Moja babcia uwielbia South Park....

Moja babcia uwielbia South Park. Wszystkie dzieci chodzą tam w czapkach.

Oceń:

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz obrazkowy

Komentarze

Odśwież
Avatar Polalak

5 lutego 2017, 21:19

co tam ze duzo ku*w i innych ch*jów wazne ze czapki są

Avatar
Konto usunięte

6 stycznia 2017, 10:10

To bardziej pasuje do mojej mamy

Avatar biedronka5

7 stycznia 2017, 10:09

Do mojej też, Bro.

Avatar
Konto usunięte

7 stycznia 2017, 14:01

@biedronka5: Ja mam taki problem, że wiecznie mi gorąco... Temperatura -1 a ja w krótkim rękawku wychodzę ze szkoły. A przed domem zakładam bluzę i kurtkę żeby nie było...

Avatar biedronka5

8 stycznia 2017, 15:12

Też tak mam xD

Avatar
Konto usunięte

8 stycznia 2017, 16:25

@biedronka5: Wszyscy mówią ,,Gdy Kindze jest zimno, to wiedz, że coś się dzieje" ;--;

Avatar Fenekin582

8 stycznia 2017, 07:06

-oni zabili keneta

Avatar Fenekin582

8 stycznia 2017, 17:01

@Fenekin582: ciekawe za co w dół przecie to było co odc oprócz świątecznego

Avatar
Konto usunięte

12 stycznia 2017, 21:44

@Fenekin582: prędzej kennyego

Avatar Fenekin582

13 stycznia 2017, 06:16

a ni keneta

Avatar
Konto usunięte

13 stycznia 2017, 07:23

@Fenekin582: Kenet - nie ma takiej postaci

Avatar Fenekin582

13 stycznia 2017, 13:41

mi się wydawało że kenet no ale cuż dawno to oglądałem

Avatar alpro

6 stycznia 2017, 20:10

Nie wszyscy

Avatar Fenekin582

8 stycznia 2017, 07:06

@alpro: czyli chyba tego nie oglądałeś bo wszyscy

Avatar alpro

8 stycznia 2017, 11:19

@Fenekin582: Oglądałem kilka sezonów. Dziewczyny to też dzieci a one (przynajmniej nie wszystkie) w czapkach nie chodziły.

Avatar Fenekin582

8 stycznia 2017, 17:00

@alpro: chodzi o chłopców

Avatar alpro

8 stycznia 2017, 18:44

@Fenekin582: "Wszystkie dzieci"

Avatar Fenekin582

8 stycznia 2017, 20:25

@alpro: głowa mnie boli idę obejrzeć Housa

Avatar
Konto usunięte

10 stycznia 2017, 18:02

@alpro: Jak w odcinku jest zima, to chodzą.

Opisz dokładnie problem, a jeśli potrzeba to zilustruj go screenem.

Opisz problem

Dołącz screena

Polecane dowcipy

Mała dziewczynka przychodzi do sklepu zoologicznego i mówi.
- Poplose tego małego klólicka z wystawy.
Ekspedienta z uśmiechem mówi:
- A chcesz tego czarnego z wystawy, czy może białego?
- Plose pani, mój pyton ma w dupie jakiego on jest kololu.

Zobacz cały dowcip

Dlaczego wódka jest lepsza od matury?

- Ponieważ ma gwarantowane 40%

Zobacz cały dowcip

Sierżant pyta rekruta:
- Słyszałem, że lubicie muzykę? A co najbardziej?
- Melduję, że najbardziej lubię sygnały na posiłki!

Zobacz cały dowcip

Popularne dowcipy z nowych

Zawsze zastanawiało mnie, czy francuzi jak kichają to mówią atchoux czy apsique...

Zobacz cały dowcip

Podczas prac wykopaliskowych grupa doświadczonych archeologów odkopała grupę mniej doświadczonych archeologów.

Zobacz cały dowcip

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip