Wpada kobieta do sklepu i mówi:
- Poproszę kwas dysoksyrybonukleinowy w butelce.
- Przepraszam, w czym???
Dyrektor kocha się ze swoją sekretarką na biurku. Panna miała długie warkocze i jeden wciągnął się w fax. Dyrektor w tej samej chwili mówi:
- Warkocz!
Sekretarka:
- Wrrrr, wrrrr..
- Czy to prawda, że w Rosji pszenica rośnie jak słupy telegraficzne?
- Prawda, a niekiedy rzadziej!
Dziewczyna poszła do wróżbity:
- Jaka jest pani ulubiona cyfra?
- Numer konta mojego męża.
Tuż przed rozpoczęciem przedstawienia, Leonowi zachciało się strasznie siusiu.
Wyszedł z widowni, szuka toalety. Wszedł do jakiegoś ciemnego korytarzyka, już nie może wytrzymać, złapał wazon stojący w kącie i nasiusiał do niego.
Po wszystkim wrócił zadowolony na widownię.
Przedstawienie już trwa, więc Leon nachyla się do sąsiada i się pyta:
- Jak się zaczęło?
- A wie pan, taka scena typowa dla nowoczesnych dramatów. Wchodzi facet, sika do wazonu i wychodzi...
To był zimny listopadowy poranek.
Wacek z chęcią by poszedł już do domu. Ręce mu zgrabiały i ogólnie było mu już zimno. Nieduża renta skończyła się już jakieś cztery dni temu o czym przypominało mu doskwierające ssanie w żołądku. Zimny wiatr zmarszczył wodę niedaleko nieruchomego spławika wędki...
- Chyba dzisiaj już raczej nic nie złapię - pomyślał Wacek i już miał zwijać tak zwany mandżur, gdy spławik zniknął pod wodą. Wacek zaciął i już po chwili miał na haczyku sporych rozmiarów złotą rybkę...
- Ozdobna jakaś... - pomyślał Wacek gdy rybka odezwała się ludzkim głosem:
- Wacku! Wacku!!! Wypuść mnie, a spełnię twoje trzy życzenia!
Wieczorem po pewnej kawalerce rozszedł się apetyczny zapach... Wacek z lubością wciągnął go w płuca. Zadziwiające jak mu się ten węch wyostrzył odkąd ogłuchł 10 lat temu.
Wieczór, rozmowa koleżanek przez telefon:
- Już nie mogę wyrobić z moim starym, jeszcze siedzi w barze...
- Powinien brać przykład z mojego. Jego już dawno do domu przynieśli.
Do serwisanta:
- Panie, zainstalowałem Windows...
- Tak?
- No i teraz mam problem...
- No, to już mi pan powiedział....
- Kochany, czy przede mną całowałeś się już wcześniej z jakąś dziewczyną?
- Tak, ale tylko raz i to przy ludziach.
- Przy ludziach? A co oni tam robili?
- Krzyczeli "gorzko! gorzko!"
Mówi córka do matki w sklepie:
- Mamo kup mi lizaka.
- Nas ledwo na chleb stać, a ty chcesz lizaka. Marlboro czerwone poproszę.
*Kobieta dzwoni do mechanika*
- Dzień dobry. Chciałam się umówić na przegląd auta.
- Dobrze, ale jaki to samochód?
- Mój.
- A marka?
- A Marek ma swoje.
W sklepie z narzędziami:
"Pamiętajcie, Titanica zbudowali zawodowcy, a Arkę Noego amatorzy"
Wracam do domu z pracy i co widzę: żona w kuchni, lewą ręką miesza zupę, prawą przeciera blat ścierką, jednym okiem zerka na bawiącego się synka, drugim śledzi swój ulubiony serial, nogami froteruje podłogę, prawym policzkiem przyciska do ramienia telefon i mówi:
- Nie, Krysiu, w tej chwili nic nie robię. Dobrze, że zadzwoniłaś.
Widziałem dwóch walczących niewidomych. Krzyknąłem:
- Stawiam stówę na tego z nożem!
Rozbiegli się.
Uwielbiam trzy rzeczy: jeść dzieci i nie używać przecinków.
Trzech chłopców przechwala się czyj wujek jest lepszy.
Pierwszy mówi:
- Mój wujek jest biskupem i każdy mówi Wasza Ekscelencjo!
Na to drugi:
- A mój jest kardynałem i każdy mówi Wasza Eminencjo!
A trzeci chłopiec mówi:
- Mój waży 200 kilo i każdy mówi: O Boże!