Jaka jest różnica między...

Jaka jest różnica między młotkiem a kukurydzą?

- Młotek się dłużej gotuje.

Oceń:

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz obrazkowy

Komentarze

Odśwież
Avatar Rafcio3326

24 listopada 2018, 18:55

lepsze byłoby pytanie jakiej różnicy nie ma bo wszystko rozne jest

Avatar Mantermaxer

Edytowano - 13 września 2018, 20:41

hę?

Avatar Vinetue

14 września 2018, 14:04

@Mantermaxer: A próbowałeś ugotować młotek ?

Avatar Mantermaxer

14 września 2018, 21:29

@Vinetue: no jasne ale co to ma do kukurydzy

Avatar Vinetue

15 września 2018, 23:36

@Mantermaxer: No gotuje się dłużej przecież...

Avatar kubarum19

20 listopada 2018, 16:16

@Vinetue: co ma piernik do wiatraka?

Avatar BetonowyMur

20 listopada 2018, 19:34

@kubarum19: prąd

Avatar Vinetue

21 listopada 2018, 16:40

@kubarum19: Do wyprodukowania piernika potrzebna jest mąka. Jakiś czas temu młyny były napędzane przez wiatr lub wodę. Czyli część nich była wiatrakami. Tak więc zanim ludzie nauczyli się korzystać z energii elektrycznej była szansa, że piernik który jadła twoja pra pra pra pra pra pra babka był zrobiony z mąki zmielonej w wiatraku. Amen.

Avatar kubarum19

21 listopada 2018, 16:44

@Vinetue: Amen.

Avatar eviiii

21 listopada 2018, 22:00

@kubarum19: Tyle samo liter xD

Avatar Defcior

21 listopada 2018, 22:22

@Vinetue: Amen

Avatar
Abbyss

20 listopada 2018, 17:29

Dobre to

Opisz dokładnie problem, a jeśli potrzeba to zilustruj go screenem.

Opisz problem

Dołącz screena

Polecane dowcipy

Politycy doprowadzili do tego, że kiedy czytam:
"PREZYDENT BYŁ NA PREMIERZE..."
To nie wiem czy to relacja z wydarzenia kulturalnego, czy skandal seksualny.

Zobacz cały dowcip

Żona Messiego jest w ciąży z trzecim dzieckiem...
Cristiano Ronaldo po raz czwarty został ojcem...
Czy oni rywalizują o Złotą Piłkę, czy o Pękniętą Gumę?

Zobacz cały dowcip

Nauczyciel pyta:
– Jasiu, ile miałeś lat w ostatnie urodziny?
– 7.
– A ile będziesz miał w następne?
– 9.
– Siadaj, pała!
– Niech to szlag, pała w urodziny…

Zobacz cały dowcip

Popularne dowcipy z nowych

Widziałem dwóch walczących niewidomych. Krzyknąłem:
- Stawiam stówę na tego z nożem!
Rozbiegli się.

Zobacz cały dowcip

Podróżnik w czasie: Który mamy rok?
Bush: Koleś, nie wiem kim jesteś, ale masz poważny problem! Wylądowałeś w białym domu!
Podróżnik w czasie: Co z tego, chce wiedzieć który mamy rok!
Bush: Wrzesień 2001
Podróżnik w czasie: Przed czy po zamachu?
Bush: Przed
Podróżnik w czasie: Co
Bush: Co

Zobacz cały dowcip

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip