoi facet, od którego jedzie alkoholem:
- Dobry wieszor, - bełkocze. - Szy mochby pan mnie popchnąć?
- Nie, spadaj facet, jest trzecia w nocy. Wywlokłeś mnie pan z łóżka - warczy mąż i zatrzaskuje drzwi. Wraca do żony i mówi co zaszło.
- No co Ty, jak mogłeś? - mówi żona - A pamiętasz, jak nam się wtedy zepsuł samochód, kiedy jechaliśmy odebrać dzieci z kolonii i sam musiałeś pukać do kogoś, żeby nam pomógł? Co by się wtedy stało, gdyby też Ci powiedział, żebyś spadał?!?!?!?
- Ale kochanie, on był pijany!
- Nieważne, potrzebuje pomocy.
No wiec mąż jeszcze raz zwleka się z łóżka, ubiera się i schodzi na dół. Otwiera drzwi, ale z powodu ciemności nic nie widzi, więc woła:
- Hej, czy nadal trzeba pana popchnąć?
Z ciemności dochodzi głos:
- Taaaa...
Ale ponieważ nadal nie potrafi zlokalizować faceta, krzyczy:
- Gdzie pan jest?
- W ogrodzie, na huśtawce...
Generałowi urodził się wnuk, więc postanowił wysłać swego adiutanta do szpitala, aby się dowiedział czegoś więcej. Po powrocie generał pyta:
- I jak wygląda?!
Na to adiutant:
- Jest bardzo ładny... Podobny do Pana generała.
- Podać więcej szczegółów!
- Melduję, że niski, łysy i bez przerwy drze mordę.
Kelner pyta klienta, który dopiero wszedł do baru:
- Co pan pije?
- Codziennie rano szklankę soku owocowego, miksturkę na łupanie w krzyżu, a w sobotę kufelek piwa razem z przyjaciółmi.
- Chyba nie zrozumieliśmy się do końca - mówi uprzejmie kelner. Pytałem co by pan chciał?
- Mój Boże...Chciałbym być bogaty, mieć domek nad morzem, podróżować po świecie...
- Może jeszcze raz zadam pytanie. Czy chce się pan tu czegoś napić?
- Czemu nie... a co pan właściwie ma?
- Ja? Niewiele. Kłopoty. Trochę długów. Drużyna której kibicuję, przegrała, kiepsko mi tu płacą, doskwiera mi samotność...
W szpitalu pacjent pyta doktora:
- Proszę mi powiedzieć, doktorze, czy moja choroba jest tak bardzo poważna?
- No cóż... - mówi lekarz - Na pańskim miejscu długich seriali już bym nie zaczynał oglądać.
Trzy żółwie, Jaś, Staś i Piotr wybrały się na piknik. Jan zapakował kosz pełen kanapek i butelek napojów gazowanych. Problem polegał na tym, że teren piknikowy był oddalony od nich o 10 mil. To oznaczało 10 dni wędrówki. Po pewnym czasie zmęczone żółwie robią się głodne i spragnione. Zatrzymują się, żeby napić się napoju. W tym momencie okazuje się, że Jan nie zabrał ze sobą otwieracza. Rozpoczyna się debata, który z nich powinien po niego zawrócić. Pada na Piotra.
- Pójdę pod jednym warunkiem - mówi wytypowany żółw. - Do mojego powrotu nie tkniecie ani jednej kanapki!
Koledzy składają obietnicę, a Piotr wyrusza w drogę. Mijają długie dni, a Piotr nie wraca.
- Jestem coraz bardziej głodny! - skarży się Staś.
- Nie możemy nic ruszyć. Obietnica to obietnica.
Czekają kolejne 10 dni, ale żółwia jak nie było, tak nie ma.
- Może zjemy chociaż jedną kanapkę na pół, żeby zabić głód? - proponuje Jan.
- Nie możemy złamać obietnicy. Obiecaliśmy Poncho - protestuje Staś.
Kiedy jednak mija równy miesiąc, a Piotra i otwieracza nie ma, żółwie postanawiają zjeść coś, żeby nabrać sił na drogę powrotną. Uchylają pokrycie koszyczka, a tu nagle zza krzaków wyskakuje Piotr i krzyczy:
- Wiedziałem, że trzeba będzie Was pilnować!
- Panie Leonardzie, co pan robił w laboratorium z trzema asystentkami?
- Nic...
- To dlaczego ten królik patrzy na pana z takim szacunkiem?
Co oznacza skrót BIO na produkcie w sklepie?
Biedaku Idź Odłóż.
Uwielbiam trzy rzeczy: jeść dzieci i nie używać przecinków.