Spisywanie od jednego autora - plagiat.
Od dwóch - kompilacja.
Od trzech lub więcej - magisterka.
Facet poszedł do supermarketu i zauważył że atrakcyjna kobieta wodzi za nim wzrokiem.
Podszedł do niej, a ona powitała go ciepło. Był zaskoczony, bo nie mógł sobie przypomnieć skąd ją zna.
- Czy my się znamy? - zapytał.
- Myślę, że jest pan ojcem jednego z moich dzieci - odpowiedziała.
Teraz jego umysł cofnął się do czasu, kiedy jeden jedyny raz nie był wierny swojej żonie i powiedział:
- To ty jesteś tą striptizerką z mojego wieczoru kawalerskiego, z którą kochałem się na stole bilardowym, a wszyscy moi koledzy gapili się, stojąc wokół, dopóki twój chłopak przywalił mi kijem w tyłek?
Ona spojrzała mu w oczy i powiedziała spokojnie:
- Nie, jestem nauczycielką pańskiego syna.
- Jeśli dziecko nie chce jeść mięsa, to czym je zastąpić?
- Psem. Pies zawsze zje mięso.
Środek grudnia. Od dwóch miesięcy Norwegia ma w Stanach swojego nowego ambasadora. W jego biurze właśnie dzwoni telefon.
- Dzień dobry panie ambasadorze, jestem z New York Times, dzwonię by spytać co by pan chciał dostać na święta.
Ambasador nie jest głupi. Doskonale zna zasady, więc nie będzie żadnego skandalu.
- Proszę posłuchać, Panie Smith: nie chcę żadnego prezentu. Wykluczone! To mogłoby być postrzegane jako łapówka i ja do tego nie dopuszczę. Do widzenia.
Następnego dnia znowu telefon.
- Dzień dobry, to znowu ja, może się pan jednak namyślił i powie co chciałby otrzymać jako prezent gwiazdkowy?
Ambasador cierpliwie wyjaśnia dlaczego nie bierze żadnych prezentów i rozmowa wkrótce się kończy. Następnego dnia dziennikarz z New York Timesa dzwoni po raz kolejny, tym razem ambasador jest już wyraźnie wkurzony.
- Panie! Myślałem, że sobie już wszystko wyjaśniliśmy! Żadnych prezentów!
Jednak po chwili nieco się uspokaja i spokojnym głosem dodaje:
- No dobrze, niech będzie koszyk owoców. Tak, owoce będą w porządku. Naprawdę. Teraz ambasador ma nadzieję, dziennikarz da mu spokój. To pewne, wszak owoce są niegroźne i nie spowodują niepotrzebnego skandalu.
Dwa dni później The New York Times publikuje co ambasadorowie chcieliby na gwiazdkę:
Niemiecki ambasador życzy sobie stabilnej ekonomii na świecie.
Francuski ambasador życzy sobie kontynuowania dobrych wschodnio-zachodnich stosunków.
Szwedzki ambasador życzy sobie aby zniknął problem głodu trzeciego świata.
Norweski ambasador chce koszyk owoców
Przychodzi facet do swojego kumpla, patrzy, a tam u niego na podwórku wielki kort tenisowy z trybunami na kilka tysięcy ludzi. Na korcie Hurkacz z Djokoviciem rozgrywają mecz. Idzie do kumpla i pyta:
- Stary, skąd ty miałeś tyle kasy żeby zafundować sobie to wszystko?
- A wiesz, bo mam złotą rybkę która spełnia każdemu życzenie.
- Pożycz mi ją! Jutro ci oddam!
- Bierz.
Facet wziął rybkę i szczęśliwy wraca do domu.
Następnego dnia przychodzi z powrotem, cały ubłocony, z akwarium pod pachą i pretensją w głosie.
- Stary, co Ty mi dałeś za złotą rybkę? Prosiłem o górę złota, a tu na podwórku mam górę błota.
- A co, myślisz że prosiłem o wielkiego tenisa?
W czasach stanu wojennego był kryzys i kupowało się po to, by było na zapas. W szóstej klasie kupili mi dres na wyrost, dorastałam, skończyłam szkołę, uniwersytet, wyszłam za mąż, urodziłam i teraz ten dres pasuje na mnie w sam raz.
- Madzia, chodź gdzieś pójdziemy i coś zjemy.
- Ok, a gdzie?
- Może do restauracji z polskim jadłem?
- Nieeee...
- Na kebaba?
- Wczoraj jadłam.
- Pizza?
- We wtorek? Absolutnie!
- No to do chińczyka.
- Nie lubię kurczaków.
- Owoce morza?
- A fe, śmierdzą...
- Burger?
- No wiesz?! Chcesz, żebym była gruba?!
- To gdzie chcesz iść?
- Hubert, wszystko jedno. Gdzie zaproponujesz, tam pójdziemy.
Ktoś napisał na asfalcie przed dużym blokiem mieszkalnym:
''Jak twój pójdzie do pracy, zadzwoń do mnie!''
Tego dnia wielu facetów zostało w domu. Zalegające od miesięcy półki i obrazy zostały powieszone na ścianach, pokryte kurzem małe AGD - naprawione, z dziećmi skrupulatnie przerobiono wszystkie lekcje.
Główny dylemat:
Optymista wierzy, że żyjemy w najlepszym ze światów.
Pesymista obawia się, że może to być prawdą.
- O czym myślisz?
- Myślę, w co się ubrać. Co mi doradzisz?
- Nie mam pojęcia. Przyprowadziłem cię do siebie z imprezy firmowej już gołą.
Matka mówi do Jasia:
- Pościel łóżko.
- Poduszka, krzesło.
- Jaka jest największa i najstarsza oaza polityki?
- Komunikacja miejska! Żeby w godzinach szczytu wejść do tramwaju lub autobusu trzeba się mocno pchać, głośno krzyczeć, pluć i kopać.
Do radia dzwoni słuchaczka:
- Znalazłam dziś na ulicy portfel. W środku był tysiąc złotych i prawo jazdy na nazwisko Stanisław Kowalski.
I w związku z tym mam wielką prośbę...
byście puścili panu Stasiowi jakąś fajną piosenkę.
Przychodzi do zegarmistrza rozżalony klient.
- Proszę Pana! Zegarek, który u pana kupiłem pół roku temu, już się popsuł i jest do wyrzucenia. A zapewniał mnie pan, że będzie mi służył przez całe życie.
- Zgadza się ale Pan wtedy bardzo źle wyglądał...
Twórca kałasznikowa idzie do nieba. Zagaduje go Bóg:
- Czy zrobiłeś kiedyś coś złego?
- Broń boże!
Trzech chłopców przechwala się czyj wujek jest lepszy.
Pierwszy mówi:
- Mój wujek jest biskupem i każdy mówi Wasza Ekscelencjo!
Na to drugi:
- A mój jest kardynałem i każdy mówi Wasza Eminencjo!
A trzeci chłopiec mówi:
- Mój waży 200 kilo i każdy mówi: O Boże!