Szkoci. Dowcipy O Szkotach - Popularne

Młody McIntosh wybrał się w podróż do Francji. Po powrocie ojciec wypytuje go o wrażenia.
- Ach, wspaniale - opowiada młody Szkot - piękny kraj! Tylko ludzie jacyś dziwni. Wyobraź sobie, że pewnego razu, o drugiej w nocy do mojego hotelowego pokoju wpada facet w piżamie, coś wrzeszczy, wymachuje rękami, tupie. Złapał wazon stojący na stole, rzucił nim o podłogę, wreszcie wybiegł trzaskając drzwiami.
- A ty co na to? - pyta zdziwiony ojciec.
- Nic, ojcze, dalej sobie grałem na kobzie!

Oceń:

Mały Szkot mówi do ojca:
- Tato, wyobraź sobie, że zaoszczędziłem dzisiaj 10 pensów bo zamiast pojechać autobusem, biegłem za nim!
- Idioto! Gdybyś biegł za taksówką zaoszczędziłbyś 5 funtów!

Oceń:

Para Szkotów w noc poślubną leżą sobie pod kołdrą...
Młoda pani zalotnie zagaduje:
- Kochanie jestem bez majtek!
- Ty nawet w takiej chwili musisz o wydatkach...?

Szkot mówi do syna:
- Gdy będziesz grzeczny to pójdziemy do cukierni, żebyś sobie popatrzył na lody!

Oceń:

- Zostaje Ci dużo pieniędzy na koniec miesiąca?
- Zostaje mi dużo miesiąca na koniec pieniędzy.

Oceń:

Mając nadzieję na bezpłatną poradę lekarską, Szkot zaczepił na ulicy lekarza, też rodem ze Szkocji.
- Panie doktorze, co pan robi, kiedy ma pan katar?
- Kicham - brzmiała odpowiedź.

Oceń:

Szkocka armia.
- McDonalds, k…! – krzyczy kapral. – Czemu wasza spódniczka jest dłuższa o 10 cm, niż przepisowa w regulaminie?!
- No, właśnie, czemu? Jak pan myśli, kapralu?

Oceń:

Pewien ostrożny Szkot ubezpieczył wysoko swoje życie. Niedługo potem utonął w rzece. Na pogrzebie sąsiadka mówi do wdowy:
- Jakie szczęście, że pani mąż był tak przezorny, chociaż nie umiał ani czytać, ani pisać...
- Ani pływać, dzięki Bogu - odpowiedziała wdowa.

Oceń:

- Co pan wiezie w tej torbie (do Szkota)?
- Papier toaletowy
- Ale czemu tak śmierdzi?
- Bo wiozę go do pralni...

Oceń:

W kawiarni dwaj Szkoci przyglądają się pięknym kobietom.
- Podejdziemy? - pyta pierwszy.
- Nie, jeszcze nie teraz!
- Dlaczego?
- Najpierw niech zapłacą rachunek.

Oceń:

Wyróżniona gra

A może dowcipy na email?

Dodaj dowcip Poczekalnia (128)

Dowcipy w tej kategorii

Kategorie

Losowe dowcipy

Polecane dowcipy

Przychodzi dziewczyna do wróżki i mówi:
- Stara się o mnie w tej chwili dwóch chłopaków. Powiedz mi, któremu z nich się poszczęści?
Wróżka na to:
- Antkowi się poszczęści, a Witek się z tobą ożeni.

Zobacz cały dowcip

Dzieci w szkole na lekcji plastyki otrzymały zadanie - temat abstrakcyjny - narysujcie panikę. Dzieci rysowały sceny pożarów, powodzi, zamachów terrorystycznych, ale jeden chłopak był oryginalny. Narysował dużą czerwoną kropkę. Pani pyta
- To ma być panika?
Jasiu na to:
- Proszę pani, ja mam w domu trzy siostry. Każda co miesiąc w kalendarzu stawiała dużą czerwoną kropkę. Przez wrzesień żadna nie postawiła, teraz jest już połowa października, żeby pani wiedziała, jaka jest w domu panika!

Zobacz cały dowcip

Zdenerwowana matka pisze do nauczycielki:
- "Bardzo prosimy już nigdy więcej nie bić Jasia! Bo to słabe, dobre, biedne dziecko. My sami nigdy go nie bijemy. Chyba, że w obronie własnej..."

Zobacz cały dowcip

Popularne kawały

Klientka w chińskiej restauracji pyta kelnerkę:
- Co pani dziś poleca? Kurczaka orientalnego czy Kaczkę w sosie słodko-kwaśnym?
- Aaa... Jeden pies.

Zobacz cały dowcip

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip

Żona dzwoni do męża:
- Gdzie jesteś?
- W pracy.
- Tak, przecież słyszę w tle te pijackie rozmowy.
- Kiedy ty kur*a zrozumiesz, że jestem barmanem?!

Zobacz cały dowcip