Faceta bolał łokieć. Poszedł do lekarza ale lekarz kazał mu tylko przynieść mocz do analizy. Gość się wnerwił i do butelki wlał mocz żony, córki, swój i dodał jeszcze oleju silnikowego. Zaniósł lekarzowi i po dwóch dniach przyszedł po diagnozę. A brzmiała ona następująco:
- Córka jest w ciąży, żona ma kochanka, olej w pańskim samochodzie nadaje się tylko do wymiany a pan niech przestanie walić konia w wannie to nie będzie pana bolał łokieć...
Pacjentka siedzi u dentysty, w ustach ma gaziki, lekarz dłubie jej w zębach. Nagle dzwoni telefon. Dentysta odbiera:
- Halo, kto mówi?
- Jak to, kto mówi?! Mąż!
- A, mąż... Już kończymy. Żona tylko wypluje i zaraz oddzwoni.
Czym się różni pizza od taniej prostytutki?
Pizzę można zamówić bez grzybów.
Dzwoni gość do pracy:
- Szefie nie mogę dziś przyjść do roboty... jestem tak skacowany, że i tak nie będę mógł pracować, więc chyba wezmę zwolnienie lekarskie.
Szef na to:
- No co ty, na kaca jest super sposób. Ja zawsze jak mam kaca to proszę moją żonę, żeby zrobiła mi lodzika i potem czuję się doskonale. Powinieneś to wypróbować.
- Hmm… OK spróbuję.
Po godzinie pracownik przychodzi na swoje stanowisko w pełni sił.
Szef podchodzi i zagaduje:
- I co, jak działa mój sposób ?
- Doskonale, a w ogóle to fajną ma szef chałupę.
- Inflacja i ceny tak poszły w górę, że moja kobieta wróciła do kochania się ze mną, bo jej nie stać na baterie.
- Oj, pani Heleno, jak ja pani pragnę!
- I co z tego? A ja bym chciała sukienkę i perfumy!
- Chce mnie pani naciągnąć na prezent?
- A pan mnie na seks?
- I co?
- I nic. Leżymy jak dwoje idiotów - ja bez sukienki, pan bez seksu.
- Zrobimy to na "Urząd Skarbowy"?
- A jak to jest na "Urząd Skarbowy"?
- Ty masz związane ręce, a ja dobieram ci się do dupy.
Z czatu erotycznego:
- Ile masz wzrostu?
- 175.
- Włosy?
- Blond.
- Połykasz?
- Jasne.
- W dupcię można?
- Można.
- 69?
- Skończę za miesiąc.
Kumple namawiali mnie na wyjście do baru ze striptizem. Bez sensu, jakbym chciał dać całą kasę kobiecie i nie por*chać, to bym poszedł do żony.
Jeden facet został zaproszony, aby wygłosić przemowę na konferencji w Japonii. Znając swoją reputację jako znakomitego mówcy, był zdziwiony, że słuchacze w ogóle nie reagują na jego perfekcyjnie wymierzone w czasie dowcipy i żarty. W rzeczy samej widownia w ogóle nie reagowała na to co on mówi. Trochę przybity usiadł na swoim miejscu. Przemawiać zaczął jakiś japoński mężczyzna i on odniósł niesamowity sukces! Widownia śmiała się i klaskała, ale nasz bohater nie rozumiał z tego ani słowa. Mimo to począł bić mu brawo, bo widocznie na to zasłużył swoją perfekcyjną przemową. Przerwał mu jednak przewodniczący konferencji:
- Nie, proszę pana, pan nie powinien klaskać.
- Ale dlaczego? Ten mężczyzna jest zapewne znakomitym mówcą!
- Nie powinien pan go oklaskiwać, on tłumaczy pana słowa.
Zły niedźwiedź chodził po lesie i tylko czekał, aby komuś przyłożyć. Zobaczył zajączka:
- Ty, zając, czemu chodzisz bez czapki?
I łup go!
Idzie dalej, zobaczył wilka.
- Wiesz co, mam ochotę komuś przyłożyć...
- No to idziemy do zająca...
- Ale już dostał, głupio jakoś...
- Pretekst zawsze się znajdzie. Poprosisz go o papierosa. Jak da z filtrem, to powiesz, że chciałeś bez filtra. Jak da bez filtra, to powiesz, że chciałeś z filtrem.
Poszli do zajączka.
- Cześć zajączku, poczęstuj mnie papierosem.
- Chcesz z filtrem czy bez filtra?
- Zając, ty znowu bez czapki chodzisz...
Mała Zosia siedziała w ogrodzie, zasypując dołek, kiedy przez siatkę zajrzał sąsiad. Zainteresował się, co porabia dziewczynka:
- Co tam robisz, Zosiu?
- Moja złota rybka właśnie umarła - odpowiada Zosia, nie spoglądając nawet w stronę sąsiada - właśnie ją grzebię.
- To bardzo duża dziura jak na złotą rybkę, nie uważasz ? - dziwi się sąsiad.
- To dlatego, że rybka jest wewnątrz twojego durnego kota.
Podczas prac wykopaliskowych grupa doświadczonych archeologów odkopała grupę mniej doświadczonych archeologów.
Trzech chłopców przechwala się czyj wujek jest lepszy.
Pierwszy mówi:
- Mój wujek jest biskupem i każdy mówi Wasza Ekscelencjo!
Na to drugi:
- A mój jest kardynałem i każdy mówi Wasza Eminencjo!
A trzeci chłopiec mówi:
- Mój waży 200 kilo i każdy mówi: O Boże!
Co oznacza skrót BIO na produkcie w sklepie?
Biedaku Idź Odłóż.