Czerwony Kapturek jechał do babci na rowerku. Złapał ją wilk, zabrał rowerek, a że był za ciężki połamał go. Zobaczył to niedźwiedź, złapał wilka, kazał pospawać rowerek i oddać Kapturkowi Następnego dnia, Czerwony Kapturek odwiedza babcię ze smakołykami. Wchodzi, stawia koszyczek i pyta:
- Babciu, czemu masz takie duże uszy?
- Żeby, Cię lepiej słyszeć!
- A czemu masz takie wielkie ręce?
- Żeby móc cię przytulić mocno
- Babciu, a czemu masz takie czerwone oczy?
- Od spawania, Dziewucho… Od tego spawania…
Pani w przedszkolu poleciła dzieciom narysować jakieś zwierzątko i zaśpiewać o nim piosenkę. No to mamy kota i piosenkę o kocie na płocie, misia i piosenkę stary niedźwiedź mocno śpi, myszkę która ucieka do dziury...
A Jaś maluje sobie jeża. Pani pyta:
- A masz piosenkę do jeża?
- Mam.
- To zaśpiewaj.
- Lulaj że jeżuniu...
W nocy kobieta z latarką wypada z krzykiem z lasu prosto na mężczyznę. Ten pyta:
- Co się stało?
- Byłam w lesie, usłyszałam hałas, świecę latarką i nagle ktoś krzyczał NIEDŹWIEDŹ, to zaczęłam uciekać.
- Proszę pani, tutaj nie ma niedźwiedzi, chodźmy zobaczyć.
Wracają to lasu, świecą po krzakach i nagle słyszą:
- Nie świeć! Sram.
Przed zwierzętami na leśnej polanie pojawia się smok i pyta:
- Nazwisko:
- Niedźwiedź.
Smok:
- Wpisuję cię na moją listę. Jutro stawisz się tu na polanie i cię zjem.
- Nazwisko?
- Wilk.
- Wpisuję cię na listę. Jutro stawisz się tu na polanie i cię zjem.
- Nazwisko?
- Zając.
- Wpisuję cię na listę. Jutro stawisz się tu na polanie i cię zjem.
Zając:
- A można nie przychodzić?
Smok:
- Można, wykreślam.
Na dalekich rubieżach naszego wschodniego sąsiad tj. Rosji mieszka nacja Czukczów. Jako ludzie przyzwyczajeni do życia w bardzo trudnych warunkach musieli oni poznać tajniki sztuki przetrwania, a m.in. również wszelkie sekrety polowania. Dlatego też, w całej Rosji słynęli oni jako najlepsi tropiciele i myśliwi.
Władze w Moskwie oczywiście nie mogły tego przeżyć. "Jak to możliwe, żeby prymitywni Czukcze w czymkolwiek byli lepsi od prawdziwych Rosjan z Moskwy" - zastanawiali się dygnitarze. I w końcu uradzili, że wyszkolą jednego ze swoich agentów na najlepszego myśliwego na świecie i wyślą go do Czukczów, żeby się sprawdził w terenie. Jak wymyślili, tak zrobili. Po skończonym rocznym szkoleniu agent był tak dobrym myśliwym, że niedźwiedzia wytropiłby i na betonie, a w cel trafiał z kilometra. No i pojechał do Czukczów. Tam zgłosił się do mężczyzny uchodzącego za najlepszego z najlepszych myśliwych, mówiąc, że chce się z nim zmierzyć.
Bladym świtem wyruszyli z chatki Czukczy na polowanie. W trudzie i znoju przedzierali się przez dziką i zasypaną śniegiem tajgę. Przeszli 5 km - śnieg po kolana, przeszli kolejne 5 km - śnieg po pas, przeszli następne 10 km - śnieg po szyję. Wreszcie, jak Moskwiczanin zaczął się już wkurzać, doszli do polany. Patrzą, a po jej drugiej stronie stoi niedźwiedź. Czukcza na migi dał znać Ruskowi, żeby nic nie robił, a sam zaczął okrążać polanę i zachodzić niedźwiedzia od tył. W końcu jak był tuż za nim, klepnął go w ramię. Niedźwiedź zdumiony się odwraca, a Czukcza wali mu w pysk i zaczyna uciekać przez polanę prosto na Ruska.
Ten zaskoczony nie zdążył zmierzyć się do strzału, a Czukcza z niedźwiedziem na karku byli już tuż przy nim. Zdezorientowany tylko się odwrócił i też zaczął uciekać. Biegną przed siebie, przedzierają się przez śnieg i gęstwinę. Przebiegli, już 3 km, niedźwiedź cały czas za nimi, przebiegli 6 - niedźwiedź jest tuż tuż. Przebiegli 10 i Moskwiczanin zaczął czuć, że traci siły. W końcu zdesperowany, z nadludzką szybkością odwrócił się i strzelił do niedźwiedzia powalając go jedną kulą. Zdyszany i wkurzony odwraca się do Czukczy, a ten do niego z politowaniem:
- Ot ty durak... Teraz ciągnij go 10 km do chaty przez śnieg...
Siedzi zajączek w lesie i ostrzy nóż. Akurat w pobliżu przechodzi wilk i pyta:
- Co robisz, zajączku?
- A ostrzę sobie nóż na niedźwiedzia.
Potem w pobliżu przechodzi lis i pyta:
- Co robisz, zajączku?
- A ostrzę sobie nóż na niedźwiedzia.
Potem w pobliżu przechodzi niedźwiedź i pyta:
- Co robisz, zajączku?
- A ostrzę sobie nóż i takie głupoty plotę, że sam się sobie dziwię.
Przychodzi biały niedźwiedź do baru, a barman do niego:
- O, mamy w menu drinka nazwanego na twoją cześć!
- Nie może być! Eryk?!
Niedźwiedź, wilk, lis i osioł utknęli w dole. Kombinowali na różne sposoby jak uciec, lecz nic się nie udało. Po tygodniu zaczął doskwierać im głód. Niedźwiedź, wilk i lis poszli do osła. Wilk mówi do niego:
- Wiesz, niestety będziemy musieli cię zjeść...
- Rozumiem, taka kolej rzeczy. Mam za to ostatnie życzenie. Byłem niedawno w salonie tatuażu i wytatuowałem sobie coś na tyłku. Możecie przeczytać? - prosi osioł.
No i zgodnie z wolą osła pochylili się nad jego tyłkiem. I nagle...
Osioł sprzedaje każdemu solidnego kopa! Wilk i lis leżą martwi, tylko niedźwiedź leży z rozbitą głową w kałuży krwi i mówi:
- Po co ja się schylałem, skoro i tak czytać nie umiem...
Jak, będąc w Rosji, uniknąć spotkania z niedźwiedziem? To bardzo proste. Idąc przez las, śpiewaj rosyjski hymn. Gdy niedźwiedź go usłyszy, zatrzymuje się i zaczyna grać na bałałajce. Zatem, jak usłyszysz bałałajkę - wiej, ile sił w nogach!
Żona dzwoni do męża na komórkę:
- Wania, gdzie jesteś?
- Na polowaniu.
- A kto tak głośno dyszy?
- Niedźwiedź.
- A czemu jęczy?
- Bo go raniłem.
- A dlaczego głos żeński?
- A skąd mam wiedzieć? Jestem myśliwym, nie weterynarzem.
Ile ci się będzie pobierał Photoshop?
Adobe
Przy rodzinnym stole:
- Ania! wygrywasz mieszkanie i 20 tysięcy złoty!
- Michał, wygrałeś działkę i samochód!
- Janek wygrałeś...
- Adam, to naprawdę nie jest dobry sposób na czytanie testamentu.
Kiedy byłam mała, marzyłam, że przyjedzie książę na białym koniu i zabierze mnie gdzieś daleko-daleko...
Teraz marzy o tym mój mąż.
Jezus wbiega na jezioro, rzuca się z wyciągniętymi rękami, robi piękny ślizg. Potem wstaje, podskakuje z przytupem. Wreszcie zwraca się ku niebu i woła: Tato! wyłącz to na chwilę, chcę się tylko wykąpać!
Widziałem dwóch walczących niewidomych. Krzyknąłem:
- Stawiam stówę na tego z nożem!
Rozbiegli się.
Przychodzi do zegarmistrza rozżalony klient.
- Proszę Pana! Zegarek, który u pana kupiłem pół roku temu, już się popsuł i jest do wyrzucenia. A zapewniał mnie pan, że będzie mi służył przez całe życie.
- Zgadza się ale Pan wtedy bardzo źle wyglądał...