Leci facet w samolocie, zaś obok niego siedzi papuga, strasznie pyskata. W pewnym momencie facet dzwoni po stewardessę. Na pytanie co podać, pasażer mówi:
- Poproszę kawę.
- A dla mnie, stara cioto, tylko pepsi - wykrzykuje papuga do stewardessy. Stewardessa przyniosła pepsi dla papugi lecz zapomniała o kawie dla pasażera. Więc ponownie poprosił ją o kawę. Papuga w międzyczasie wyżłopała swoją Pepsi i klasycznie dorzuciła stewardessie: - A dla mnie, stara cioto, przynieś następną Pepsi. Sytuacja taka powtórzyła się kilka razy, w końcu facet nie wytrzymał i przyjął taktykę papugi, zadzwonił po stewardessę i wykrzyczał do niej:
- Daj mi, stara cioto, kawę!
Tego stewardessa nie zdzierżyła - poszła po pilota i razem z nim wypieprzyli faceta z samolotu wraz z papugą.
Lecą tak oboje na dół, a papuga mówi: - No, ku*wa, jak na kogoś, kto nie umie fruwać, to masz tupet!
Leci sobie orzeł. Macha majestatycznie skrzydłami. Rozkoszuje się pięknem przyrody. Nagle spostrzega w dole zająca. Śmiga za szarakiem.... Szuuuu... A tam okazuje się, że zając cały we krwi. Żal się orłu zrobiło zajączka:
- Co ci się stało mój mały?
- Słonica mnie użyła, jako tamponu.
- Żesz, kurffa...
I odleciał orzeł, majestatycznie machając skrzydłami, kontemplując naturę. Następnego dnia biegnie sobie zajączek. Już czyściutki, bielutki, mięciutki. Strzyże uszkami, przyrodę śledzi. Patrzy, a tam w górze leci orzeł. Cały we krwi umazany.
- Co ci się stało o wielki ptaku?
- Co się stało? Co się kurffa, stało? Szukam tego sku***syna, co powiedział słonicy, że podpaska ze skrzydełkami jest lepsza od tamponu!
Pewien prestidigitator pracował na statku wycieczkowym na Karaibach. Widownia się zmieniała, więc iluzjonista tydzień po tygodniu pokazywał te same sztuczki. Jedynym problemem była papuga kapitana, która oglądała te numery tak długo, że powoli zaczynała rozumieć, na czym polegają. Raz zaczęła wołać w czasie pokazu: "Patrzcie! To nie ten sam kapelusz!", "Patrzcie! Chowa kwiaty pod stół!" Magik był wściekły, ale nie mógł nic zrobić, bo jednak była to papuga kapitana. Pewnej nocy statek zderzył się z innym i zatonął. Magik ocknął się sam, dryfujący na kawałku drewna, na którym siedziała również papuga. Oboje się nienawidzili, więc nie odzywali się do siebie słowem. I tak mijał dzień za dniem... Po tygodniu papuga wreszcie mówi:
- OK! Poddaję się! Gdzie jest statek?!
Do dyrektora cyrku przychodzi kobieta - mała, szczuplutka w okularach - i proponuje:
- Chcę być u was pogromcą tygrysów.
Dyrektor, skrywając uśmiech:
- No dobra, spróbujmy. Tam, w tamtej klatce, tygrysy się rozbestwiły. Pani idzie i uspokoi.
Babka idzie do klatki, spokojnie otwiera drzwi, wchodzi i krzyczy:
- MORDY W KUBEŁ, GNOJE!
Tygrysy momentalnie się uspokoiły, jeden się nawet ze strachu posikał. Zaskoczony dyrektor pyta:
- Jak pani to robi?
- Byłam wychowawcą w gimnazjum.
Przychodzi facet z mówiącym kotem do łowcy talentów. Gość musi zademonstrować zdolności kota, więc zadaje mu pytanie:
- Jak się nazywa drobny węgiel?
- Miał! - odpowiada kot.
Potem facet pyta:
- Jaka jest forma czasu przeszłego czasownika ,,mieć'' w trzeciej osobie rodzaju męskiego?
Na co kot odpowiada:
- Miał!
Łowca talentów wyrzuca obu na ulicę. Na ulicy kot wstaje, otrzepuje się i mówi:
- O co mu chodzi, czy ja mówiłem niewyraźnie?
Lew z rana postanowił się dowartościować. Złapał więc Zająca i pyta:
- Kto jest królem dżungli.
- Ty,Ty królu! - mówi wystrachany zając.
Lew puścił go i złapał zebrę:
- Kto jest królem zwierząt?
- Ty Lwie. Ty jesteś królem!
- Ok. - Lew puścił zebrę.
Lew dorwał niedźwiedzia. Powalił go i pyta:
- Mów kto jest królem zwierząt.
Miś był nie w sosie więc mówi:
- Eee... no...
Na to Lew go walnął raz, drugi i pyta:
- Więc kto jest królem zwierząt?
- No dobra, ty jesteś królem zwierząt.
Lew dumny jak paw podchodzi do słonia i pyta:
- Ty słoń, kto jest królem zwierząt.
Słoń spojrzał i nagle złapał lwa trąbą i gruchnął nim o skały.
Wybił mu zęby i połamał kości. Lew otrząsnął się i mówi:
- Kurfa, słoń jak nie wies to sie nie denerfuj
Zebra z pingwinem przychodzą do fotografa:
- Chcielibyśmy sobie zrobić wspólne zdjęcie.
Na to fotograf:
- Kolorowe czy czarno-białe?
- A chcesz wpi**dol? - odpowiadają chórem zwierzęta.
Lew zorganizował postawienie w lesie nowoczesnej toalety. Nie zwykłego ToiToia, ale zadaszonego budyneczku z dwoma kabinami, umywalki, mydło, papier, normalnie na bogato.
Po tygodniu, niestety, zdarzyło się nieszczęście. Lew wstępuje do toalety, patrzy, a tam okno wybite, w męskiej woda porozlewana, ściany wybrudzone. Natychmiast zorganizował zebranie i pyta:
- Kto tak zniszczył toaletę?!
Wychodzi zajączek i mówi:
- No ja i nie ja...
Lew pyta:
- Jak to ty i nie ty?
- No, bo srałem sobie spokojnie, nagle wpadł niedźwiedź, nasrał na mnie, podtarł się mną, a kiedy zobaczył, że jestem zajączkiem, a nie papierem toaletowym, to się wkurzył, wyrzucił mnie przez okno i uciekł.
Lew wkurzony, krzyczy na niedźwiedzia, każe mu zapłacić za szkody i żeby to się więcej nie powtórzyło. I rzeczywiście - przez następny miesiąc było względnie spokojnie.
Pewnego razu lew robi obchód, patrzy, a tu ta sama sytuacja: okno wybite, wszystko wybrudzone. - Kto to zrobił? - pyta lew na zebraniu, spoglądając w stronę niedźwiedzia. Wychodzi lisek:
- No ja i nie ja.
- Jak to ty i nie ty?
- Srałem sobie spokojnie, nagle wpadł niedźwiedź, nasrał na mnie, podtarł się mną, a kiedy zobaczył, że jestem liskiem, a nie papierem toaletowym, to się wkurzył, wyrzucił mnie przez okno i uciekł.
Lew już totalnie wku*wiony krzyczy na niedźwiedzia, że ma zapłacić za szkody plus 10 000 odszkodowania i jak jeszcze raz to się zdarzy, to go wyrzuci z lasu.
Przez następne pół roku był spokój. Raz lew idzie do kibla, patrzy, a tam istny armagedon, okna wszystkie powybijane, papier wala się nie tylko po podłodze, ale leży wywleczony po lesie, wszystkie ściany wybrudzone, w męskiej sedes dosłownie wyrwany z podłogi.
Natychmiast zwołuje zebranie i wrzeszczy:
- KTO ROZWALIŁ KIBEL?!
Wstaje jeżyk i mówi:
- No ja i nie ja.
Wchodzi facet do sklepu zoologicznego i mówi:
- Chciałbym kupić tego żółwia z wystawy, który stepuje.
- Stepujący żółw?! O nie! Zapomniałem wyłączyć grzałki do piasku!
Przyjeżdża chłop z wozem konnym na osiedle i mówi: "ludzie! Węgiel przywiozłem!"
Koń się odwraca i mówi: "taa, ty przywiozłeś"
Trzech turystów: Polak, Szkot i Niemiec wybrało się w Alpy na wycieczkę.
Niestety z powodu złej pogody wszyscy zaginęli, ratownicy po kilku tygodniach przerwali poszukiwania i w gazetach pojawiły się nekrologi.
Wkrótce w jednej z redakcji dzwoni telefon i z Hawajów odzywa się Niemiec z prośbą o anulowanie jego nekrologu!
Redaktor gazety krzyczy:
- Ty żyjesz!! Jakim cudem??
Niemiec opowiada:
- Zamarzliśmy i powędrowaliśmy wszyscy do Św. Piotra, który zatrzymał nas u wejścia do Bramy Niebieskiej i powiedział że jeszcze jesteśmy za młodzi żeby umrzeć, więc jeżeli Ubezpieczenie pokryje koszt 500 euro, może nas wysłać z powrotem na ziemię. Złapałem za telefon, porozmawiałem z moim agentem, zapłacił, a ja zażyczyłem sobie żeby wylądować na Hawajach. No i mam wakacje!
- Ale co ze Szkotem i Polakiem???
- Jak ich ostatnio widziałem, Szkot targował się o cenę, a Polak wysyłał papiery do ZUS-u...
Teściowa przyjeżdża w odwiedziny do zięcia i córki. Drzwi otwiera zięć:
- O, mamusia! A mamusia na długo?
- Na tak długo synku, aż wam się znudzę.
- To mamusia nawet nie wejdzie?
Kiedyś przyśniło mi się, że jem ogromną pizzę. Jem. Jem..
Rano się budzę - nie ma poduszki.
Mąż dzwoni do żony i od razu zadaje pytanie:
- Kochanie, z czym była dzisiejsza zupa?
- Z sekretnym składnikiem - Odpowiada żona.
- To go wyjaw, bo lekarze nie wiedzą, co robić...
Mąż mówi do żony:
- Zdejmij majtki, bo zaraz przyjdzie hydraulik.
- A co, nie mamy już pieniędzy?
- Z kaloryfera k***a zdejmij!
Został Jasiu wezwany do sądu za rozwalenie domu sąsiadowi.
Sąd pyta sąsiada:
- Co się stało?
- Jasiu rozwalił mi chałupę.
- Nie, to nie prawda. - mówi Jasiu.
- No dobrze, co masz na swoją obronę Jasiu?
- Czołg w stodole.