W branży restauracyjnej...

W branży restauracyjnej najbardziej wk*rwiają mnie slogany: "obiad jak u mamy".
Jakbym chciał zjeść domowy obiad, tobym został w domu. Jeszcze brakuje, żeby w reklamach burdeli pisali: "seks jak z żoną"

Oceń:

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz obrazkowy

Komentarze

Odśwież
Avatar pmackowiakopl

8 stycznia 2023, 12:52

takie słowa na jeja a gdzie tu cenzura

Avatar JaJestemZWami

23 lutego 2023, 15:43

@pmackowiakopl: dowcipy się rządzą innymi prawami niż memy

Avatar RebVoDKA

26 kwietnia 2023, 20:11

@pmackowiakopl: Mahomet nie jest zadowolony

Avatar TrueStoryGuy

29 kwietnia 2023, 20:16

@JaJestemZWami: A Nygusa można mówić?

Avatar JaJestemZWami

29 kwietnia 2023, 20:20

@TrueStoryGuy: tu można nawet anarchie wprowadzić.

Avatar Czaderek07

15 maja 2023, 12:28

@TrueStoryGuy: PrawdziwaHistoriaKoleś, jak tak można?

Avatar TrueStoryGuy

15 maja 2023, 13:38

@Czaderek07: A można owszem sam nyguję czasami.

Avatar Czaderek07

15 maja 2023, 16:31

@TrueStoryGuy: ajajaj, chwalić nie ma czym się, hmmm

Avatar JulkaKociara

21 września 2024, 07:58

@JaJestemZWami: nawet podobno można M*rcin ale lepiej nie ryzykować

Avatar Mijak

25 kwietnia 2023, 15:08

Tak samo się czuję gdy ktoś mówi "czuj się jak u siebie w domu". To po co ruszałem się z domu?

Avatar Mijak

6 stycznia 2023, 12:47

Seks jak u mamy

Opisz dokładnie problem, a jeśli potrzeba to zilustruj go screenem.

Opisz problem

Dołącz screena

Polecane dowcipy

Siostra na religii pyta się Jasia:
- Jasiu. Kto zbudował arkę?
- No... eee
- Dobrze siadaj piątka.

Zobacz cały dowcip

Syberyjskie wilki są cywilizowane. Listonosza zeżrą, ale poczty - nie ruszą.

Zobacz cały dowcip

- Jak nazywa się w żargonie wojskowym rzeka?
- Przeszkoda terenowa o wilgotności 100%

Zobacz cały dowcip

Popularne dowcipy z nowych

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip

Co oznacza skrót BIO na produkcie w sklepie?
Biedaku Idź Odłóż.

Zobacz cały dowcip

Przychodzi do zegarmistrza rozżalony klient.
- Proszę Pana! Zegarek, który u pana kupiłem pół roku temu, już się popsuł i jest do wyrzucenia. A zapewniał mnie pan, że będzie mi służył przez całe życie.
- Zgadza się ale Pan wtedy bardzo źle wyglądał...

Zobacz cały dowcip