Trzy żony policjantów spierają się, który z ich mężów jest głupszy.
- Mój raz przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle i sam sobie wlepił mandat - mówi jedna
- Mój zgubił kluczyki od auta, otworzył go śrubokrętem i sam się aresztował, za włamanie - mówi druga
- A mój przeskoczył ladę w Peweksie i poprosił o Azyl
W pewnym szpitalu urodziło się dziecko i kiedy je klepnięto zamiast beknąć powiedziało e=mc2. Zwołano więc konsylium i ustalono, że wytnie się mu połowę mózgu, bo jest za mądry. Lekarze po operacji znowu klepnęli dziecko, ale usłyszeli: ciało zanurzone w wodzie traci... Zwołali trzecie konsylium i długo się zastanawiali aż w końcu - a ch*j - powiedział jeden z lekarzy - wytniemy wszystko co zostało. Po operacji znowu klepnęli i usłyszeli: dokumenciki proszę :))
Idzie policjant się odlać. Po jakimś czasie wychodzi z krzaków cały osikany.
- Co się stało? - pyta się kumpel.
- Wyjąłem nie tą pałę.
Egzamin w Wyższej szkole policyjnej w Warszawie:
- Jakiego koloru jest biały maluch?
Policjant (kandydat) nie wie.
- No niech pan pomyśli, jakiego koloru jest biały maluch.
Po kilku minutach policjant się uśmiecha i mówi:
- Biały!!!
- Bardzo dobrze, widać, że się Pan dużo uczył, a teraz drugie pytanie: Ile drzwi ma dwudrzwiowy samochód ?
Policjant myśli, myśli, myśli, i woła uradowany :
- Biały!!!
Idzie policjant z psem, a z naprzeciwka jakiś pijaczek:
- Co to za świnie prowadzisz na smyczy???
- To nie świnia, to pies - poprawia policjant.
- Nnnie do ciebie mówię...
W księgarni zomowiec prosi o coś lekkiego do czytania.
- No... (zastanawia się sprzedawca) - Mamy "W pustyni i w puszczy"...
- Dobra. Wezmę "W puszczy".
Dwóch policjantów na patrolu obserwuje turystę jedzącego jabłka. Patrzą i zastanawiają się dlaczego tamten wkłada ogryzki do kieszeni. Zniecierpliwieni podchodzą i pytają:
- "Dlaczego chowa pan te ogryzki?"
- "Wiecie panowie policjanci: jak mi się nudzi to wydłubuje pestki z ogryzek, zjadam je i jestem mądrzejszy."
Policjanci do bystrych nie należeli, więc postanowili odkupić od turysty wszystkie ogryzki.
- "Sprzeda nam pan te ogryzki?" - pytają.
- "To będzie kosztowało dużo hajsu"- odparł.
- "Damy panu po 50 zł, może być?"
- "ZGODA!" - odparł turysta.
Po dokonaniu transakcji policjanci zaczęli zajadać pestki... Nagle jeden mówi:
- "qrfa Roman za te 100 złotych to 100kg jabłek byśmy mieli..."
Na to turysta:
- "Panowie, zaczęło działać!!!"
Przychodzi policjant do księgarni i mówi:
- Chciałbym kupić jakąś dobra książkę.
Kasjerka:
- To może zaproponuję panu książkę o logicznym myśleniu.
- A jaka to książka???
- No to może ja panu podam przykład: Ma pan w domu akwarium???
- No mam!
- Czyli lubi pan zwierzątka???
- No lubię.
- Czyli jak zwierzątka to pewnie spacerki z pieskiem w parku???
- No tak!
- No a jak spacerki to najchętniej z kobietą??
- No tak jak najbardziej:).
- No widzi pan czyli nie jest pan pedałem!!! I to jest właśnie logiczne myślenie!!!
- Wyśmienicie kupuję tę książkę!!!
Wychodzi ze sklepu i spotyka kumpla.Ten go pyta:
- TY co masz??
- A nic książkę o logicznym myśleniu.
- A o co chodzi w niej???
- Zaraz ci wyjaśnię na przykładzie. Masz w domu akwarium???
- NIE
- No to jesteś pedałem!!!
Rzecz się ma za komuny.
Raport z życia wzięty.
Dnia 23-06 o godz 23.30 został zatrzymany ob. xxxxx za to, że będąc pod wpływem alkoholu, idąc ul. Armii Radzieckiej gwizdał po niemiecku
Policjant zaczaił się przy barze, aby przyłapać jakiegoś kierowcę na prowadzeniu samochodu po pijanemu. Kiedy bar już pustoszał, zobaczył mężczyznę, który zataczając się poszedł w kierunku parkingu. Potknął się o krawężnik, po drodze usiłował się dostać do pięciu samochodów, zanim trafił do swojego. Dłuższą chwilę grzebał przy stacyjce. Wszyscy kierowcy zdążyli już odjechać, zanim udało mu się uruchomić silnik. Policjant szybko wyskoczył z kryjówki i kazał mu dmuchnąć w balonik. Ze zdumieniem zauważył wynik 0.0.
- Jak to możliwe?! - pyta
- Dzisiaj mnie wyznaczyli na podpuchę...
Wycieńczony wędrowiec czołga się przez pustynię. W pewnym momencie znajduje pustą butelkę przykrytą piaskiem. Po chwili jednak wyskakuje z niej dżin i mówi:
- Hej, jestem dżinem. Spełnię Twoje wszystkie życzenia.
- Chcę do domu! Do Chicago!
- Dobrze, idziemy - powiedział dżin i wziął wędrowca pod rękę.
- Ale ja chcę szybko!
- No, to biegniemy!
Rozmawia dwóch kolegów:
- Pelikan. Kaprawe oczka, wór pod brodą, wiecznie rozwarty dziób, tułów pękaty, nóżki krótkie, krzywe. Ale jak lata! Cudownie szybuje, hen, majestatycznie unosi się, z niespotykanym kunsztem wykorzystuje najmniejszy ruch powietrza. Dumnie i dostojnie wzbija się na wyżyny. Kiedy leci, jest królem świata. Gdy potrzeba, potrafi śmignąć jak pocisk w dół i w ostatniej chwili z nieprawdopodobną precyzją uniknąć fal, musnąć je dziobem i znowu wzbić w niebo, tam znowu zawisnąć i trwać tak choćby i wieczność. Moja żona jest jak pelikan.
- Lata?
- Pomijając lotność...
Pewnego razu wezwano do komitetu znanego malarza i zaproponowano mu namalowanie plakatu pod tytułem "Lenin na wakacjach". Pracowity artysta wziął się od razu do pracy. Po kilku dniach woła odpowiednie osoby do swojej pracowni, odsłania płótno, a na płótnie: polana w lesie, na polanie namiot, z namiotu wystają dwie pary nóg, jedna palcami do góry, druga palcami w dół. Wzburzony jegomość krzyczy:
- Szto eto takoje, szto eto?
- Co?-zapytuje malarz.
- No, no... Te nogi.
- Które? Palcami w górę czy palcami w dół?
- No, palcami w górę.
- Nadieżna Pawłowna Krupska.-odpowiada malarz.
- A te palcami w dół?
- Dzierżyński
- Jak to Dzierżyński?! A gdzie Lenin?!
- Lenin na wakacjach.
Uwielbiam trzy rzeczy: jeść dzieci i nie używać przecinków.
Twórca kałasznikowa idzie do nieba. Zagaduje go Bóg:
- Czy zrobiłeś kiedyś coś złego?
- Broń boże!
Trzech chłopców przechwala się czyj wujek jest lepszy.
Pierwszy mówi:
- Mój wujek jest biskupem i każdy mówi Wasza Ekscelencjo!
Na to drugi:
- A mój jest kardynałem i każdy mówi Wasza Eminencjo!
A trzeci chłopiec mówi:
- Mój waży 200 kilo i każdy mówi: O Boże!