- Co to jest małe, czerwone i...

- Co to jest małe, czerwone i coraz bardziej się pomniejsza?
- Dziecko czeszące się obieraczką do ziemniaków.

Oceń:

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz obrazkowy

Komentarze

Odśwież
Avatar Szarok

7 kwietnia 2021, 17:19

@Konto usunięte: ja chyba też

Avatar
Konto usunięte

14 lipca 2017, 09:36

spłone w piekle za to że się śmiałam ;___;

Avatar Vip_Cealena21

12 czerwca 2015, 20:36

BOŻE!

Avatar ZawiszaMikolow

4 września 2015, 18:04

@Vip_Cealena21: *ten moment, kiedy widzisz jakiś stary bezsensowny komentarz*

Avatar Polski322

7 lutego 2016, 08:34

@ZawiszaMikolow: *ten moment co opisałeś*

Avatar
Konto usunięte

4 października 2016, 10:39

@Polski322: złota łopata za odkop roku!

Avatar ZawiszaMikolow

6 października 2016, 07:01

*o*

Avatar baarts

10 października 2016, 17:58

Avatar
Konto usunięte

13 lipca 2017, 22:38

@Vip_Cealena21: jestę archeologię

Avatar Polski322

13 lipca 2017, 22:43

Trochę słabym jak na moje

Avatar
Konto usunięte

23 września 2018, 21:05

@Polski322: nie znasz się

Avatar Ainz_Ooal_Gown

12 maja 2019, 01:47

hyhy

Avatar ZawiszaMikolow

12 maja 2019, 23:22

@Ainz_Ooal_Gown: Poje**ny jakiś

Avatar
Konto usunięte

12 maja 2019, 23:33

@ZawiszaMikolow: no cóż

Avatar iwos0warrior

20 września 2016, 07:47

@ZawiszaMikolow; @Polski322: *Ten moment, w którym okazuje się, że wszystkie strzałki w górę pod waszymi komentarzami dali sami idioci.* KAPPA KAPPAJO

Avatar baarts

10 października 2016, 17:59

@iwos0warrior: Nope.

Opisz dokładnie problem, a jeśli potrzeba to zilustruj go screenem.

Opisz problem

Dołącz screena

Polecane dowcipy

Wędkarz nad brzegiem jeziora łowi ryby, a obok siedzi jego żona. On zarzuca wędkę i po chwili wyciąga buta. Zarzuca ponownie i wyciąga czajnik. Zaraz potem łowi młynek do kawy, radio, telewizor, fotel...
Żona na to:
- Cholera, Bogdan, tam chyba ktoś mieszka...

Zobacz cały dowcip

- Panie doktorze, a to jest pewny zabieg?
- Proszę Pana robiliśmy to wiele razy, w końcu musi się udać!

Zobacz cały dowcip

Mąż po przestudiowaniu wyciągu z karty mówi do żony:
- Pora przystopować te bezsensowne wydatki!
- Ależ kochanie, ja wcale nie wydaję więcej, niż ty zarabiasz - tylko troszkę szybciej.

Zobacz cały dowcip

Popularne dowcipy z nowych

Jezus wbiega na jezioro, rzuca się z wyciągniętymi rękami, robi piękny ślizg. Potem wstaje, podskakuje z przytupem. Wreszcie zwraca się ku niebu i woła: Tato! wyłącz to na chwilę, chcę się tylko wykąpać!

Zobacz cały dowcip

- Podobno Janek zginął w pożarze leśniczówki?
- Zawsze chciał być zapalonym myśliwym.

Zobacz cały dowcip

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip