Do gabinetu dyrektora wpada bez pukania jego podwładny. Wylewa dyrektorowi kawę na koszule, pokazuje mu język, puszcza bąka i wygarnia wszystko. W tym samym też momencie do gabinetu wpadają koledzy.
- Stasiu, Stasiu! To był żart, wcale nie wygrałeś w totka!
Na początku było słowo. Sądząc po tym, co jest teraz, musiało być niecenzuralne.
Małżeństwo jest jak loteria, ale trudniej zrezygnować z wygranej
Gdy wróciłem do domu zobaczyłem na lodówce od żony kartkę z napisem "Przykro mi, to nie działa. Wracam do mamy." Otworzyłem lodówkę, światło jest, piwo się chłodzi. Nie wiem o co jej chodzi
Widziałem dwóch walczących niewidomych. Krzyknąłem:
- Stawiam stówę na tego z nożem!
Rozbiegli się.
Jak nazywa się ochroniarz ochraniający celebrytów?
Bronisław.
- Panie Leonardzie, co pan robił w laboratorium z trzema asystentkami?
- Nic...
- To dlaczego ten królik patrzy na pana z takim szacunkiem?
Komentarze
Odśwież20 września 2022, 20:46
Biedny Stasiu
Odpisz