Wykład z elektryki. Prowadzący...

Wykład z elektryki. Prowadzący zwraca się do studentów per Panowie, jednakże na sali jest kilka dziewczyn. Po pewnym czasie, zauważając swój błąd mówi: Żeby Panie nie czuły się takie pomijane, zrobimy teraz zadanie specjalnie dla was.
Po czym dyktuje: Kuchenka mikrofalowa ma 230V i dwie spirale grzewcze...

Oceń:

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz obrazkowy

Komentarze

Odśwież
Avatar Jamnick18

27 maja 2015, 15:36

Oh! Najlepszy dowcip w tym miesiącu. Ciekawe kiedy się skapną że w mikrofali nie ma spirali grzewczych. Muhahahahahaha.

Avatar milnow

27 marca 2015, 19:28

Phi... nie znasz lepszych kawałów?

Avatar Space

29 marca 2015, 13:18

@milnow: to ty opowiedz lepszy

Avatar milnow

29 marca 2015, 18:59

@Space: Dodałem kilka dowcipów. Moim zdaniem są znacznie lepsze, bo jak je opowiadam rodzinie lub przyjaciołom, to wszyscy się śmieją. Jeśli chcesz sobie je poczytać i sprawdzić, czy ci się podobają, to nie mam nic przeciwko. Mimo wszystko dziwi mnie, że prawie nikt nie dodał ich do ulubienych:-( trochę mnie to dziwi.

Avatar
MaciekzPolski

30 marca 2015, 14:24

@milnow: Śmieją się, żeby Ci przykro nie było. Jak twoja mama opowiada nieśmieszny dowcip, to się nie śmiejesz?

Avatar milnow

30 marca 2015, 19:09

Po pierwsze moja mama nie opowiada dowcipów, a po drugie jeśli ktoś opowie nieśmieszny dowcip, to ja nie śmieję się, bo nie chcę i nie potrafię. Zresztą skąd Ty możesz wiedzieć czy śmieją się naprawdę, czy nie?

Avatar
MaciekzPolski

30 marca 2015, 19:33

@milnow: Podałem przykład, mówiąc o twojej mamie. A jeśli nie śmiejesz się z jakiegoś nieśmiesznego dowcipu, a wypadałoby, choćby tylko ze względu na grzeczność, to nie sądzę, że ktoś chce się z tobą zadawać. A wracając do ostatniego pytania, to skąd TY możesz wiedzieć, czy oni się śmieją na prawdę?

Avatar TheHunterMikiPL

2 maja 2015, 22:22

wypadało by się śmiać z nieśmiesznego dowcipu??? jesteś nienormalny...

Avatar
Michaelpl03

3 stycznia 2016, 21:35

@TheHunterMikiPL: Przecież powiedział, że "choćby dla grzeczności"

Avatar kajko

27 marca 2015, 20:28

Faceci to świnie! Pie**oleni szowiniści!

Avatar baarts

26 grudnia 2016, 03:30

@kajko: Ponieważ?

Avatar
Michaelpl03

Edytowano - 26 grudnia 2016, 10:44

@baarts: Tu chyba była jakaś kłótnia, którą Pan A usunął, bo dostałem powiadomienie

Opisz dokładnie problem, a jeśli potrzeba to zilustruj go screenem.

Opisz problem

Dołącz screena

Polecane dowcipy

- Jesteś zrównoważoną kobietą.
- O miło mi, dlaczego tak sądzisz?
- Bo jak coś powiesz z sensem, to za chwilę zaraz, dla równowagi, pierd*lniesz jakąś głupotę.

Zobacz cały dowcip

Żyjesz pełnią życia, cieszysz się przygodami, śpiewasz, tańczysz w deszczu, radujesz się każdą chwilą, po czym dowiadujesz się, że to jest alkoholizm...

Zobacz cały dowcip

- Saro, słońce ty moje, dokąd się wybierasz?
- Na targ pójdę.
- Przecież w domu wszystko mamy!
- Poawanturować mi się chce.

Zobacz cały dowcip

Popularne dowcipy z nowych

Żona dzwoni do męża:
- Gdzie jesteś?
- W pracy.
- Tak, przecież słyszę w tle te pijackie rozmowy.
- Kiedy ty kur*a zrozumiesz, że jestem barmanem?!

Zobacz cały dowcip

Do apteki wchodzi blondynka i rozgląda się niepewnie. W końcu pyta aptekarza:
- Czy są testy ciążowe?
- Tak, są.
- A trudne maja pytania?

Zobacz cały dowcip

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip