Jedzie kaleka bez nóg na wózku, obok biegnie facet i mówi:
- Co pobiegałoby się?
Kaleka zdenerwowany pojechał do komisariatu i skarży się policjantowi, a ten na to:
- Trzeba było kopnąć go w dupę!
Bezsilny pojechał do domu i skarży się żonie a ona:
- Nie przejmuj się, zaraz zrobię ci kawę , ona szybko postawi cię na nogi…
Kaleka trzasnął drzwiami i pojechał do kościoła. Zwierzył się księdzu a ten:
- Należy wybaczać grzechy synu. Teraz uklęknij, to się pomodlimy.
Na zebraniu partyjnym jeden z towarzyszy pyta:
- Kowalski, kto to jest Breżniew?
- Nie wiem - odpowiada pytany.
- A widzicie, gdybyście chodzili na wszystkie zebrania partyjne, to byście wiedzieli, że to przywódca ZSRR!
- A kto to jest Wiśniewski? - pyta dygnitarza Kowalski.
- Nie wiem.
- A widzicie, gdybyście nie chodzili na wszystkie demonstracje partyjne, to byście wiedzieli, że to kochanek waszej żony!
W kawiarni dwaj Szkoci przyglądają się pięknym kobietom.
- Podejdziemy? - pyta pierwszy.
- Nie, jeszcze nie teraz!
- Dlaczego?
- Najpierw niech zapłacą rachunek.
- Panie doktorze, stale dzwoni mi w uszach. Co robić?
- Jak to co? Zwyczajnie odebrać!
Do apteki wchodzi blondynka i rozgląda się niepewnie. W końcu pyta aptekarza:
- Czy są testy ciążowe?
- Tak, są.
- A trudne maja pytania?
Pewien facet poszedł do psychiatry, ponieważ twierdził, że jest myszą.
Po kilku miesiącach, w ramach wdzięczności, przyszedł zadowolony do lekarza z butelką koniaku.
- Panie doktorze, jestem już w 100% zdrowy, dziękuję panu!
- Nie ma za co, przecież to moja praca - odparł lekarz.
Po jakimś czasie, ten sam facet przychodzi na wizytę kontrolną. Z przerażeniem w głosie mówi do lekarza:
- Panie doktorze, widziałem kota!
- No tak, ale to przecież nic takiego. W końcu wie pan już, że nie jest pan myszą.
- Dobrze, ale czy kot wie?
Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.
ZOSIA ONIEMIAŁA.
Komentarze
OdświeżEdytowano - 22 czerwca 2020, 22:19
Biedulek...
Odpisz
21 czerwca 2020, 19:18
Jak dodać dowcip?
Odpisz
Edytowano - 21 czerwca 2020, 19:21
@ola_orska: na apce się nie da. Ale można na telefonie. Wchodzisz na jeja przez google i logujesz się. Wchodzisz w zakładkę dowcipy i klikasz ( pojawi się pod zakładką) dodaj
Odpisz
21 czerwca 2020, 19:27
@Urzad_od_spraw_niczego: dzięki, na tablecie chyba też zadziała XD
Odpisz
21 czerwca 2020, 19:35
@ola_orska: No jasne
Odpisz
21 czerwca 2020, 19:39
@Urzad_od_spraw_niczego: wiem, po to jest: XD
Odpisz
22 czerwca 2020, 15:18
@Urzad_od_spraw_niczego: dodałeś jakiś żart lub mem?
Odpisz
Edytowano - 22 czerwca 2020, 15:19
@ola_orska: Tak, na moim drugim koncie
Odpisz
22 czerwca 2020, 15:21
@Urzad_od_spraw_niczego: a jaki? Wyszukam!
Odpisz
22 czerwca 2020, 15:21
@ola_orska: po co?
Odpisz
22 czerwca 2020, 15:23
@Urzad_od_spraw_niczego: a mój żart ci się spodobał? (W komentarzu)
Odpisz
22 czerwca 2020, 15:23
@ola_orska: Szczerze? To niezbyt
Odpisz
22 czerwca 2020, 15:24
@Urzad_od_spraw_niczego: lubię żarty, nawet te nie śmieszne...
Odpisz
22 czerwca 2020, 15:24
@ola_orska: Ok
Odpisz
22 czerwca 2020, 15:25
@Urzad_od_spraw_niczego: dlaczego? Tak było na serio...
Odpisz
22 czerwca 2020, 15:27
@Urzad_od_spraw_niczego: dlaczego? Tak było na serio...
Odpisz
22 czerwca 2020, 21:06
@Urzad_od_spraw_niczego: mam 8 lat
Odpisz
21 czerwca 2020, 20:41
Żart:
Nie ma popkornu, nie ma filmu, a dziś* jest matrix (o 20:00) a popkornu mało!
*spójrz se sam na datę, ha!
Odpisz
15 lipca 2020, 22:01
@ola_orska: słaby
Odpisz
26 lipca 2020, 12:10
@lukasz441: dlaczego?
Odpisz
26 lipca 2020, 13:59
@ola_orska: po prostu, nie śmieszny
Odpisz