Rozmawiają dwa lwy w ZOO:
- Podobno kiedyś udało Ci się uciec.
- To prawda, ukryłem się wtedy urzędzie. Codziennie zjadałem jednego urzędnika, nikt nie zauważył. Dopiero jak się pomyliłem i pożarłem sprzataczkę, zrobiła się afera i mnie złapali...
Trzy największe kłamstwa kobiet:
1. Po ślubie się nie zmienię.
2. Wybaczam ci.
3. Dobra znajomość pakietu Office.
Pewnego razu niewidomy postanowił odwiedzić Teksas. Wsiada do samolotu teksańskich linii lotniczych i zapada się w miękkim, dużym fotelu.
- Hej... - mówi niewidomy - ale duży fotel.
- W Teksasie wszystko jest większe, niż gdzie indziej - mówi siedzący obok pasażer.
Kiedy niewidomy wylądował w Teksasie, pierwsze kroki skierował do baru. Dostał kufel, bada go dłońmi i mówi z podziwem:
- Ale duże kufle tu macie.
- W Teksasie wszystko jest większe niż gdzie indziej - mówi barman.
Po kilku piwach niewidomy pyta barmana, gdzie jest toaleta.
- Na drugim piętrze, trzecie drzwi po prawej - pada odpowiedź.
Niewidomy idzie, ale gubi drogę i zamiast do toalety, wchodzi do sali z basenem. Potyka się, wpada do wody i przerażony krzyczy:
- Nie spłukiwać! Nie spłukiwać!
Nigdy nie zapomnę ostatnich słów mojego dziadka:
"Nie trząś tą drabiną, ty debilu!"
Klientka w chińskiej restauracji pyta kelnerkę:
- Co pani dziś poleca? Kurczaka orientalnego czy Kaczkę w sosie słodko-kwaśnym?
- Aaa... Jeden pies.
Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.
ZOSIA ONIEMIAŁA.
Pewien facet poszedł do psychiatry, ponieważ twierdził, że jest myszą.
Po kilku miesiącach, w ramach wdzięczności, przyszedł zadowolony do lekarza z butelką koniaku.
- Panie doktorze, jestem już w 100% zdrowy, dziękuję panu!
- Nie ma za co, przecież to moja praca - odparł lekarz.
Po jakimś czasie, ten sam facet przychodzi na wizytę kontrolną. Z przerażeniem w głosie mówi do lekarza:
- Panie doktorze, widziałem kota!
- No tak, ale to przecież nic takiego. W końcu wie pan już, że nie jest pan myszą.
- Dobrze, ale czy kot wie?
Komentarze
Odśwież9 kwietnia 2021, 17:41
Czyli, że wszyscy mają urzędników w dupie sprzątaczki i woźnych nie?
Odpisz
16 maja 2021, 22:36
@HansFrank: Czyli że sprzątaczki i woźni są potrzebni.
Odpisz
17 maja 2021, 13:41
Każdy jest w pewnym stopniu potrzebny dla danej społeczności no i tak oni są ważni.
Odpisz
14 marca 2021, 09:08
dobre
Odpisz
22 lutego 2021, 16:22
omg jakie to smieszne
Odpisz
25 lutego 2021, 09:59
@fanciablowek: nom
Odpisz
25 lutego 2021, 10:00
@fanciablowek: podejrzewam że jesteś nowa na jeja?
Odpisz
25 lutego 2021, 10:07
@fanciablowek: test (podobno na ten koment nie da się odpisać)
Odpisz
25 lutego 2021, 10:08
@fanciablowek: abc
Odpisz
25 lutego 2021, 10:09
@fanciablowek: jak dla mnie totalna essa
Odpisz
25 lutego 2021, 10:10
@fanciablowek: zabawne
Odpisz
25 lutego 2021, 10:11
@fanciablowek: c...., normalnie da się odpisać
Odpisz
25 lutego 2021, 10:11
@fanciablowek: czyli da się na tenże komentarz odpisać
Odpisz
25 lutego 2021, 10:12
@fanciablowek: jeje
Odpisz
25 lutego 2021, 10:12
@fanciablowek: tak
Odpisz
25 lutego 2021, 10:13
@fanciablowek:
Odpisz
25 lutego 2021, 10:18
@Panzwierz: To jest bardzo ładny statek okręt galeon fregata
Odpisz
25 lutego 2021, 10:19
@sucharek1203:
Odpisz
25 lutego 2021, 10:33
@fanciablowek: test
Odpisz
25 lutego 2021, 11:02
@fanciablowek: tak
Odpisz
25 lutego 2021, 11:07
@fanciablowek:
Odpisz
25 lutego 2021, 11:08
@fanciablowek: kolejny kidos
Odpisz
25 lutego 2021, 13:45
@fanciablowek: Ziomeq121 usunął konto :(
Odpisz
4 czerwca 2021, 20:18
@fanciablowek: fanciablowek
Odpisz