Wielka kumulacja. Stoi dziennikarz pod budką Lotto i robi wywiady.
Podjeżdża facet trabantem, dziennikarz przyskakuje i pyta:
- Co pan zrobiłby z tą wygraną.
Facet myśli i mówi:
- No to większe mieszkanie, poloneza...
- A reszta?
- Reszta na konto.
Podjeżdża facet polonezem. Dziennikarz pyta:
- A co pan by zrobiłby...
- No, to jakiś dom, mercedes...
- A reszta?
- Reszta na konto.
Podjeżdża facet Merolem 600 SEL. Dziennikarz ponawia pytanie...
- Taaak, no to spłaciłbym skarbowy, potem ZUS...
- A reszta?
- A reszta niech k***a czeka!
Pewien facet popadł w kłopoty finansowe. Jego firma popadła w długi, stracił samochód, bank chciał zająć dom. Postanowił zagrać w lotto. Niestety nie wygrał. Modli się więc do Boga:
- Boże, moja firma bankrutuje, mogę stracić dom, spraw, żebym wygrał w lotto!
W następnym losowaniu znowu wygrał ktoś inny. Znowu się modli i błaga:
- Boże, za tydzień stracę dom, gdzie się podzieję z rodziną?!
Znowu wygrywa jakiś inny gość.
- Boże, nie masz litości? Moja rodzina głoduje, jutro bank nas wyrzuci z domu, pozwól mi wygrać w lotto!
Nagle widzi błysk i staje przed obliczem rozgniewanego Boga:
- Mogę Ci pomóc, ale wykrzesaj też coś z siebie - wypełnij wreszcie ten cholerny kupon!
Pewien facet uwielbiał wędkować. Pewnego dnia usłyszał, że w pobliskim lesie jest małe jeziorko, i gdy tylko zanurzy się wędkę, ryby same pchają się do koszyka i w ten sposób ma się ich mnóstwo.
Zachłanny rybak odnalazł małe jeziorko w lesie. Zanurzył wędkę, przysiadł, czeka. Czeka godzinę, dwie, trzy, cztery - nic. Po chwili coś delikatnie szarpnęło za haczyk. Gościu podniecony szybko wyciąga wędkę, patrzy - a tam przyczepione gówno. Zaklął siarczyście.
- A wie pan, z tym jeziorem związana jest pewna legenda - odezwał się nagle staruszek obserwujący od kilku minut rybaka - Kiedyś żyła tu dziewczyna i pewien chłopak, pokochali się. Ale jego wzięli do wojska. Ona czekała na niego. Gdy usłyszała, że zginął na froncie, utopiła się w tym jeziorze. Ale chłopak wrócił, albowiem były to plotki, że zmarł. Gdy dowiedział się o losie ukochanej, również rzucił się w to jeziorko.
Rybak spojrzał na koniec wędki.
- Panie, to piękne jest, ale co tu robi to gówno?!
- A, to nie wiem. Widocznie ktoś nasrał.
Ciotka ma dwóch siostrzeńców-bliźniaków, jednak zaprosiła do siebie tylko jednego. Gdy już przyjechał, ciotka pyta go:
- W jaki sposób zdecydowaliście, który do mnie przyjedzie?
- Ciągnęliśmy losy.
- I Ty wygrałeś?
- Niestety, nie.
Dwaj staruszkowie wygrzewają się w słońcu na ławeczce. Nagle jeden mówi:
- Wystarczy Edziu, że zdejmiesz spodnie, a powiem ci ile masz lat..
- Eeee, niemożliwe...
Ale po chwili dodaje:
- Dobrze Władziu, zobaczymy.
I ściąga spodnie. Dziadek Władek dłuższą chwilę studiuje skurczone przyrodzenie kolegi i mówi:
- Masz osiemdziesiąt siedem lat.
- Genialne! Skąd wiedziałeś????
- Wczoraj mi powiedziałeś.
Dziewczyna wypytuje chłopaka na pierwszej randce.
- Jasiek, a masz jakieś nałogi?
- Ależ skąd!
- A masz jakieś hobby?
- Tak, lubię roślinki.
- A jakie?
- Chmiel, tytoń, konopie...
Pinokio przychodzi smutny do lekarza.
- Mam taki problem, ilekroć zbliżam się do kobiety to ona od razu narzeka, że mój członek ją kłuje, drapie, w ogóle że jest taki szorstki... no jakby z drewna
- Mam na to proste rozwiązanie. Kup sobie papier ścierny, taki delikatny, żeby porządnie wypolerować twoje klejnoty.
Po kilku tygodniach Pinokio spotyka przypadkiem swojego lekarza. Lekarz pyta:
- Widzę, że humor Ci się poprawił. Kłopoty z dziewczynami się skończyły?
- Dziewczyny? A na co komu dziewczyny?
Pokłóciły się okrutnie członki ciała. No bo kto niby ma być szefem?
- Toż jasnym jest, że ja - burknął mózg - to ja tu myślę i wszystko kontroluję.
- Bzdura! - zaprotestowały ręce - my tu robimy najwięcej - zarabiamy na wasze utrzymanie.
- Ech - westchnęły nogi - to nasza rola rządzić, to my decydujemy jaki kierunek obrać i dążyć w słusznym kierunku.
- My - odparły oczy - myśmy szefami - my wszystko widzimy i naprawdę nic nam nie umyka.
- Bzdura - odparł żołądek - to ja tu rządzę, wytwarzam wam wszystkim energię, ciężko pracuję i trawię. Beze mnie zginiecie...
- JA BĘDĘ SZEFEM - nagle odezwał się milczący dotąd tyłek - I JUŻ. Śmiech ogólny, no całe ciało się nie może pozbierać.
- DOBRA - odpowiedział tyłek - jak tak, to STRAJK. I przestał robić cokolwiek.
Minęło kilka godzin.
Mózg dostał gorączki, ręce się powykrzywiały, nogi zgięły się w kolanach, oczy wyszły na wierzch, żołądek wzdęło i spuchł z wysiłku Szybko zawarto porozumienie. Szefem został tyłek.
I tak to już jest drodzy moi.
Szefem może zostać tylko ten, co gówno robi.
Trzech pedałów rozmawiało o ulubionym sporcie.
- Wiecie - mówi pierwszy - ja to najbardziej lubię zapasy. Dwaj silni mężczyźni spleceni w śmiertelnym uścisku... I te wspaniale spocone, naprężone ciała... Napięte pośladki... Echhhhh...
Dwaj pozostali pokiwali ze zrozumieniem głowami.
- A ja - mówi drugi - to chyba wolę pływanie. Wspaniali, prawie nadzy, młodzi mężczyźni. Delikatnie zarysowanie mięśnie, szerokie klatki piersiowe i wąskie biodra... echhhh... i ten moment jak pochylają się przed samym skokiem, ach ja bym tak wtedy...
Dwaj pozostali pokiwali ze zrozumieniem głowami.
- A wiecie - mówi trzeci - ja to wole piłkę nożną...
Dwaj pozostali lekko zdziwieni.
- No bo wyobraźcie sobie: Mistrzostwa Świata. Decydujący finałowy mecz. Przegrywamy jeden do zera. Ostatnia minuta. Biegnę sam z piłką. Mijam pierwszego obrońcę. Wielotysięczny tłum na trybunach wiwatuje i wrzeszczy z radości! Mijam drugiego obrońce. Zostaje sam na sam z bramkarzem. Wykonuje doskonały zwód, mijam bramkarza i jestem sam na sam z bramką! Tłum zrywa się ze swoich miejsc. Strzelam i... piłka przelatuje tuż nad poprzeczką. Na trybunach szal. Wszyscy wrzeszczą: "Ch** ci w dupę!!! Ch** ci w dupę!!!" A ja padam na murawę, zamykam oczy i maaaarzęę...
