W sądzie:
- Więc baco - mówi sędzia - weszliście przez komin, przelecieliście Kowalską, zabraliście telewizor i kuchenkę mikrofalową i wyszliście drzwiami frontowymi. Przyznajecie się do popełnienia tej zbrodni?
- Nie nie przyznom się, ale pomysł pana sędziego tyż jest ciekawy.
- Wy, Kowalski, lubicie ciepłą wódkę?
- Nie, dyrektorze.
- A możne lubicie spocone baby?
- Też nie.
- To dobrze - dostaniecie urlop w listopadzie.
Powiedziałem dziewczynie, że za wysoko namalowała sobie brwi.
Wyglądała na zaskoczoną...
Twórca kałasznikowa idzie do nieba. Zagaduje go Bóg:
- Czy zrobiłeś kiedyś coś złego?
- Broń boże!
Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.
ZOSIA ONIEMIAŁA.
Został Jasiu wezwany do sądu za rozwalenie domu sąsiadowi.
Sąd pyta sąsiada:
- Co się stało?
- Jasiu rozwalił mi chałupę.
- Nie, to nie prawda. - mówi Jasiu.
- No dobrze, co masz na swoją obronę Jasiu?
- Czołg w stodole.
Komentarze
Odśwież15 stycznia 2017, 10:53
Ja bym wolał frytki.
Odpisz
15 stycznia 2017, 11:00
@Krzyniu: Radość z wódki trwa dłużej.
Odpisz
15 stycznia 2017, 11:02
@lulul: Nie mam z niej żadnej radości.
Odpisz
15 stycznia 2017, 11:51
@Krzyniu: Współczuję :c
Odpisz
15 stycznia 2017, 12:41
@lulul: A Tobie daje? Nawet nie jest smaczna.
Odpisz
15 stycznia 2017, 12:45
@Krzyniu: Powtarzam ci tysięczny raz - każdy ma odmienny gust. Dla mnie jest bardzo smaczna. Nie potrafisz zrozumieć, że gdy tobie się coś nie podoba to nie znaczy, że u wszystkich jest tak samo? Taki sam problem masz z np. Cs-em.
Odpisz
15 stycznia 2017, 13:26
@lulul: Pierwszy krok do choroby alkoholowej.
Odpisz
15 stycznia 2017, 14:24
@lulul: Nie tysięczny, tylko drugi. Dobrze, szanuję Twoje poglądy.
Odpisz
16 stycznia 2017, 08:52
@lulul: Jak wódka zaczyna smakować, to znaczy że jest źle :D
Odpisz
16 stycznia 2017, 14:05
@lulul: Może radość trwa dłużej ale jak odchodzi to zabiera ze sobą jeszcze więcej radości.
Odpisz
16 stycznia 2017, 17:09
@Psychopata_: Zawsze tak jest, im lepszq rzecz tym bardziej boli, gdy się ją straci.
Odpisz
15 stycznia 2017, 09:55
frytki to bardziej cieszą amerykanów...
Odpisz
15 stycznia 2017, 11:05
@Wladimir_Putin: i mnie
Odpisz
15 stycznia 2017, 11:05
@noszkurnawszystkozajete: ale Rosjan bardziej wódka...chociaż frytki tez lubię
Odpisz