SIOSTRY SZARYTKI
DOM PUBLICZNY - 20 km
Myśli sobie - dziwne - ale jedzie dalej i widzi napis:
SIOSTRY SZARYTKI
DOM PUBLICZNY - 10 km
Może mi się coś zdaje? - pomyślał, ale jedzie a tu:
SIOSTRY SZARYTKI
DOM PUBLICZNY - następny zjazd 1500 m
Ciekawe - myśli sobie facet - czegoś takiego jeszcze nie próbowałem, może by tam zajrzeć... Zjeżdża z autostrady, po kilku kilometrach jazdy wąską drogą dojeżdża do bramy klasztoru. Puka. Otwiera mu zakonnica w długim habicie.
- Czytałem ogłoszenie sióstr...
- Proszę nic nie mówić - przerwała mu zakonnica przy bramie - ja wszystko wiem... Proszę iść za mną....
Zakonnica doprowadziła go do ciężkich dębowych drzwi. Zapukała trzy razy, drzwi otworzyły się i stanęła w nich siostra w habicie, ale bez nakrycia głowy. W dłoni trzymała metalową puszkę.
- Wrzuć do tej puszki 100 zł i rób, co ci każe ta siostra...
Facet wrzucił stówę do puszki i zaczął iść za drugą siostrą, na początku korytarzem, potem po schodach w górę, aż doszedł do następnych, ciemnych, dębowych drzwi. Prowadząca go zakonnica zapukała do drzwi trzy razy, drzwi otworzyły się, i oczom faceta ukazała się następna zakonnica, bez nakrycia głowy i wierzchniej części sutanny. W dłoniach, podobnie jak poprzednia, trzymała metalową puszkę.
- Wrzuć do puszki 100 zł i rób, co ci każe ta siostra...
Facet posłusznie wrzucił 100 zł do puszki i poszedł za następną siostrą. Najpierw ciemnym korytarzem, potem po schodach w dół, aż do kolejnych ciężkich, dębowych drzwi. Zakonnica zapukała trzy razy, drzwi uchyliła inna zakonnica, już w samej bieliźnie... W dłoniach trzymała metalową puszkę, do której domyślny facet bez wezwania włożył kolejne 100 zł i posłusznie podążył za nią. Przez dłuższą chwilę szedł ciemnym korytarzem, aż znalazł się przed ciężkimi, okutymi żelazem dębowymi drzwiami.
- Za te drzwi wejdziesz już sam... Ale wcześniej włóż do mojej puszki jeszcze 100 zł...
Facet posłusznie włożył do puszki 100 zł i otworzył drzwi. Jego zdumionym oczom ukazał się parking, na którym stało jego własne auto... Nad ogrodzeniem wisiała duża tablica z napisem:
ZOSTAŁEŚ WYR*CHANY. ODEJDŹ W POKOJU.
SIOSTRY SZARYTKI
Rozbitek na bezludnej wyspie wyciąga z wody dziewczynę, która dopłynęła do brzegu trzymając się beczki.
- Od dawna pan tu żyje?
- Od 15 lat.
- Sam?
- Tak.
- Teraz będzie miał pan to, czego panu najbardziej brakowało... - zagadnęła filuternie.
- Niemożliwe! W tej beczce jest piwo?
- Kto śmieje się ostatni?
- Ten, któremu kawały trzeba tłumaczyć.
Jedyne media, które nie kłamią: woda, prąd i gaz...
Trzech chłopców przechwala się czyj wujek jest lepszy.
Pierwszy mówi:
- Mój wujek jest biskupem i każdy mówi Wasza Ekscelencjo!
Na to drugi:
- A mój jest kardynałem i każdy mówi Wasza Eminencjo!
A trzeci chłopiec mówi:
- Mój waży 200 kilo i każdy mówi: O Boże!
Widziałem dwóch walczących niewidomych. Krzyknąłem:
- Stawiam stówę na tego z nożem!
Rozbiegli się.
- Europosłowie chcą. by niedługo wszystkie auta Polaków były elektryczne.
- Polacy chcą by niedługo wszystkie krzesła europosłów były elektryczne.